Epidemia głodu w Sudanie Południowym. "Milion dzieci może umrzeć z powodu niedożywienia i chorób"

Sześć i pół miliona osób jest zagrożonych głodem w Sudanie Południowym, to ponad połowa mieszkańców tego kraju. Wśród nich jest około miliona dzieci. - Dzieciom grozi nie tylko głód. Są narażone także na choroby i przemoc - mówi w rozmowie z edziecko.pl Rafał Grzelewski, rzecznik prasowy Polskiej Akcji Humanitarnej.

Klaudia Kolasa, edziecko.pl: W 2015 roku na liście celów rozwojowych ONZ znalazła się likwidacja głodu na świecie do 2030 roku. 

Rafał Grzelewski, Polska Akcja Humanitarna: Do 2014 roku mieliśmy tendencję spadkową. Przez dekadę wydawało się, że ten problem powoli odchodzi do lamusa. Natomiast od 2014 roku znowu wraca i przybywa osób, które cierpią głód i niedożywienie. Dzieje się to w dużej mierze dlatego, że wciąż na świecie trwają konflikty zbrojne, a to jest główny motor głodu. Bardzo trudno będzie spełnić te założenia Organizacji Narodów Zjednoczonych. 

W tej chwili w Sudanie Południowym klęska głodu jest absolutnie rekordowa. Dotyka sześciu i pół miliona osób z 12 milionów mieszkańców. Te osoby albo głodują, albo są zagrożone głodem, albo cierpią na niedożywienie. A w ciągu kilku najbliższych miesięcy ta liczba może się zwiększyć o kolejny milion.

Wydaje nam się, że Sudan Południowy jest bardzo odległy i egzotyczny. Czasem czytam na forach internetowych, że zajmowanie się tym tematem to zawracanie głowy, bo przecież mamy swoje problemy, a to kraj, którego nawet dobrze nie potrafimy zlokalizować na mapie. Ale teraz w sposób skrajnie wyraźny, trochę jak w szkle powiększającym, widać tam zjawiska, które są bardzo charakterystyczne dla wielu krajów tzw. Globalnego Południa (przyp. red. kraje o niskich dochodach, które są nowo uprzemysłowione lub w trakcie procesu uprzemysłowienia): skutki pandemii koronawirusa, konflikty zbrojne i gwałtowność zjawisk pogody, które są pokłosiem kryzysu klimatycznego.  

Powodzie w Sudanie PołudniowymPowodzie w Sudanie Południowym PAH

Z czego wynika klęska głodu w Sudanie Południowym? 

Blisko milion osób ucierpiało przez powodzie, które miały miejsce w zeszłym roku w Sudanie Południowym. To była fala, która niszczyła wszystko, co napotkała na swojej drodze. Zalewała pola, zginęło mnóstwo zwierząt gospodarskich. Ta woda nadal tam stoi. Ludzie nie mogą wrócić do pracy i produkcji żywności. To był szok dla kraju, po którym ciężko będzie mu się podnieść. 

Podobnie jak w przypadku wielu innych państw Afryki, COVID-19 wystawia w Sudanie Południowym bardzo słony rachunek, ale nie ten bezpośrednio zdrowotny, bo nie wiemy, jaka jest skala zachorowań na koronawirusa, natomiast wiemy, jakie są skutki ekonomiczne pandemii. Tam o COVID-19 mówi się, że to jest wirus głodu.

Przez globalną recesję i przerwane łańcuchy dostaw, żywność bardzo podrożała. Zamknięte są też bazary, a to tam ludzie głównie zaopatrują się w pożywienie. Poza tym stosowano też surowe lockdowny. Czasem w ciągu dnia były godziny policyjne i ludzie nie mogli wychodzić z domu, żeby zarobić na coś do jedzenia albo zająć się swoimi uprawami. Te uprawy to też często jedyne źródło pożywienia.  

Jak wyglądają statystyki? Ile osób jest zakażonych? 

Tego nie wiadomo, bo właściwie testy robi się tylko tym, którzy przyjeżdżają do kraju. Jeszcze do niedawna było tylko jedno laboratorium w stolicy kraju. Nie mamy żadnego wiarygodnego obrazu epidemii koronawirusa w Sudanie Południowym.  

Sudan Południowy. Ponad milion dzieci dotkniętych jest klęską głoduSudan Południowy. Ponad milion dzieci dotkniętych jest klęską głodu PAH

Według najnowszych prognoz organizacji Save The Children w 2020 roku w całym kraju głodowało więcej niż milion dzieci. 

Sudan Południowy to jedno z najtrudniejszych dla dzieci miejsc do życia. Jest taki specjalny wskaźnik, który pokazuje, na ile dany kraj jest przyjazny do życia dla dziecka i Sudan Południowy znajduje się na 184. pozycji na 196 państw. To, co grozi przede wszystkim dzieciom to głód, choroby i przemoc. Milion dzieci w tej chwili może umrzeć z powodu niedożywienia i chorób. 

Organizm niedożywiony jest bardziej podatny na choroby. W klimacie tropikalnym bardzo trudno jest zachować odpowiednią higienę, tym bardziej, że środowisko aż roi się od patogenów i co drugie dziecko regularnie cierpi na gorączki, na malarie, na biegunki. Bardzo wiele z tych dzieci umiera. 75 proc. zgonów dzieci następuje w wyniku chorób, którym można zapobiegać, czyli jeśli są szczepienia, jeśli jest dostępna służba zdrowia, jeśli dostępne są leki. A z tym jest bardzo trudno. 

W jaki sposób Polska Akcja Humanitarna pomaga tym dzieciom? 

Mamy tam specjalny ośrodek dla dzieci i kobiet w ciąży. Tych, które cierpią na niedożywienie. Prowadzimy wsparcie żywnościowe. Pacjenci otrzymują tam specjalną żywność terapeutyczną, która pomaga im odbudować zdrowie. Ta misja jest bardzo duża i kompleksowa, pracuje tam około 60 osób.  

Jeżeli są warunki, nie trzeba nawet dostarczać paczek żywnościowych. Rozdajemy nasiona, narzędzia rolnicze, zestawy do połowu ryb, prowadzimy szkolenia z efektywnej uprawy roli. Po to, żeby ludzie mogli samodzielnie wyprodukować żywność.  

Remontujemy też studnie i latryny zalane przez powodzie. To nasza flagowa działalność, czyli wiercenie studni głębinowych, dzięki którym płynie woda bezpieczna do spożycia. Dzięki temu ludzie nie chorują i można też dać pić zwierzętom gospodarskim. To również zapobieganie niedożywieniu. W czasie powodzi docieramy do poszkodowanych i zapewniamy im koce, zestawy kuchenne, moskitiery i maty do spania. Wspieramy też przychodnie dla mieszkańców i akcję szczepień. 

Klęska głodu w Sudanie PołudniowymKlęska głodu w Sudanie Południowym PAH

Jaka historia najbardziej pana poruszyła? 

Pamiętam rozmowę z kobietą, która trafiła do obozu dla uchodźców w Dżubie. Przez wiele lat prowadziła gospodarstwo rolne. Uprawiała wiele różnych warzyw i owoców, była naprawdę bardzo sprawną rolniczką. Gdy przyszła powódź, zniszczyła cały jej dobytek: pole, uprawę i dom. Przez jakiś czas ona i ludzie z okolicy szukali pożywienia, ale nie mogli nic znaleźć i trafili do obozu dla uchodźców. Wyrwać się z takiego obozu jest bardzo trudno, bo często nie ma dokąd wracać. Czasami człowiek tkwi tam przez wiele lat albo nawet do końca życia. 

Rozmawiałem też z kobietą, która mieszkała we wsi, gdzie osiem lat temu Polska Akcja Humanitarna wybudowała studnię. Pytałem się, jak jej życie wyglądało wcześniej. Mówiła, że ciągle cierpiała na choroby skóry i dręczyły ją pasożyty. Później, gdy już zaczęła płynąć czysta woda ze studni, życie stało się znacznie lżejsze. Dostęp do wody pitnej może rozwiązać naprawdę mnóstwo różnych problemów. Niemniej życie w Sudanie Południowym jest bardzo kruche, a los tej kobiety to było pasmo traum: że jej wieś może zostać zaatakowana, a ona zginąć, że zachoruje i nikt nie udzieli jej pomocy, bo w okolicy nie ma lekarza. A do tego nie trzeba wiele - źródłem zakażenia może być mucha, która usiądzie na wiadrze z wodą.

Niestety trzeba mierzyć się z tym w zupełnej samotności. Pomoc humanitarna też nie jest w stanie dotrzeć do każdego. To kraj wielkości Francji, nad którym można lecieć godzinami i nie zobaczy się żadnej drogi. Odniosłem wrażenie, że to kraj ludzi okaleczonych. 

Również dzieci. 

Dokładnie. W czasie wewnętrznego konfliktu zbrojnego zniszczona została co trzecia szkoła w kraju. Dzieci mają traumę z powodu przemocy, którą albo widziały, albo której doświadczyły bezpośrednio. Przez 20 lat na terenie Sudanu trwała wojna domowa (przyp. red. konflikt pomiędzy grupami etnicznymi, które oskarżały rząd o korupcję i autokratyzm). Nadzieją na koniec wojny miało być powstanie niepodległego państwa w 2011 roku, właśnie Sudanu Południowego, lecz tak się nie wydarzyło. Dwa lata później konflikt odżył (przyp.red. pochodzący z ludności Nuerów wiceprezydent Sudanu Południowego Riek Machar zarzucał prezydentowi Kiirowi z ludności Dinków dyktatorskie skłonności, niegospodarność, i zawłaszczenie państwa przez Dinków. Doprowadziło to do wojny domowej i zaostrzenia konfliktów etnicznych). Rok temu został podpisany układ pokojowy, kolejna nadzieja na zakończenie konfliktu, ale w kraju wciąż jest niespokojnie i niestety dzieci są ofiarami tej sytuacji. Bywa, że są porywane, wcielane do formacji zbrojnych, wykorzystywane seksualnie. 

Brakuje szkół podstawowych w Sudanie PołudniowymBrakuje szkół podstawowych w Sudanie Południowym PAH

Jak wygląda dostęp do edukacji w Sudanie Południowym? 

Jeśli chodzi o szkolnictwo, sytuacja jest fatalna. Szkoły działają tylko na poziomie podstawowym i są dostępne dla mniej więcej jednej trzeciej dzieci. To są szkoły prowadzone wyłącznie przez organizacje pomocowe. Zwykle są proste po prostu dzieci gromadzą się pod drzewem. Nie ma ławek, nie ma budynków. Ale oczywiście to nie jest pełny obraz. Są też miejsca, gdzie lekcje odbywają się wewnątrz. Niestety w niektórych szkołach brakuje wody, a trudno sobie wyobrazić efektywną edukację bez dostępu do wody. Nauczyciele mówili mi wprost, że dzieciom trudno się skupić, są apatyczne na lekcjach.  

Brakuje szkół podstawowych, ale też szkół średnich, zwłaszcza technicznych, które mogłyby szkolić swoich fachowców. To bardzo ważne, bo Sudan Południowy jest najmłodszym państwem świata i jest na bardzo wczesnym etapie tworzenia infrastruktury. W stolicy kraju dyrektorem szkoły technicznej jest Polak. Mówił mi, że młodzież jest tutaj inna niż ta, którą spotykał w innych krajach Afryki. Bardziej wycofana, nieśmiała, trochę trzeba ją popchnąć do nauki, ale jak już się ich trochę do tej nauki zachęci, to są tak samo zdolni. 

I to naprawdę widać, bo rozmawiałem z uczniami jednego z liceów, którzy są szczęściarzami, bo mają świetnych nauczycieli. W szkole są bardzo ożywione debaty, także na temat zmian klimatu. Kiedy pytałem uczniów, czy czują, że to trochę nie fair, że ich kraj płaci wielką cenę za zmiany klimatu, które powodują wielkie gospodarki, odpowiadali mi, że trudno, taka jest rzeczywistość, ale każdy jest odpowiedzialny za kawałek planety, na którym żyje. Oni na przykład sadzą drzewa. Bardzo to było budujące doświadczenie!  

Niemniej nad Sudanem Południowym wisi wielka groźba, której skutki są bardzo długofalowe. Głód i niedożywienie powodują, że potencjał rozwojowy całego pokolenia jest zagrożony. Niedożywienie na wczesnym etapie rozwojowym powoduje nieodwracalne wady. To dziecko nie rozwinie się już tak, jak rówieśnik, który głodu nigdy nie doświadczył. Oznacza to, że Sudan Południowy może być skazany na takie błędne koło biedy, głodu i konfliktu zbrojnego. 

Co możemy zrobić, żeby pomóc? 

Na naszej stronie internetowej dostępna jest specjalna zbiórka. Dzięki zebranym środkom możemy rozszerzyć działania pomocowe w Sudanie Południowym i dotrzeć do większej liczby osób zagrożonych głodem. Najłatwiej i najefektywniej jest przekazywać organizacjom pomocowym środki finansowe, dzięki czemu jesteśmy w stanie kupić na miejscu sprzęt i towary, a także zatrudnić fachowców i dzięki temu wspomagamy także lokalny rynek pracy. 

Działania Polskiej Akcji Humanitarnej można wesprzeć na: https://www.pah.org.pl/wplac/?form=zywnosc

Więcej o:
Copyright © Agora SA