Amanda wraz ze swoim mężem Clive'm prowadzi dużą farmę w Upper Swaledale w Yorkshire. Pasterka przyznała niedawno, że w czasie pandemii nie jest jej łatwo zajmować się dziećmi, domem i wypasać owce. Teraz w rozmowie z "Mirror" opowiedziała, jak wyglądały jej porody.
Mieszkanie na jednej z najbardziej oddalonych farm w kraju może być problematyczne w ciąży, przyznała Amanda i opowiedziała, że urodziła sześcioro dzieci na poboczu drogi, ponieważ nie mogła dotrzeć na czas do szpitala. Z kolei swoje ósme dziecko urodziła sama, w towarzystwie psa, podczas gdy jej mąż spał na górze i nawet nie zdawał sobie sprawy aż do szóstego miesiąca ciąży Amandy, że spodziewa się dziewiątego dziecka.
Rzecz w tym, że całe życie spędziłam, zajmując się porodami, więc nie było to coś, czym szczególnie się stresowałam
- wyznała. "Więc dobrze pomyślałem: tym razem zrobię to sama". Podczas narodzin swojego ósmego dziecka Amanda dzielnie postępowała sama i rzucała się przed ognisko, mając tylko jednego ze swoich domowych psów do wsparcia.
Zrobiłam to sama i jestem bardzo szczęśliwa i zadowolona
- przyznała.
Chociaż dla niektórych może to brzmieć stresująco, Amanda przyznała, że "był to najbardziej relaksujący poród, jaki kiedykolwiek miała. Dodała, że męża obudziła już z dzieckiem na rękach.
Amanda karmi piersią praktycznie bez przerwy od 15 lat, ale według niej jest to o wiele łatwiejsze, gdy ciężko pracuje na farmie. Niedawno w rozmowie z Daily Mail przyznała, że cieszy się z tego, że mieszka w miejscu oddalonym od miasta. "Mamy szczęście, że tutaj mieszkamy i przynajmniej jest przestrzeń, aby bezpiecznie wyjść na zewnątrz" - stwierdziła.