Diana i Wolodymyr Rodikowie wychowywali 13 dzieci. Jak podała telewizja 1+1 w programie "TSN" zmarli w odstępie dziewięciu dni z powodu powikłań po chorobie COVID-19.
Radio Svoboda opisuje historię rodziny. W 2014 r., Diana i Wolodymyr tuż przed wybuchem wojny w Donbasie, wyjechali na wakacje. Do swojego domu już nie wrócili. Wszystko z powodu zakazu wydanego przez prorosyjskie władze Donbasu, który dotyczył wywozu sierot z zajętego wtedy przez separatystów terytorium. Diana i Wołodymyr obiecywali, że wezmą pod opiekę nie tylko własne dzieci (których mieli pięcioro), lecz także i wszystkie, które kiedykolwiek będą potrzebowały ich pomocy.
Rodzina postanowiła rozpocząć nowe życie i wraz z (wówczas) dziesięciorgiem dzieci wyjechała do Kijowa, zostawiając za sobą dobytek swojego życia. Tam założyła domowy dom dziecka, a gdy Diana dowiedziała się, że jest w ciąży, małżeństwo postanowiło adoptować jeszcze dwójkę dzieci. Para wychowywała w sumie pięcioro własnych dzieci i siedmioro adoptowanych.
Niestety pandemia koronawirusa nie odpuszcza i przez chorobę jest coraz więcej ofiar na całym świecie. Wolodymyr Rodikow zmarł 21 marca w wyniku powikłań po chorobie Covid-19. 29 marca na oddziale intensywnej terapii w kijowskim szpitalu zmarła zaś jego żona.
To nie jedyna wielodzietna rodzina, która przeżywa żałobę po stracie rodzica. Niedawno pisaliśmy o Dianne, która w grudniu osierociła ośmioro dzieci. 54-latka cierpiała na stwardnienie rozsiane, a po śmierci wykryto u niej również zakażenie koronawirusem. Zobacz: 54-letnia mama zakażona koronawirusem osierociła ośmioro dzieci. Rodzina boryka się z trudną sytuacją finansową.