Filmy o Godzilli należą do gatunku kaiju, czyli superprodukcji o wielkich stworach. Hollywoodzka wersja z 1990 roku nie została zaakceptowana przez najwierniejszych fanów japońskiej bestii. Problemem okazało się samo monstrum - było wygenerowane komputerowo, a według wielu jedyną słuszną wariacją na temat postnuklearnego potwora jest aktor w gumowym stroju. Pierwszy taki kostium ważył ponad 90 kilogramów, a aktor, który go nosił, po przejściu 10 metrów chciał zrezygnować z roli. Ostatecznie pozostał jej wierny na kolejnych 20 lat. Więcej ciekawostek o Godzilli wysłuchajcie w kolejnym odcinku "Pracowni Bronka". Zobaczcie wideo.