Kailey Weiss we wzruszającej opowieści, przypomniała sobie ostatnie momenty życia swojej mamy.
Przy łóżku trzymała album ze zdjęciami. Ale zamiast zdjęć miała w nim notatki z wersetami biblijnymi. Któregoś dnia powiedziała mi, że przez całe życie myślała, że kocha Jezusa, ale teraz naprawdę kocha Jezusa
- wspominała córka Karen. Przyznała, że nigdy nie widziała swojej mamy przygnębionej. Chociaż bywały w ich życiu smutne chwile, nawet te były spokojne.
Czasami śmiała się tak mocno, że aż fizycznie odczuwała ból. Każdego dnia mówiła mi, że jestem piękna. Mówiła to wcześniej, ale nie w ten sposób. To było takie zaplanowane
- opowiadała.
Przed śmiercią Karen Richardson przygotowała dla swoich dzieci kilkuminutowe nagrania, które miały oglądać w ważnych momentach w swoim życiu.
Nagrała filmy z ważnych momentów w naszym życiu: ukończenia szkoły, naszych 21. urodzin, naszego ślubu, naszego pierwszego dziecka. Z biegiem lat te filmy stały się dla mnie bardzo cenne. Nie są zbyt długie. Każdy trwa kilka minut. Zawsze zaczyna pozdrowieniami
- opowiadała córka. W kolejnych momentach nagrań chora mama gratuluje dzieciom kolejnych etapów w życiu i mówi o tym, że chciałaby im towarzyszyć. Daje też rady. Są bardzo spersonalizowane. Mówi: "Wiem, że zmagasz się z X, Y i Z, więc zawsze o tym pamiętaj".
Kiedy wyszłam za mąż dwa lata temu, wiedziałam, że został mi jeden film. I ta świadomość, że jest, dawała mi poczucie komfortu. Było więc słodko-gorzko. Kiedy 27 czerwca urodziła się moja córka, mój mąż i ja obejrzeliśmy go razem. To było trudniejsze, niż się spodziewałam
- wspominała Kailey Weiss. Na ostatnim nagraniu jej mama była już bardzo chora. Mówiła wolno i wspominała dzieciństwo swojej córki.
Opowiadała o tym, że zawsze kochałam dzieci, nawet jako dziecko. Powiedziała, że chciałaby być przy moim dziecku. Opowiadała o moim dzieciństwie, w którym walczyłam i osiągałam sukcesy. Na zakończenie powiedziała: "Kochaj i wspieraj swoje dzieci. Szybko dorosną. Więc przytul je. I módlcie się za nie". I to było wszystko. Powiedziała mi, że mnie kocha i pożegnała się. Od lat bałam się tej chwili. Ale było dziwnie spokojnie. Jakbym była gotowa. Gotowa do podjęcia tej roli. Teraz moja kolej na córkę. Kochać ją. I mieć znaczenie w jej życiu, tak jak moja mama miała w moim
- zakończyła.