Britney Spears chce odzyskać wolność. W środę zwróciła się do sądu wyższej instancji w Los Angeles z prośbą o zakończenie kurateli, którą od 13 lat sprawuje nad nią jej ojciec. Artystka uczestniczyła w rozprawie przez telefon, w ten sposób wygłosiła swoje trwające ponad 20 minut oświadczenie, które było transmitowane w mediach społecznościowych.
Na początku 2008 roku artystka przeszła poważne załamanie nerwowe i w efekcie jej problemów ze zdrowiem psychicznym została sądownie ubezwłasnowolniona. Kuratelę nad Britney sprawowali początkowo jej ojciec - James Spears i prawnik - Andrew Walletow. Decydowali oni nie tylko o wszystkich aspektach związanych z jej majątkiem, ale i życiem prywatnym. Walletow zrzekł się kurateli nad piosenkarką w 2019 roku i od tej pory była ona zależna wyłącznie od swojego ojca.
Czuję, że wszyscy się przeciw mnie sprzysięgli, jestem zastraszana, ignorowana. Męczy mnie samotność
– powiedziała piosenkarka.
Nie jestem szczęśliwa, nie mogę spać. Jestem wściekła, to szaleństwo. I mam depresję [...] Ojciec uwielbia kontrolę, jaką ma, dzięki czemu może krzywdzić swoją córkę. Pracowałam siedem dni w tygodniu [...] Nie miałam karty kredytowej, gotówki ani paszportu. Wszystko, czego dziś chcę, to dostać moje pieniądze i żeby to wszystko raz na zawsze się skończyło [...] Chcę tylko odzyskać swoje życie
- dodała Britney.
Artystka w swoim oświadczeniu dodała, że była zmuszana do występów, do stosowania środków antykoncepcyjnych, chociaż chciałaby mieć kolejne dziecko oraz do przyjmowania leków (w tym litu) i udziału w terapii wbrew swojej woli.
Lit jest bardzo silnym lekiem i zupełnie innym niż ten, na którym wcześniej byłam. Jeśli przyjmuje się go zbyt dużo, może doprowadzić do upośledzenia psychicznego. Czułam się pijana. Nie mogłam nawet bronić się sama
- powiedziała gwiazda.