Wojciech Bojanowski w szczerym wyznaniu o rodzinnej tragedii. "Serduszko dziecka przestało bić"

Wojciech Bojanowski, dziennikarz TVN podczas odbierania tegorocznej nagrody Grand Press wspomniał o dramatycznej historii. Okazuje się, że kiedy realizował zwycięski materiał w jego domu trwała ogromna tragedia. Dziennikarz stracił nienarodzone dziecko.

Wojciech Bojanowski o rodzinnej tragedii

Wojciech Bojanowski został laureatem podczas tegorocznej gali rozdania nagród w konkursie miesięcznika "Press". Podczas odbierania nagrody, opowiedział, jak powstawał nagrodzony reportaż "Niech toną". Dziennikarz pokazał wówczas szokujący obraz ludzi, którzy są w stanie zrobić wszystko, aby ratować swoje życie. Praca nad materiałem wymagała od niego kilkutygodniowego wyjazdu z kraju. Okazuje się, że w tym samym czasie w rodzinny domu rozgrywał się prawdziwy dramat. W tym samym czasie jego żona spodziewała się dziecka. Bojanowski dowiedział się przez internet o pierwszych komplikacjach podczas stanu błogosławionego i o tym, że syn może urodzić się chory lub nie dożyć porodu

Moja żona była brzemienna. Ja pracuję, a u mnie w domu się rozgrywa dramat, moje dziecko urodzi się chore albo się w ogóle nie urodzi. Ja się przez taki komunikator dowiedziałem o tym

- powiedział dziennikarz.

 

"Przechodziłem depresję, próbowałem montować ten materiał, ale płakałem nad klawiaturą"

Niestety, niedługo później nienarodzone dziecko Bojanowskich zmarło. Laureat Grand Press 2020 wyznał, że podczas montowania materiału, zmagał się z depresją. 

Byliśmy gotowi na to, by w domu urządzić szpital. By zmierzyć się z tym wszystkim, co się dzieje. Po kilkunastu dniach okazało się, że jego serduszko przestało bić (...) Później przechodziłem depresję, próbowałem montować ten materiał, ale płakałem nad klawiaturą. Nie do końca mi to wychodziło. Dobrzy ludzie u mnie w firmie bardzo mi pomogli, więc w końcu udało się to złożyć

- mówił wówczas wzruszony dziennikarz.

Bojanowski zakończył jednak swoją wypowiedź optymistycznym akcentem. Wyznał, że w końcu został ojcem, a jego syn jest zdrowy. 

Dzisiaj myślę o tych wszystkich dzieciach, które udało się uratować. Ta nasza historia też ma happy end. W szczycie pandemii urodził nam się synek, zdrowy, szczęśliwy Janek. I jak dzisiaj rano on płakał, to pomyślałem, że to super, że on płacze, bo te dzieci na Morzu Śródziemnym nie mają na to szansy

- dodał. 

Przeczytaj także:

Zobacz wideo Pociąg parowy z Lego [materiał promocyjny]
Więcej o:
Copyright © Agora SA