Agnieszka Włodarczyk narzeka na sytuację w Polsce: Wystarczył tu miesiąc i okazuje się, że w zasadzie niczego mi nie wolno

Agnieszka Włodarczyk już niedługo powita na świecie swoje dziecko. Teraz zdradza, jak przebiegł jej pierwszy i drugi trymestr ciąży. Okazuje się, że ciążę znacznie lepiej znosiła w Indonezji niż w Polsce.

Agnieszka Włodarczyk o pierwszym trymestrze: Mogłam góry przenosić, skakać łódką po falach

Agnieszka Włodarczyk dowiedziała się o swoim stanie błogosławionym, kiedy przebywała na wyspie Gili Air w Indonezji. Pod koniec stycznia poinformowała również swoich fanów. Teraz okazuje się, że pierwszy trymestr ciąży spędziła na wyspie. Swój wpis zaczęła dość żartobliwie: 

Siedzę w domu z zatkanym nosem i tak sobie myślę, że u mnie "odkąd sięgam pamięcią, zawsze było coś nie tak" - jak w piosence "Jenny" Edyty Bartosiewicz.

W dalszej części wpisu opisała pierwszy trymestr ciąży i przyznała, że wbrew regułom, czuła się rewelacyjnie. Okazuje się, że rajskie warunki naprawdę jej sprzyjały.

Podobno pierwszy trymestr jest najcięższy i najtrudniejszy. Zwykle kobiety źle się czują, czy mają mdłości itd. U mnie odwrotnie - wszystko było fantastycznie! Dodatkowo mimo tego, że byłam z dala od lekarzy wstąpiła we mnie jakaś nieprawdopodobna moc. Mogłam góry przenosić, skakać łódką po falach, chodzić na masaże (chyba nigdzie nie były tak tanie i dobre jak na Gili), jeździć z kierowcami, którzy mam wrażenie nigdy prawa jazdy nie uzyskali (sądząc po ich stylu jazdy), jeść owoce z bazaru, nie myć tak często rąk (czasami nie było gdzie) jak to robię tutaj, spać w klimatyzacji i wszystko było ok. Nie było we mnie grama strachu o cokolwiek

- przyznała aktorka.

 

Włodarczyk o ciąży w Polsce: Na wszystko trzeba uważać i wszystkiego się bać

Aktorka zdradziła, że drugi trymestr nie był już tak sprzyjający, jak ten pierwszy. Przy okazji zdradziła, jakie różnice są w podejściu do błogosławionego stanu w Polsce i Indonezji.

Drugi trymestr miał okazać się fantastyczny, a u mnie znowu odwrotnie. Wystarczył mi miesiąc w Polsce i nagle się okazuje, że w zasadzie niczego mi nie wolno. Wiadomo, że sushi czy tatara mi nie wolno to wiem, ale ostatnio usłyszałam nawet o jajkach! Masaży nie wolno mimo, że nogi puchną, kropli do nosa nie wolno mimo, że nie można swobodnie oddychać. Na wszystko trzeba uważać i wszystkiego się bać. Zaczyna się myślenie, co będzie przy porodzie, czy dam radę, jaki szpital itd.

- oznajmiła. 

Na koniec dodała ciekawą anegdotę, w której przytoczyła swoją rozmowę z indonezyjskim ginekologiem. Okazuje się, że lekarz po zobaczeniu USG zapytał jedynie, czy Agnieszka dobrze się czuję i czy bierze zalecany dla kobiet w ciąży kwas foliowy. Lekarka na koniec dodała: No to super, proszę dobrze się odżywiać i cieszyć się życiem.

Ja rozumiem, że trzeba regularnie badać krew, co oczywiście robię, ale jak przypomnę sobie pytania, jakie zadawała mi ginekolog z wyspy Lombok, to uśmiecham się do siebie.
 

Przeczytaj także:

Zobacz wideo Nowakowska i Włodarczyk zostaną mamami. Które gwiazdy także wylądują na porodówce w 2021 roku?
Więcej o: