Półtoraroczna dziewczynka spacerowała po jednej z ulic w Olsztynie. Po godzinie 10 pracownik myjni samochodowej zauważył dziecko i powiadomił policję.
Wśród funkcjonariuszy była policjantka z kilkuletnim stażem, która, będąc matką, doskonale wiedziała jak zaopiekować się przerażonym maleństwem
- powiedział podkom. Rafał Prokopczyk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, cytowany przez TVN24. "Gdy maleństwo poczuło się bezpiecznie i pierwsze emocje opadły, dziewczynka zasnęła na rękach policjantki" - dodał.
Funkcjonariusze poszli do żłobka, który znajdował się w pobliżu. "Opiekunki z grupą maluchów znajdowały się akurat na zewnątrz budynku i na pierwsze pytanie dotyczące oddalenia się z placówki jednej z podopiecznych kategorycznie zaprzeczyły - aż do chwili, gdy policjanci okazali opiekunkom zdjęcie 1,5 rocznej dziewczynki" - stwierdził oficer prasowy. Policjanci ustalili, że dziecko opuściło żłobek, gdy grupa była na placu zabaw i skontaktowali się z rodzicami dziewczynki.
Jak podaje TVN24 rodzice półtorarocznego dziecka przyjechali natychmiast na miejsce. Wezwano również pogotowie. Dziewczynka i jej mama pojechały karetką na obserwację do szpitala. Policja ma ustalić, jak opiekunowie mogli nie zauważyć, że dziecko samo wyszło z terenu placówki. Opiekunki ze żłobka mają zostać przesłuchane. Policja ma też sporządzić szczegółową dokumentację.
"Dziewczynka przeszła kilkaset metrów chodnikiem, gdzie w pobliżu była ulica. Jej ojciec złożył zawiadomienie w sprawie narażenia dziecka przez opiekunów na bezpośrednią utratę zdrowia i życia" - poinformował oficer prasowy. "Z tego miejsca wielkie brawa należą się świadkowi, który jako pierwszy zauważył dziewczynkę i właściwie zareagował. Gdyby nie jego postawa, ta sytuacja mogłaby skończyć się tragicznie" - podsumował Prokopczyk.