Nasze dzieci mogą żyć w biedniejszej Polsce. Dotkliwie odczują skutki starzejącego się społeczeństwa

Wiele wskazuje na to, że nasze dzieci będą żyć w zdecydowanie gorszych realiach niż my obecnie. "Przez najbliższe 30 lat zmiany demograficzne obniżą PKB na osobę w Polsce o 18 proc."- szacuje w raporcie OECD. To naprawdę zła wiadomość dla kolejnego pokolenia.

Polskie społeczeństwo się starzeje i wiele wskazuje na to, że w kolejnych latach w gospodarce będzie coraz mniej ludzi w wieku produkcyjnym. Jeżeli nie zmieni się poziom aktywności zawodowej w kraju, w rezultacie spadnie liczba pracujących. Z kolei mniej osób pracujących przekłada się na mniej ludzi wytwarzających Produkt Krajowy Brutto. W raporcie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju oszacowano, że jeżeli pominiemy inne czynniki, do 2050 roku zmiany demograficzne doprowadzą do obniżenia PKB na osobę w Polsce o 18 proc, co znacznie obniży jakość życia Polaków. Nasz kraj zajął niechlubne, przedostatnie miejsce wśród czterdziestu krajów ujętych w zestawieniu szacowanej zmiany PKB na mieszkańca w latach 2018-50.

Nasze dzieci będą żyć w biedniejszej Polsce?

Jak możemy przeczytać w artykule opublikowanym na portalu Money.pl, na PKB wpływa wiele czynników, więc mówimy tu jedynie o hipotetycznym scenariuszu. Nie ulega jednak wątpliwości, że wpływ czynnika demograficznego na wzrost gospodarczy w Polsce jest zdecydowanie większy niż w przypadku innych państw.

Obniżenie PKB na osobę w Polsce o 18 proc., chociaż nie jest miernikiem perfekcyjnym, przyczynia się do pogorszenia jakości życia mieszkańców. Tak duży spadek może wiązać się między innymi z obniżeniem średniego wynagrodzenia. Jeżeli teoretyczny scenariusz by się spełnił, dzieci, które obecnie chodzą do szkół podstawowych, jako czterdziestolatkowie żyłyby w biedniejszym kraju niż my obecnie.

Ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego Jakub Sawulski w rozmowie z portalem Money.pl zauważył, że kolejnymi istotnymi czynnikami, które wpłyną na komfort życia naszych dzieci, jest szybkość zmian technologicznych na świecie, to, jak szybko i skutecznie będziemy mogli wykorzystać je w polskiej gospodarce. Ekspert zauważył, że najmniej aktywne zawodowo są trzy grupy: młode osoby, które dopiero wchodzą na rynek pracy, kobiety niepracujące z powodu opieki nad dziećmi i osoby starsze, które stosunkowo wcześnie przechodzą na emeryturę.

Warto zaznaczyć, że Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju przedstawiła również drugi, bardziej optymistyczny dla Polski scenariusz. Jeżeli udział osób powyżej pięćdziesiątego roku życia na polskim rynku pracy wzrośnie do poziomów obecnych liderów, takich jak Islandia czy Nowa Zelandia, w przyszłości PKB na osobę może być o jedną trzecią wyższe.

Istotnym problemem rynku pracy w Polsce jest dyskryminacja ze względu na wiek, gdyż wielu pracodawców woli zatrudnić młode osoby, nawet jeżeli ich kwalifikacje są identyczne lub niższe od osób starszych. Według Jakuba Sawulskiego jest to duży błąd, gdyż badania pokazują, iż zatrudnienie osób starszych podnosi produktywność firmy. Co więcej, produktywność osób młodych jest większa, jeżeli pracują w wielopokoleniowych zespołach.

Znaczenie ma nie tylko niski wiek emerytalny w Polsce, w szczególności dla kobiet. Istotny jest także słaby stan zdrowia osób starszych, zwłaszcza tych z niskimi kwalifikacjami czy najczęściej także niskimi dochodami

- dodał ekspert.

Istotnym problemem jest więc fakt, że osoby starsze nie podejmują pracy z powodu złego stanu zdrowia. Nie jest on w dużym stopniu spowodowany prowadzeniem niezdrowego trybu życia, ale utrudnionym dostępem do świadczeń zdrowotnych, rehabilitacji czy do badań przesiewowych.

Zobacz wideo "Dla polskiego rządu pewna epoka wraz z Trumpem się kończy"
Więcej o: