Podczas środowej konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował o tym, że przyrosty zachorowań w ubiegłym tygodniu są wynikiem przemieszczania się Polaków podczas Wielkanocy. W związku z tym rząd podjął decyzję o przedłużeniu obostrzeń o kolejny tydzień. Jest jednak jeden wyjątek.
Od najbliższego poniedziałku dzieci będą mogły wrócić do przedszkoli i żłobków
- zakomunikował minister zdrowia. Oznacza to, że od 19 kwietnia placówki te znów będą otwarte. Chociaż wielu rodziców odetchnęło z ulgą, pomysł ten spotkał się również z krytyką. Szczególnie w środowisku nauczycielskim.
Szef ZNP Sławomir Broniarz w rozmowie z Interią wyznał, że nauczycielki obawiają się o swoje bezpieczeństwo i wolałyby, aby przedszkola pozostały zamknięte jeszcze tydzień lub dwa. "Nauczycielki dzwonią i pytają, dlaczego my? Bardzo źle przyjęły tę decyzję" - mówił szef ZNP.
Gdyby istniały twarde dane wskazujące na to, że dzieci w wieku 3-6 lat nie zarażają, nie przenoszą wirusów, a personel przedszkoli i żłobków jest absolutnie bezpieczny, bo wszyscy są zaszczepieni, to zrozumiałbym tę decyzję. Ale tak nie jest i nie mamy takich twardych danych
- dodał i podkreślił, że gdyby ktoś zapytał go, czy rekomenduje otwarcie żłobków i przedszkoli, odpowiedziałby, że nie.