Justyna Kowalczyk już jakiś czas temu w rozmowie z Gazetą Wyborczą podkreślała, że walczy w ciąży o sprawność fizyczną i nie zaprzestanie jej z powodu krytyki, jaka pojawia się w sieci. Jak dodała, jej ciało jest przyzwyczajone do innej termoregulacji, więc w jej przypadku zaprzestanie aktywności może mieć negatywny wpływ na zdrowie.
Nie jest to żaden egoizm, jak mi kilkadziesiąt miłych pań próbuje wmówić, pisząc oburzone wiadomości prywatne lub kasowane przeze mnie obraźliwe komentarze
- odniosła się do krytyki i dodała:
Kółko moralizatorów i moralizatorek i tak wie lepiej. Mam leżeć na kanapie i patrzeć na brzuch, który stał się ich wspólnym dobrem. Na nic powtarzanie, że jeśli ciąża przebiega bez zastrzeżeń, to i można żyć w miarę normalnie.
Teraz Kowalczyk udowodniła, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych w ciąży. Zamieściła na swoim profilu na Facebooku wpis, w którym oznajmiła, że udało jej się wejść na Kasprowy Wierch.
Wtedy dzisiejszy trening wydawał mi się abstrakcyjny, wręcz nierealny.. Od dzisiaj wyjścia w góry inaczej. Praca tylko na podejściu a na dół kolejką… Dla mnie przełom. Nie przypuszczałam wtedy też, że ubrania Męża (Kacper Tekieli) będą na mnie tak dobrze leżeć. Czas leci jak oszalały
- napisała.