Agnieszka Włodarczyk opublikowała na swoim profilu na Instagramie post, w którym podzieliła się z fanami swoimi obawami dotyczącymi bycia mamą niemowlaka. Okazuje się, że aktorka nie pozwala nikomu brać Milana na ręce. 40-latka wytłumaczyła, że zdaje sobie sprawę z tego, że lekko przesadza.
A jak to jest z pozwalaniem innym na branie na ręce Waszego szkraba? Czy dla Was to nie był na początku problem? Ja się bałam - zresztą do tej pory mam lęk o to, czy ktoś go nie upuści. I odnoszę wrażenie, że tylko ja noszę go prawidłowo. Tak wiem, to już zakrawa na niezłą schizę, ale wydaje mi się naturalne takie zachowanie
- czytamy we wpisie Włodarczyk.
W dalszej części celebrytka przyznaje, że obawia się przyszłości, kiedy to dziecko zacznie wykonywać kolejnej skoki rozwojowe czy nowe czynności. Włodarczyk nawet nie chce wspomnieć, co by się działo, gdyby dziecko się zakrztusiło czy zadławiło.
Tylko strach pomyśleć, w którą stronę to u mnie pójdzie… Przecież dziecko potem siada, je (tutaj również moja wyobraźnia skręca w niewłaściwą stronę, że się zadławi, zakrztusi itd), chodzi, a o pływaniu i pierwszych lekcjach na basenie nie wspomnę. Jak żyć bez tego strachu o wszystko?
- zapytana fanów. Ci błyskawicznie odpowiedzieli i podzielili się własnymi doświadczeniami z początków bycia zatroskanym rodzicem.
Pierwsze miesiące z pierwszym dzieckiem to było pasmo wizji najgorszych scenariuszy. Bez przerwy myślałam, że coś mu się może stać. Niestety doprowadziło mnie to do miejsca, w którym przez cały dzień siedziałam smutna i zmartwiona. Potem na szczęście mi przeszło, teraz bym osiwiała chyba, bo mam w domu już dwóch kaskaderów, którzy za nic mają grawitację i wszystkie ogólnie przyjęte zasady BHP.
Od kiedy zostałam mamą strach i lęk towarzyszą mi codziennie, z różnym natężeniem, ale jednak. Czasem sprawy błahe, czasem bardziej poważne. Natomiast słowo klucz Macierzyństwa to - obserwacja! W życiu się tyle nie zaobserwowałam, co od 5 lat.
Przy drugim dziecku jest już się troszkę mniej wrażliwym na pewne rzeczy, ale generalnie strach nie opuszcza nigdy.
Trzeba ćwiczyć odpuszczanie, pozwolić innym wziąć na ręce, przebrać, pozwolić dziecku nabić guza, powoli, coraz częściej oswajać się z tym, bo takich sytuacji będzie po prostu całe mnóstwo. Mój syn w wieku 7 lat wrócił z podwórka z raną w gałce ocznej, bo kolega popchnął go i gałąź wbiła się w oko. Dostałam prawie zawału kiedy wszedł z krwawiącym okiem do domu, ale wszystko skończyło się dobrze i oko na się super. Przed Wami wiele guzów i stłuczek, ale będzie dobrze!
Obawy są zrozumiałe, każda mamusia chce jak najlepiej dla swojego skarba!
Dawałam wszystkim potrzymać, ale od razu instruowałam jak nosić
- czytamy w komentarzach.
Jedna z internautek pocieszyła aktorkę i zapewniła, że takie obawy są tylko przy pierwszym dziecku. Dodała, że później jest już nieco łatwiej:
Tak jest przy pierwszym dziecku, przy trzecim już czekasz, kiedy ktoś przyjdzie i się zajmie twoim dzieckiem.