Poroniła osiemnaście razy. W wieku 48 lat urodziła upragnione dziecko

Louise Warneford urodziła dziecko po prawie dwóch dekadach od ostatniego poronienia. "Nigdy nie pozwalałam sobie na zdjęcia, kiedy byłam w ciąży, ponieważ zakładałam, że stracę dziecko" - wspomina.

Portal "Today.com" opisał wzruszającą historię Louise Warneford, która powitała na świecie dziecko po osiemnastu poronieniach. Jej sytuacja może dać nadzieje wielu kobietom marzącym o powiększeniu rodziny.

Nigdy nie pozwalałam sobie na zdjęcia, kiedy byłam w ciąży, ponieważ zakładałam, że stracę dziecko i nie chciałam uwiecznić tego smutnego wspomnienia. Każda strata była dla mnie druzgocząca. Wszystkie moje nadzieje, wszystkie marzenia, dosłownie mój cały świat po prostu się rozpadał. Kolejne razy wcale nie były łatwiejsze

- opisała.

Poroniła osiemnaście razy

Los Louise Warneford niespodziewanie odmienił się, gdy skończyła 48 lat. Po 16 latach druzgoczących strat pisarka urodziła synka, któremu nadała imię William. Brytyjka i jej 59-letni mąż Mark tak jak w poprzednich przypadkach, skorzystali z metody In Vitro podobnie.

Kiedy trzymałam Williama w ramionach, czułam, jakbym wygrała na loterii. Byłam w absolutnej euforii. Wszyscy lekarze i pielęgniarki płakali, ponieważ dobrze znali moją historię

- wspomina szczęśliwa mama.

Dziś Louise Warneford ma 53 lata i chce, aby inni poznali jej poruszającą historię. Wydała książkę "Baby Dreams", w której szczegółowo opisała swoją bolesną drogę do macierzyństwa. Opisała, że lekarz zdiagnozował u niej podwyższony poziom komórek NK nazywanych "urodzonymi zabójcami" (Natural Killers). Stanowią one podstawową populację komórek układu odpornościowego, posiadająca własności naturalnej cytotoksyczności. Chociaż są ważnym składnikiem przeciwzakaźnej i przeciwnowotworowej odporności nieswoistej, to wiele cech i funkcji wykazuje uderzające podobieństwo do limfocytów T.

Zobacz wideo Magda Gessler świętowała Dzień Psa w ogrodzie Joanny Przetakiewicz
Komórki NK zakładały, że mam raka lub jakiegoś wirusa i zabijały ciążę

- wyjaśniła Warneford.

Brytyjka leczyła się kombinacją sterydów, aspiryny i leków rozrzedzających krew. Dzięki swojej determinacji w czerwcu 2016 roku w 37. tygodniu ciąży urodziła zdrowego chłopca. Niestety, jak twierdzi lekarka Warneford, dr Lora Shahine, te terapie nie sprawdzają się w przypadku większości kobiet.

Więcej o: