Para adoptowała siedmioro rodzeństwa, po tym jak ich rodzice zginęli w wypadku

Ta siódemka nie miała łatwego życia. Borykający się z nałogami rodzice nie byli w stanie zapewnić dzieciom dachu nad głową, rodzeństwo często chodziło głodne. Nieszczęśliwy wypadek samochodowy sprawił, że na ich drodze pojawili się Willisowie.

Pam Willis któregoś styczniowego dnia 2019 roku, podczas przeglądania Facebooka natknęła się na informację o siódemce rodzeństwa, które poszukuje domu po tym, jak oboje ich rodzice zginęli w tragicznym wypadku samochodowym. Dzieci w wieku od roku do 12 lat przebywały pod tymczasową opieką. 

Po prostu wiedziałam, że mam zostać ich nową mamą. 

- powiedziała portalowi TODAY 50-letnia Amerykanka. 

Kto inny zatrzymałby ich wszystkich razem? Kto miałby dla nich miejsce? Kto miałby czas, miłość i cierpliwość dla traumy, jaką przeżyły? Odpowiedź była jasna… my

- napisała Pam na Instagramie. Wraz z mężem Garym wychowała już pięcioro dzieci, które wyprowadziły się z domu. Mieli więc sporo miejsca dla wspomnianej siódemki. 

Początek nowego życia dla siedmiorga rodzeństwa

Dwa miesiące póxniej para poznała dzieci: Adelino (15 lat), Ruby (13 lat), Aleecia (9 lat), Anthony (8 lat), Aubriella (7 lat), Leo (5 lat) i Xander (4 lata). Dzieci miały traumatyczne przeżycia, ich rodzice borykali się z uzależnieniami, często rodzina mieszkała w obozowiskach bezdomnych, dzieci chodziły głodne. Pam utwierdziła się w przekonaniu, że zasługują na dom, ciepło i miłość. Dopełniono formalności adopcyjnych, symboliczna ceremonia, w której uczestniczyły też biologiczne dzieci pary, odbyła się online, z powodu epidemii koronawirusa. 

 

Rodzice nigdzie się nie wybierają

Gdy dzieci zamieszkały z Pam i Garym, przez pierwsze sześć miesięcy miały problemy ze snem, pojawiały się koszmary, maluchy budziły się w nocy, żeby sprawdzić, czy ich przybrani rodzice wciąż są z nimi. Ale oni nigdzie się nie wybierali, stworzyli dzieciom ciepły i bezpieczny dom, w którym te uczyły się ufności, pozbywały lęku przed porzuceniem, nabierały zaufania do ludzi. 

Na Instagramie Pan Willis prowadzi profil second.chance.7, gdzie regularnie zamieszcza zdjęcia swojej nowej, powiększonej rodziny. Dzieci są zadbane, wyglądają na szczęśliwe, podróżują, zwiedzają, kultywują tradycje i święta. Miały wiele szczęścia, że trafiły na Willisów.  

Zobacz wideo Co ze szczepieniami dzieci? Czy chore będą miały pierwszeństwo? Odpowiada dr Grażyna Cholewińska-Szymańska
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.