Wakacje nad Bałtykiem. Dziecko woła: Siku! Mama na to: Idź do morza. Spór o wysadzanie dzieci na plaży trwa w najlepsze

Wakacje trwają, a irytacja Polaków nad morzem nie ma końca. Drogie ryby, palacze na plaży i rodzice, którzy pozwalają dzieciom załatwiać swoje potrzeby na łonie natury to tematy, które nieustannie budzą poruszenie. Niektórzy rodzice uważają, że dziecko - skoro jest tylko dzieckiem - może sikać do morza lub piasku, inni grzmią, że to niedopuszczalne i wzywają straż miejską. Spór rozstrzyga prawo. Czy może grozić za to mandat?

"Czy tak trudno rodzicom zaprowadzić dziecko do toalety oddalonej o 50 metrów?" - pyta na forum anonimowa internautka i opisuje sytuację, kiedy chłopiec po zachęcie ojca sikał do morza na oczach wszystkich plażowiczów. Podczas kilkudniowego urlopu doświadczyła więcej podobnych sytuacji i prawda jest taka, że każdemu, kto był nad Bałtykiem, ten widok nie jest obcy.

Zobacz wideo Mimo pandemii polskie miejscowości turystyczne przeżywają oblężenie

Drogie toalety nad Bałtykiem i wysadzanie dzieci na plaży

Niejednokrotnie podczas plażowania słyszeliśmy wołanie dziecka: "Mamo, siku" i automatyczną odpowiedź rodzica: "Idź do wody". Rodzice kilkulatków wiedzą, że hasło: "Muszę do łazienki" nie pozostawia wiele czasu na działanie. Dziecko ma potrzebę, którą musi załatwić i koniec. Zresztą brak bezpłatnych toalet publicznych sprzyja pielęgnowaniu tego typu nawyków. 

Będąc na plaży z trojgiem dzieci, wydałam fortunę na WC, ale nie wyobrażam sobie, żeby sikały do morza

- przyznała inna z internautek.

W czasie całodniowego pobytu na plaży dzieci nie tylko się bawią, ale też piją i jedzą. Wizyta w toalecie z pewnością musi odbywać się częściej niż jeden raz. Zważając na to, że za WC nad Bałtykiem trzeba płacić, czasem nawet 10 zł - jak się okazało w zeszłym roku, kiedy internautka pokazała paragon za toaletę w nadmorskiej restauracji, dla rodziców może być to spory koszt.

Z drugiej strony dla osób, których parawan został obsikany przez malucha w potrzebie, może być to irytujące i nierzadko zdarza się, że rodzice słyszą pogróżki, że zajmie się nimi straż miejska. Czy można dostać mandat za wysadzenie dziecka na plaży?

Grzywny dla rodziców za pozwolenie dziecku na sikanie na plaży

Jak tłumaczyła w "Dzień dobry TVN" adwokat Eliza Kuna, nie ma obecnie artykułu w kodeksie wykroczeń, na podstawie którego strażnicy mieliby podstawę do interwencji wobec rodzica, który w miejscu publicznym (park, plaża, plac zabaw, ulica, brama) "odsikuje" dziecko.

Wykroczenie powstaje w chwili, gdy młodociany załatwiający potrzebę fizjologiczną ma ukończone 17 lat. Wówczas wobec niego można zastosować przepisy art. 140, 145 k.w. Zgodnie z tym pierwszym, kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany. Natomiast drugi przepis wskazuje: kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany

- dodała. 

Chociaż zgodnie z zasadami prawa wysadzanie dziecka w miejscu publicznym nie jest przewinieniem, zasady savoir-vivre'u mówią co innego. Jakiś czas temu w rozmowie z eDziecko.pl ekspertka od etykiety Irena Kamińska-Radomska podkreślała, że wysadzanie dziecka w miejscu publicznym powinno być absolutną ostatecznością (pół biedy jeśli potrzebuje zrobić jedynie siusiu, gorzej, jeżeli coś więcej) i należy wybierać na zabawę miejsca, gdzie w okolicy dostępna jest toaleta.

Dla każdej mamy jej dziecko to skarb i dla wielu wysadzanie go "w krzakach" to nic takiego. Nie każdy jednak jest tego zdania i trzeba o tym pamiętać. Szczególnie gdy teraz pilnujemy już nawet sprzątania po psach i traktujemy to jako bezwzględny obowiązek ich właścicieli

- dodała. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.