Dorota Zawadzka znana jako "Superniania" jest bardzo aktywna na swoim fanpage'u na Facebooku, na którym porusza wiele tematów związanych z wychowywaniem dzieci. Tym razem postanowiła wspomnieć incydent, który miał miejsce jeszcze, gdy jej młodszy syn chodził do żłobka. Zamieściła również czarno-białą fotografię przedstawiającą grupkę dzieci siedzących na nocnikach, przed czytającą książkę opiekunką.
Więcej podobnych artykułów na Gazeta.pl.
Według Doroty Zawadzkiej w żłobkach popularna była niegdyś nietypowa praktyka, która miała nauczyć dzieci korzystania z toalety.
Nie wiem z jakich lat jest to zdjęcie, ale kiedy mój młodszy syn chodził raz w tygodniu do żłobka zdarzyła się nam taka oto historia. Panie sadzały dzieci na kupę w jednym czasie i mogły wstać dopiero wtedy, kiedy wszystkie dzieci zrobiły kupę.
- wspomniała.
Dla wielu dzieci załatwienie swoich potrzeb na zawołanie było jednak trudne, co sprawiało, że pozostałe maluchy musiały siedzieć na niewygodnych nocnikach zdecydowanie dłużej, niż było to konieczne.
W Grupie był Krzyś który miał nawykowe zaparcia, w związku z czym dzieci siedziały na nocnikach 20-30 min, aż Krzyś się załatwił. Mój synek zawsze wracał z takim kółeczkiem na pupie, bo nocniki wtedy nie były takie płaskie do siedzenia jak teraz, były trochę tak wykończone jak garnek. Więc miał czerwone takie odciśnięcue - brzeg nocnika - i któregoś dnia przyszedł bez tego odciśniętego nocnika
- opisywała.
Gdy mama zapytała synka, czy Krzysia nie było w żłobku, ten odpowiedział, że był. Na pytanie, czy "szybko zrobił kupę", chłopczyk odpowiedział "nie, ale mu pożyczyłem". Opisana sytuacja spotkała się z dużym odzewem internautów. Wpis Doroty Zawadzkiej skomentowało prawie 300 osób. Wiele dorosłych obecnie osób przyznało, że niegdyś spotkało się z podobnymi praktykami. Niektórzy podzielili się także innymi doświadczeniami ze żłobków.
Tez było mi dane chodzić do żłobka. Niestety... Ciocie tam pracujące były cudowne, poza jedną - nazywałam ją w domu ciotuchą. Zawsze płaczące zbyt długo dzieci zamykała w schowku na leżaki na jakiś czas, aż przestały płakać. Na dobre 25 lat nabawiłam się klaustrofobii
Wcale nie taka dawna technika z tym wysadzaniem wszystkich w jednym czasie. Mój syn, który ma obecnie 11 lat przeszedł przez to samo. Dowiedziałam się przypadkiem od innej pani z grupy, gdy przyszedł z mocnymi ranami po paznokciach na nóżce. Okazało się, że pani chciała go przytrzymać na nocniku, bo mieli jeszcze posiedzieć kilka minut
O matko... Weź się wypróżniaj wtedy, kiedy ci się nie chce. Przecież to się odbija w dorosłości...
W moim przedszkolu też tak było. Mam lat ponad 40 i nadal pamiętam tę traumę...
- pisali.