Kiedy powrót do szkoły? Choćby jutro. Przez lukę w przepisach wystarczy jeden wniosek

W poniedziałek 22 marca uczniowie w całej Polsce wrócili do trybu edukacji zdalnej. Zgodnie z najnowszym rozporządzeniem ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, nauka w domach potrwa co najmniej do 9 kwietnia. Okazuje się jednak, że jest sposób na prowadzenie lekcji stacjonarnych i niełamanie przy tym przepisów. Wystarczy odpowiednie oświadczenie od rodziców.

To, kiedy dzieci wrócą do szkół, będzie zależało od rozwoju sytuacji epidemicznej w kraju. W związku z rosnącą liczbą zachorowań rząd podjął decyzję, że przez kolejne trzy tygodnie wszyscy uczniowie będą uczyć się w domach. Taki stan ma trwać od 22 marca do 9 kwietnia. Po 9 kwietnia pod uwagę brane jest nauczanie w trybie hybrydowym. Jednak rodzice znaleźli sposób, aby, mimo najnowszego rozporządzenia ministra edukacji, posyłać dzieci do placówek. Okazuje się, że jest w nim luka.

Zobacz wideo Kiedy uczniowie powinni wrócić do szkół?

Kiedy dzieci wracają do szkoły? Nowelizacja ustawy daje furtkę rodzicom

W nowelizacji rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz. 502) zawarta została informacja o nauce zdalnej klas I–III szkół podstawowych na terenie całego kraju od 22 marca do 9 kwietnia. Dodano do niego jednak paragraf 2d, który jest furtką dla części rodziców. 

W okresie ograniczenia, o którym mowa w § 1a ust. 1 pkt 1 i § 2b ust. 1 pkt 2, szkoła podstawowa oraz szkoła artystyczna realizująca kształcenie ogólne w zakresie szkoły podstawowej jest zobowiązana prowadzić działalność opiekuńczą dla dzieci osób zatrudnionych w podmiotach wykonujących działalność leczniczą, oraz innych osób realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, uczęszczających do klas I–III szkoły podstawowej lub klas szkoły artystycznej realizującej kształcenie ogólne w zakresie odpowiadającym klasom I–III szkoły podstawowej

- czytamy.

Oznacza to, że dla dzieci  m.in. personelu medycznego lekcje mogą być prowadzone w trybie stacjonarnym. Ci, którzy chcą korzystać z opieki, muszą złożyć wniosek do dyrektora szkoły. Ale to nie wszystko. Jak zauważa Dziennik Gazeta Prawna, w żadnych przepisach nie ma definicji osób realizujących zadania publiczne związane ze zwalczaniem epidemii. Oznacza to, że każdy rodzic, który poinformuje szkołę, że zajmuje się walką z COVID-19, może posłać dziecko na lekcje stacjonarne.

W żadnych przepisach covidowych nie ma definicji osób realizujących zadania publiczne w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. O ile w przypadku lekarzy, pielęgniarek, służb mundurowych nie ma wątpliwości, że przynajmniej znaczna ich część zajmuje się zwalczaniem pandemii, o tyle w przypadku innych osób do tej grupy zaliczyć możemy niemal wszystkich

- tłumaczyła w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną Beata Patoleta, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego. Oświadczenie rodzice mogą złożyć za pomocą dziennika elektronicznego. Dyrektor szkoły może domagać się dokumentu, który potwierdzi, że rodzic faktycznie walczy z pandemią. Może, ale nie musi.  

Szkoła w Sokołowie Podlaskim wykorzystała lukę w przepisach

Jedną ze szkół, które skorzystały z nieścisłości w przepisach, jest szkoła katolicka w Sokołowie Podlaskim. 

Katolicka szkoła w Sokołowie Podlaskim elastycznie podchodzi do rządowych ograniczeń w nauce stacjonarnej najmłodszych. W placówce prowadzonej przez salezjanów może być nawet jedna trzecia wszystkich uczniów

- poinformowała reportera RMF osoba z dyrekcji placówki. Jak stwierdziła, wystarczy złożyć wniosek, że rodzice nie mają odpowiednich warunków organizacyjnych, aby lekcje odbywały się zgodnie z przepisami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.