Organizowane w grudniu i styczniu webinary pt. "Osoba LGBT w Twojej szkole, w Twoim środowisku" realizowane w ramach Funduszu dla Odmiany były skierowane do osób, które pracują z młodzieżą i chciałyby uzupełnić swoją wiedzę, a także poznać perspektywę rodziców. Wirtualne zajęcia zostały przeprowadzone przez wielu ekspertów, w tym specjalistów z Fundacji INTERAKCJA (webinar o Interpłciowości) oraz socjolożkę i terapeutkę Aleksandrę Dulas, która od 10 lat pracuje jako edukatorka seksualna. Ekspertka w rozmowie z portalem eDziecko wyjaśnia, dlaczego tak ważne jest nagłośnienie sytuacji uczniów LGBT w Polsce.
- W swojej pracy mam kontakt z młodymi ludźmi transpłciowymi i nieheteroseksualnymi. Wspieram ich zarówno interwencyjnie, jak i terapeutycznie. Są to osoby, które spotykają się z dyskryminacją i szykanami. Bywa, że nie są zrozumiane ani w rodzinie, ani w szkole. A obecna władza jeszcze ten trend nieakceptacji nakręca. Jeśli w przekazie publicznym słyszymy, że to "nie ludzie, tylko ideologia", że "chcą zniszczyć nasze rodziny", to jest to zgoda na język nienawiści wobec tej grupy - mówi.
Aleksandra Dulas zwraca też uwagę na fakt, że gdy czołowi politycy mówią w mediach o osobach z grupy LGBT w sposób obraźliwy, często ujmując im człowieczeństwa, niektórzy odbiorcy zaczynają podłapywać ich zwroty. Do tej grupy niestety należą także uczniowie i nauczyciele.
W rozmowie z ekspertką zwracam uwagę, że w po polskich drogach jeżdżą ciężarówki oklejone hasłami utożsamiającymi osoby LGBT z pedofilami, a na ulicach czy klatkach schodowych można zobaczyć plakaty i ulotki nawołujące do "chronienia dzieci przed LGBT". Jedną sama znalazłam w skrzynce na listy.
Zaobserwowałam, że łączy je jedno - przedstawianie dzieci jako ofiar nieznanego "tęczowego zagrożenia". Widzianego albo jako męskie ręce wyciągane w stronę najmłodszych, albo groźnego, skąpo ubranego dorosłego z tęczową flagą (zawsze mężczyznę), gotowego wyrządzić jakąś krzywdę. Zupełnie tak, jakby przedstawione na plakatach dzieci miały prawo do ochrony, pod warunkiem, że wyrosną na heteroseksualnych obywateli. Prawa innych są marginalizowane.
Po pierwsze takie treści są głęboko krzywdzące dla dorosłych gejów (bo to jednak oni są największym straszakiem), którzy wiodą sobie spokojne życie, nie biegając po parku bez majtek i nie zapraszając napotkanych w krzakach dzieci na orgię w Brukseli. Ale jest jeszcze jeden niedostrzegany przez wielu aspekt. Osoby LGBT to również dzieci i nastolatkowie. I ten przekaz trafia bezpośrednio w nich. Przecież swoją orientację seksualną i tożsamość płciową odkrywają bardzo młodzi ludzie. W rzeczywistości takie plakaty i hasła są niczym innym niż straszeniem dzieci dziećmi. W czasach komunizmu była czarna wołga, a teraz na propagandowych ulotkach widzimy jakiegoś tajemniczego geja, który czai się za rogiem.
- tłumaczy Aleksandra Dulas.
Jak przyznaje seksuolożka, zdarzało jej się usłyszeć na prowadzonych zajęciach, że "lepiej nie przyjaźnić się z gejem, bo taki to będzie napastował".
- Ja nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby ten obraz wykreować. To czy ktoś kogoś molestuje, nie ma nic wspólnego z orientacją seksualną, tylko ze skłonnością do stosowania przemocy. Statystycznie jest to najczęściej heteroseksualny mężczyzna. Co nie znaczy, że należy robić plakaty, strzeż się "Pana Mietka", bo to też nie będzie prawda i będzie krzywdzące. Przestańmy zastraszać, manipulować i budować fałszywy obraz - dodaje ekspertka.
Aleksandra Dulas w swojej pracy terapeutycznej wspiera dzieci i młodzież borykającą się z dyskryminacją w szkołach, która czasem przybiera formy bezwzględnego gnębienia. Najbardziej dotyka to osoby, w okresie dojrzewania, chociaż doświadczają przemocy również młodsze dzieci.
Dyskryminacja przybiera różne formy. Może być to komentowanie sposobu ubierania się – wyglądasz jak gej, osoby transpłciowe słyszą, że im przejdzie, żeby przestały wydziwiać i zachowywały się zgodnie ze swoją płcią metrykalną. Słyszy się często na korytarzach szkolnych wyzwisko – ty pedale, na które nauczyciele praktycznie nie reagują. Nie ma komentarza, nie ma sprzeciwu, wiec przemoc eskaluje. Co ma zrobić chłopiec, który przebiera się w szatni na WF-ie i słyszy komentarze typu 'ty to masz fajnie, nie? Możesz nas podglądać. W końcu lubisz chłopców'. Ten dzieciak, nie wie co robić i jak reagować. Czuje się przyparty do ściany
- tłumaczy.
Edukatorka uczestnicy w tzw. szkolnych interwencjach. Bywa, że placówki zgłaszają się do niej z pytaniem, jak rozmawiać z dziećmi o seksualności i co robić, aby w szkołach dzieciom niehetronormatywnym funkcjonowało się lepiej.
Zdarza się, że w placówce jakieś dziecko odkrywa swoją transpłciowość, kadra jest otwarta, ale zagubiona, bo przecież nie szkolimy nauczycieli w tym zakresie. No ale kiedy szkoła się zgłasza, możemy zrobić pełną interwencję i pomóc w każdym zakresie. Wprowadzamy całe spektrum wsparcia dla nauczycieli, rodziców i uczniów, aby zrozumieli, na czym polega sytuacja. Siadamy wspólnie i dyskutujemy, co możemy zrobić. Pytam ich, z czym mają problem, czego nie wiedzą, a bywa, że organizujemy dzieciakom cały zakres edukacji seksualnej, aby ich uwrażliwić i wyjaśnić niezrozumiałe pojęcia
- opowiada.
Dyskryminacja dzieci i młodzieży LGBT w szkołach w znaczący sposób wpływa na ich naukę. Jak zauważa ekspertka, żyją w ciągłym stresie, a szkolne korytarze stają się dla nich polem minowym.
- Te dzieciaki przemierzając szkolne korytarze nie myślą o tym, co będzie na klasówce, ale czy ktoś ich raptem nie wyzwie, nie obrazi czy nie upokorzy. Jak dziecko nie będzie miało dobrostanu psychicznego, to nie ważne, jak dobra będzie szkoła, do której chodzi pod względem edukacyjnym, i tak może nie dać sobie rady, bo inne rzeczy zabiorą mu energię. W wieku szkolnym dzieci powinny uczyć się, rozwijać, bawić, zakochiwać, zaprzyjaźniać, myśleć nad przyszłością, a nie codziennie od nowa walczyć o swoje życie i zdrowie - mówi Aleksandra Dulas.
Rodzina jest pierwszym i najważniejszym sojusznikiem dziecka w odkrywaniu własnego ja. Pełni rolę pozytywną i wzmacniającą, ale także rolę wykluczającą. Badania pokazują, że jedynie 25 proc. rodziców akceptuje swoje dzieci LGBTQIA, a w tym zaledwie 12 proc. ojców.
Przyczynia się do tego poniekąd wpajana chłopcom od lat toksyczna męskość. Słyszą argumenty ‘nie bądź jak baba’ albo ‘co ty, pedał jesteś?’, sugerujące im, że kobieta i gej są ludźmi gorszej kategorii. Co ciekawe, badania pokazują, że mężczyźni mają większy problem, gdy ich biologiczny syn oznajmi, że de facto jest kobietą, niż gdy biologiczna córka powie, że jest mężczyzną. Przecież, ‘jaki facet chciałby być kobietą’?
- zauważa.
Zdaniem Aleksandry Dulas uwikłanie się niektórych mężczyzn w to "czym jest prawdziwa męskość", zaburza ich relacje z dziećmi lub innymi osobami.
- Oczywiście, nie generalizuję i nie chcę wszystkich wkładać do jednego worka, ale wielu z nich zakłada, że "kobieta to jest ta osoba, która mnie pociąga", a facet to "ten, z którym się identyfikuję, jest silny i nie jest gejem". Boją się, że gdy zmienią tok myślenia, stracą uznanie w oczach innych i sami zostaną społecznie wykluczeni. Dlatego tak ważne jest wychowywanie chłopców w duchu otwartości, akceptacji i empatii. Dla ich dobra i dobra kolejnych pokoleń - wyjaśnia seksuolożka.
Stowarzyszenie "My, Rodzice", które wyszło z inicjatywą się zorganizowania webinarów skierowanych do nauczycieli i rodziców, zrzesza matki, ojców oraz sojuszników osób LGBTQIA.
Jesteśmy rozsiani po całej Polsce, tworzymy lokalne grupy wsparcia, organizujemy spotkania, a tym samym przyjazną przestrzeń dla młodzieży, rodziców i innych osób, które mierzą się z coming outem i poszukują wsparcia, rozmowy, ale też źródeł wiedzy. Poza wsparciem i promowaniem wiedzy o różnorodności płciowej człowieka organizacja zajmuje się rzecznictwem praw osób LGBTQIA, ich pozycji prawnej i społecznej
- mówi Dorota Stobiecka aktywistka, pomysłodawczyni i koordynatorka spotkań rodziców i sojuszników integrujących środowisko rodzin osób LGBTQIA.
Aktywistka zauważa, że prawa obywatelskie nie tylko nie przysługują osobom LGBTQIA w Polsce, ale także podważają prawa ich rodzin, które włożyły trud w wychowanie i wykształcenie swoich dzieci, spełniając wszystkie powinności obywatelskie, a ostatecznie pozostając bez ochrony ze strony państwa.