Uczniowie coraz bardziej martwią się o to, czy szkoły będą zamknięte do końca roku 2021. 4 marca Ministerstwo Zdrowia poinformowało o kolejnych 15 250 chorych. Nikt nie ma wątpliwości, że trzecia fala pandemii koronawirusa dosięgnęła Polski, a jedynym możliwym sposobem na zatrzymanie wzrostu zakażeń jest zachowywanie reżimu sanitarnego. Obawy o to, czy szkoły będą zamknięte do końca roku 2021, wydają się więc słuszne. Adam Niedzielski w rozmowie z Wirtualną Polską wyznał, że wiele zależy od tego, gdzie będzie szczyt, apogeum trzeciej fali.
Zbliżające się matury i egzaminy ósmoklasisty są coraz większym stresem dla uczniów. W trakcie edukacji zdalnej u wielu z nich powstały braki, które mogłyby zostać nadrobione po powrocie do szkół. Długotrwała izolacja miała także negatywny wpływ na zdrowie psychiczne uczniów. "Zdecydowanie tak jestem za powrotem przez to zamknięcie od roku w domu dzieci stają się antyspołeczne" - żaliła się jedna z mam na forum edziecko.pl.
Adam Niedzielski nie ma wątpliwości, że powrót do szkół pełni kluczową rolę w przywracaniu normalności.
Priorytetem przywracania normalności jest na pewno edukacja stacjonarna. Jeśli tylko warunki na to będą pozwalały, będziemy wracali do tego typu nauki. Z ministrem Czarnkiem jesteśmy zdeterminowani, żeby robić to w pierwszej kolejności, również ze względu na to, że ogromny koszt dla psychiki dzieci, nie tylko najmłodszych, ale i starszych, ma brak kontaktu z grupą rówieśniczą
- oznajmił w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
Minister zdrowia został zapytany także o to, czy po świętach uczniowie wrócą do szkół.
Na pewno szkoła i powrót do nauczania stacjonarnego to są decyzje, które będziemy podejmowali w pierwszej kolejności, pewnie w perspektywie poświątecznej. Ale to zależy od tego, gdzie będzie szczyt, apogeum trzeciej fali
- odpowiedział.