Berenice Pacheco z Kalifornii samotnie wychowuje troje dzieci. W marcu kobieta straciła pracę i jej rodzina została bez środków do życia i dachu nad głową. We wschodniej części Los Angeles, kobieta znalazła szopę, która mogła posłużyć jej i dzieciom jako tymczasowe schronienie.
Nie mieliśmy żadnej innej opcji. Bez stołu i internetu Aaron z trudem odrabiał pracę domową. Prysznic braliśmy na zewnątrz, a z toalety korzystaliśmy w pobliskiej restauracji
- powiedziała portalowi Today Berenice.
Miałam złamane serce, czułam, że zawiodłam swoje dzieci, a epidemia COVID-19 jeszcze bardziej wszystko mi utrudniała
- dodała kobieta. Berenice nie miała wystarczająco pieniędzy nawet na ulubioną przekąskę dla Aarona. Rachunek za telefon i opłata za pralnię były pilniejsze. Któregoś dnia pół żartem powiedziała do niego, żeby sam zarobił pieniądze, wtedy będzie sobie mógł sam kupić smakołyk. Ośmiolatek potraktował to poważnie i zaczął zastanawiać się nad założeniem biznesu, który pozwoli szybko zarobić pieniądze. Wtedy już myślał nie tylko o sobie, ale całej swojej rodzinie.
Aaron oświadczył mamie, że będzie sprzedawał rośliny. Ta wyjęła z kieszeni 12 dolarów - jedyne pieniądze, jakie w ogóle miała i dała je dziecku, mówiąc, żeby dobrze je zainwestował. Aaron od razu wziął się do pracy. Za pieniądze od matki kupił osiem miniaturowych sukulentów. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, bo sukulenty od jakiegoś czasu są bardzo modne we wnętrzach wszystkich szerokości geograficznych. Sprzedawał je przed szopą, w której mieszkał. Zarobił 16 dolarów, czyli miał cztery dolary zysku. Pieniądze w całości zainwestował w kolejne rośliny. Jednocześnie założył na Instagramie konto Aaron's Garden, dzięki któremu mógł rozreklamować swój biznes. Dziś ma ponad 30 tysięcy obserwatorów i kilkaset dolarów oszczędności w banku. Fundacja, wspierająca jego biznes zgromadziła także dla rodziny 37 tysięcy dolarów z darowizn ludzi, których wzruszyła historia ośmiolatka.
Dzięki temu wsparciu i pieniądzom zarobionym przez Arona, jego rodzina opuściła szopę i przeniosła się do jednopokojowego mieszkania.
Wreszcie mamy własną kuchnię, a Aaron i jego siostra mają gdzie odrabiać lekcje
- powiedziała mama przedsiębiorczego ośmiolatka.