Przed południem w kilku miejscach domu prowincjalnego Zgromadzenia Sióstr św. Józefa w Tarnowie rozległ się alarm. Początkowo józefitki myślały, że to żart, jakich zdarzało się do tej pory wiele.
Wskazywała na to pora dnia, w zasadzie sam jego środek, kiedy rozległ się alarm. Kiedy jednak jedna z sióstr dobiegła jako pierwsza do okna, zobaczyła w nim dziecko
- mówiła "Gazecie Krakowskiej" siostra Pacyfika Pławecka, przełożona domu.
Jak się okazało, wewnątrz znajdował się chłopiec, który nie był noworodkiem, a około rocznym niemowlakiem. Opiekun zostawił przy dziecku także rzeczy osobiste. To, czy wśród nich znalazł się list, pozostaje tajemnicą. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Siostry powiadomiły także policję, ośrodek adopcyjny, sąd rodzinny i MOPS.
W czwartek czcimy naszego założyciela św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego. Oddajemy to dziecko w opiekę Panu Bogu za przyczyną naszego Założyciela. Ks. Gorazdowski założył we Lwowie dom dla samotnych matek i tzw. "podrzutków". Właśnie rozpoczęłyśmy nowennę, żeby dziecko trafiło w dobre ręce
- powiedziała Onetowi siostra Pacyfika Pławecka. To piąte dziecko, które zostawiono w tarnowskim oknie życia.
Okna życia to dosyć młoda tradycja. Pierwsze tego typu miejsce powstało w 1999 roku w Niemczech. Pewna kobieta, która zaszła w ciążę w wyniku gwałtu, nie zdecydowała się na aborcję, nie chciała jednak wychowywać dziecka. Ze swojego problemu zwierzyła się pastorce Gabrieli Stangl, która, zainspirowana tą historią, stworzyła pierwsze okno życia na świecie.
W Polsce pierwsze takie okno powstało w 2006 roku. Jak dowiadujemy się ze strony Caritas Polska, w tego typu miejscach rodzice mogą anonimowo zostawiać nowo narodzone dzieci. Co ważne, okna życia są ogrzewane. Zainstalowano w nich także dzwonki, które informują o pojawieniu się nowego dziecka.