Ashley Graham znają wszyscy fani mody. Kiedy skończyła 12 lat, została zauważona przez scouta, czyli osobę szukającą kandydatów i kandydatek na gwiazdy modelingu, w jednym z centrów handlowych w swoim rodzinnym miasteczku i jej kariera potoczyła się w zawrotnym tempie.
Rok później podpisała swój pierwszy kontrakt, a w 2016 roku trafiła na listę "30 Under 30" magazynu Forbes. Jest ulubienicą Dolce & Gabbana, regularnie występuje na pokazach Victoria’s Secret.
I chociaż wiele osób mogłoby pomyśleć, że macierzyństwo koliduje z karierą modelki, nie w jej przypadku. Już dziewięć miesięcy po porodzie, wróciła na wybieg i wystąpiła w pokazie Fendi na sezon wiosna-lato 2021. Prywatnie wykorzystuje swoją renomę, aby walczyć ze stereotypami dotyczącymi kobiecego ciała.
Wykorzystuję popularność, żeby mówić o problemach kobiet z samooceną
- podkreśla Graham. A jej narzędziem jest Instagram - to właśnie tam pokazuje zdjęcia rozstępów, cellulitu i niedoskonałości. Teraz mówi również o zmianach, jakie zachodzą w kobiecym ciele po ciąży.
Ashley Graham od początku porodu starała się być autentyczna w relacji z fanami. Dokumentowała każdą istotną chwilę w czasie ciąży, a kiedy Isaac pojawił się już na świecie, zaczęła normalizować karmienie piersią i pokazywać swoje fotografie po ciąży. Jak mało kto, Graham walczy z wyidealizowanym wizerunkiem kobiecego ciała po porodzie i dodaje otuchy tym mamom, które nie potrafią zaakceptować zmian, jakie zaszły w ich ciele.
Kocham siebie, nie codziennie, ale bardzo
- mówi.
Dziś minął rok, odkąd ich rodzina się powiększyła i z tej okazji modelka wróciła wspomnieniami do czasu ciąży. Na swoim InstaStory opublikowała serię zdjęć przedstawiających ten ważny czas w jej życiu.
Jakiś czas temu Graham udzieliła intymnego wywiadu na temat swojego porodu. Wyznała, że nie spodziewała się, że będzie aż tak bolesny.
Każda matka mówi: 'O tak, to bolesne'. Niezależnie od tego, czy dostały znieczulenie zewnątrzoponowe, czy nie, czy miały cesarskie cięcie, mówią: 'Tak, to boli'. I mówią to tak spokojnie. Nie opisują astronomicznego bólu, przez który przechodzisz, zwłaszcza jeśli zdecydujesz się na poród naturalny. Więc to jest to
- zauważyła. Aby przyspieszyć poród, Graham korzystała z akupunktury, lecz niewiele pomogła. Na opublikowanym przez siebie zdjęciu przedstawiła również moment tej sesji.
Osiem dni później jej syn przyszedł na świat. A niedoświadczoną mamę zalała bezwarunkowa miłość.
Kiedy patrzę na moje nowe rozstępy i zmiany, przez które przeszło moje ciało, przypomina mi, że kobiety są superbohaterkami. Zawsze mi to przypomina, że nasze ciała zostały do tego stworzone. To taka piękna rzecz móc rodzić, zdałam sobie z tego sprawę dopiero później
- podkreślała w jednym z wywiadów.