Jak wyglądało życie dzieci na chłopskiej wsi? "Jak się ma chować, to się będzie chować, a jak nie - to nie"

Już od najwcześniejszych lat dzieci chłopskie musiały ciężko pracować w gospodarstwie? Niekoniecznie. - Życie dziecka można podzielić na kilka etapów - tłumaczy polski historyk Włodzimierz Juliusz Mędrzecki w pracy "Dziecko chłopskie w XIX i XX wieku".

Jak wyglądało życie dzieci na chłopskiej wsi? Dziecko wychowywana przez całą wspólnotę

Pojawianie się dzieci na świecie (najlepiej we właściwym momencie – czyli po ślubie i we właściwej liczbie – czyli nie za mało, nie za dużo) stanowiło potwierdzenie, że sprawy idą właściwym biegiem, we właściwym kierunku

- przekonuje Danuta Markowska, w książce Rodzina w środowisku wiejskim. Studium wsi podkrakowskiej.

Od zwrócenia uwagi na ten "właściwy kierunek" zaczyna dywagacje na temat życia dzieci na chłopskiej wsi historyk Włodzimierz Juliusz Mędrzecki. W jego obszernej charakterystyce losów dzieci w XIX i XX wieku możemy przeczytać, że dzieci chłopskie rzadko pozostawały wyłącznie pod opieką rodziców. Były wychowywane nie tylko przez babcie, lecz przez całe społeczności.  

W gospodarstwie przebywali zazwyczaj przedstawiciele starszego pokolenia (dziadkowie, ubodzy krewni), rodzeństwo gospodarzy (niekiedy z własnymi dziećmi) oraz służący. Wszyscy oni mieli swój udział w opiece nad dzieckiem, zabawie i przyuczaniu go do rozmaitych rzeczy. Nauka odbywała się głównie poprzez pokazywanie i przyuczanie do konkretnych działań

- przytacza Mędrzecki w "Dziecko chłopskie w XIX i XX wieku".

Jak wyglądało życie dzieci na chłopskiej wsi? Etapy życia dziecka

Ludoznawcy i etnografowie mówią o trzech etapach życia dziecka na polskiej wsi XIX wieku. Pierwszy etap to okres połogu, od którego dużo zależało. Pamiętajmy, że to czas, kiedy nie było powszechnego dostępu do medycyny, wiele noworodków umierało. Podobnie jak kobiety. Jeśli jednak dziecko i matka mieli szczęście, rozpoczynał się roczny okres karmienia piersią. Dopiero roczne dziecko zaczynało dostawać stałe pokarmy, a to wiązało się z wieloma niebezpieczeństwami.

Ze zmianą diety wiązały się niebezpieczeństwa rozmaitych infekcji i zatruć pokarmowych (biegunki) oraz zwiększona zapadalność na choroby zakaźne. Szczególnie bogate żniwo zbierały krztusiec, płonica, ospa (z powszechnością szczepień nie było najlepiej) oraz szkarlatyna

-przytacza Mędrzecki.

Kilka pierwszych lat upływało na zabawie, dzieci nie miały żadnych obowiązków. Dopiero w wieku 6-7 lat dostawały pierwsze zadania. Dziewczynki miały pomagać mamom, chłopcy zaczynali karmić gęsi, potem większe zwierzęta. Etap pastusi trwał kilka lat, kończył się dopiero wtedy, gdy uznawano, że dzieci są na tyle samodzielne i zaradne, że mogą zacząć pomagać w innych pracach.

Czasem opuszczano pastwisko w wieku lat czternastu, czasem siedemnastu. Osoby, dla których nie było innego zajęcia, albo nie nadawały się do podjęcia poważniejszych obowiązków pozostawały na pastwisku niekiedy znacznie dłużej. Stanowiło to jednak już nie rutynowy etap socjalizacji, lecz świadectwo pewnej degradacji społecznej i towarzyskiej

- wyjaśnia historyk.

Kolejnym etapem życia dziecka na chłopskiej wsi był okres  "chłopaka-podrostka" lub "dziewczyny-podlotka".
Młodzi mężczyźni po "wyzwolinach" ("wilku", "frycu") podejmowali się obowiązków parobka – u boku ojca, lub w ramach kontaktu, zaś panny uznane przez rodziców za gotowe do zamęścia zaczynały czekać na swatów

- opowiada Mędrzecki.

Zobacz wideo Szkarlatyna u dziecka - jak ją rozpoznać i jak leczyć?

Jak wyglądało życie dzieci na chłopskiej wsi? Choroby

Dzieci pierwsze miesiące swojego życia spędzały w kołysce, czy też w leżaku podwieszanym. Te „meble" służyły w domach przez pokolenia. Dzieci nosiły płócienne koszule do 5-6 roku życia. A gdy było zimno, ubierano dzieci w stroje dorosłych. Dopiero gdy dziecko rosło, wchodziło w etap bycia podrostkiem czy podlotkiem w przypadku dziewczynek, dostawało nowe ubrania. Były to zdobione koszule, kaftany, marynarki. Nastolatki dostawały spódnice do tańca i skórzane buty.

Dzieci, które szczęśliwie przeżył okres niemowlęcy, raczej nie były chorowite. Choć, jak zauważa Mędrzecki, "dokonywano też wielu czynności i zabiegów, które miały od sunąć od dziecka liczne zagrożeni a, niebezpieczeństwa i choroby".

A także zapewnić mu zdrowie, urodę, szczęście i rozwój pozytywnych cech charakteru. Uznawano jednak jednocześnie, że możliwości rzeczywistego wpływania na losy dziecka przez dorosłych są niewielkie. I za obowiązującą zasadę przyjmowano, że „jak się ma chować, to się będzie chować", a jak nie – to nie. Jeżeli dziecko rodziło się słabowite – czekano, w którą stronę pójdzie. Kiedy odstawiano od piersi i przechodzono na pokarm „dorosły" – dziecko albo dawało sobie radę, albo nie. Gdy przebywało kolejne choroby wieku dziecięcego, na przykład krztusiec, ospę, czy szkarlatynę – było w stanie pokonać chorobę lub umierało. To, czy zapadało na gruźlicę zależało raczej od indywidualnych predyspozycji i zamożności rodziny, niż ewentualnych świadomych zabiegów wychowawców.

- tłumaczy historyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.