Dr Paweł Rajewski o powrocie do szkół: Bezpieczniej byłoby zachować nauczanie zdalne do końca roku szkolnego

Trzecia fala koronawirusa nie opada. Chociaż minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek optymistycznie zapowiada powrót dzieci do szkół jeszcze w kwietniu, dr Paweł Rajewski, kujawsko-pomorski konsultant ds. chorób zakaźnych, nie ma wątpliwości, że nauka zdalna powinna potrwać dłużej. Ekspert podkreśla, że dzieci ą "transmiterem koronawirusa".

Podczas konferencji prasowej 7 kwietnia minister zdrowia Adam Niedzielski podkreślał, że "obserwowane ostatnio wyniki nowych zakażeń są w tym momencie zbyt słabym sygnałem, by traktować je w optymistyczny sposób". W związku z tym rząd podjął decyzję o zamknięciu żłobków i przedszkoli, oraz przedłużył naukę zdalną w szkołach.

Zobacz wideo Dominika Lasota: Apelowaliśmy do MEN, żeby rzetelna edukacja klimatyczna stała się częścią programu nauczania

Mimo to już dzień później minister Czarnek oznajmił, że jest przekonany, "że ten rok szkolny dokończymy w szkołach, wrócimy do nauki stacjonarnej". W niedzielę, kiedy to poinformowano o 21 703 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem, szef resortu edukacji również nie stracił optymizmu i zapowiedział, że powrót do placówek możliwy jest jeszcze w kwietniu.

Jego słowa wywołały konsternację wśród ekspertów. Dr Paweł Rajewski, konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych w woj. kujawsko-pomorskim, w rozmowie z Polsat News wyjaśnił, dlaczego z decyzją o powrocie uczniów do szkół należałoby poczekać. 

Powrót do szkół w kwietniu? "To zbyt optymistyczne"

Jak podkreślił dr Paweł Rajewski, "słowa ministra Czarnka są zbyt optymistyczne. Nauka zdalna powinna obowiązywać do końca roku szkolnego". Według eksperta dzieci mogą stać się transmiterem koronawirusa, jak to było podczas drugiej fali.

Większość nauczycieli obecnie zaszczepiono przeciw COVID-19 i oni są bezpieczni, ale rodzice dzieci, szczególnie tych z klas I-III, to osoby młode, których nie poddano szczepieniom ze względu na wiek

- zauważył ekspert i dodał, że rząd 18 kwietnia powinien podjąć decyzję o przedłużeniu dotychczasowych obostrzeń. Co więcej, ze względów bezpieczeństwa majówkę Polacy mieliby spędzić w domach. Według Rajewskiego liczba zakażeń zmniejszy się dopiero w połowie maja i na początku czerwca. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA