Polska mama z Zurychu: Kobieta musi tu wybierać: praca albo rodzina
Gosia ma 36 lat, mieszka w Zurychu od sześciu lat, prowadzi zajęcia dla polskich dzieci na emigracji. Jej mąż mieszka w Zurychu od urodzenia, pracuje w dziekanacie tutejszej uczelni. Mają dwoje dzieci: sześcioletniego Antosia i dwumiesięczną Idę. Oboje urodzili się w Szwajcarii.
Idę rodziłaś już w czasie panującej epidemii.
Tak. Do tego miałam wywoływany poród, bo małej się nie spieszyło. Pamiętam, że 15 sierpnia odeszły mi wody płodowe, ale nic więcej w zasadzie się nie działo. Kazano mi czekać w domu. Mam wrażenie, że tu standardowo każą czekać aż do momentu zagrożenia życia dziecka. Oczywiście moja polskość nakazywała mi jechać do szpitala, bo jakoś nie miałam ochoty w dobie pandemii martwić się jeszcze bardziej. Na miejscu okazało się, że mam jakąś infekcję. Byłam w szoku, bo gdybym nie przyjechała, Bóg jeden wie, co mogłoby się wydarzyć. Dostałam kroplówkę z antybiotykiem, osobny pokój i posiłek. Po kilku godzinach przyszła do mnie lekarka i zaczęła mi wyjaśniać, że trzeba wywołać poród. Niewiele zrozumiałam w tym stresie. Poprosiłam, żeby niektóre, niejasne dla mnie kwestie, wyjaśniła po angielsku. Nie była zadowolona, ale i tak to zrobiła.
Pierwszy dzień Antka w przedszkolu. Tu są obowiązkowe od czwartego roku życia. Archiwum prywatne
Czy twój mąż mógł ci towarzyszyć?
Tak. Mógł ze mną być przez cały poród. Kiedy pojawiał się personel, zakładaliśmy maski. Później między godziną 21 a 23 podano mi tampon wywołujący poród i dosłownie po kilku minutach zaczęła się cała akcja. Miałam bardzo mocne skurcze, intensywne do tego stopnia, że trochę powyginały mi ciało i na jakiś czas straciłam czucie w pachwinach. Położne były przy mnie i wspierały, przynosiły olejki na uspokojenie.
'W Szwajcarii kobiety pracują do prawie rozwiązania ciąży.' Archiwum prywatne
Czego najbardziej się bałaś?
Tego, że np. dziecko utknie, a ja nie będę w stanie przekazać tego personelowi medycznemu. W Polsce pewnie obawiałabym się tego samego. Mój pierwszy poród był bardzo długi, po 14 godzinach dostałam znieczulenie w kręgosłup. Idę rodziłam "na żywca" i jestem z siebie bardzo dumna. W życiu tak nie krzyczałam. Nie mogłam potem mówić, straciłam dużo krwi, a pod prysznicem osunęłam się na podłogę. Na szczęście towarzyszyła mi położna i dzięki niej wszystko dobrze się skończyło. Wtedy nabrałam pokory. Ok, moje ciało "wyprodukowało" człowieka, ale były momenty gdzie powinnam prosić o pomoc.
Czy szwajcarskie położne rzeczywiście są tak rewelacyjne, jak się mówi?
Tak. Umiem już odróżnić te szwajcarskie od nieszwajcarskich. Te pierwsze są blisko i nie boją się przytulić, te drugie mają więcej rezerwy, ale też są bardzo wyrozumiałe i pomocne. Są zawsze do dyspozycji, można je o każdej porze dnia i nocy zawołać za pomocą magicznego guziczka, który znajduje się przy łóżku. Pamiętam szczególnie jedną. Tuż przed snem spytała mnie, czy mam jeszcze ochotę na coś do jedzenia, picia. Zamarzyła mi się cola i ona ją przyniosła bez zająknięcia. Wybrałam szpital miejski właśnie ze względu na doświadczenie położnych.
W ogóle szpitale miejskie są tu bardzo komfortowe. Położne codziennie przynoszą menu, świeżo upieczona mama wybiera to, na co ma ochotę z kilku propozycji, łącznie z deserem. Obok łóżka obowiązkowo stoi woda, herbata i termos. Pacjentka ma ponadto pod ręką maść na bolące piersi, podpaskę z lodem dla uśmierzenia bólu i tabletki przeciwbólowe. Obok jej pokoju znajduje się dobrze wyposażony pokój do mycia i przewijania dziecka, na wyposażeniu obowiązkowo: pieluszki dla dziecka, ubranka, płyny do mycia etc.
To wszystko w ramach ubezpieczenia, które muszę opłacać miesięcznie (koszt 1400 złotych), pozwala mi na wybór szpitala z listy, którą dostaje się od ubezpieczyciela. Wybór był oczywisty, najbliższy szpital to ten miejski. Z tego co wiem, za poród w szpitalu miejskim ubezpieczyciel płacił między 12 a 25 tysięcy złotych. W Szwajcarii nie ma odpowiednika naszego NFZ-u i czekam, aż to samo będzie miało miejsce w Polsce. Te ceny zależą od kantonu (województwa) i są w całości opłacane przez kasę chorych, do której się należy.
Ciężarne Szwajcarki korzystają ze zwolnień lekarskich?
Nie. W Szwajcarii kobiety pracują prawie do rozwiązania ciąży. Dostają zwolnienie dwa, trzy tygodnie przed planowanym terminem porodu. Wynika to z tego, że lekarz prowadzący ciążę musi bardzo dokładnie udokumentować powód zwolnienia z pracy firmie ubezpieczeniowej. Firmy, w których kobieta jest zatrudniona, też różnie reagują. Bardzo często młode mamy nie wracają do pracy, bo urlop macierzyński trwa tu cztery miesiące z możliwością przedłużenia do sześciu miesięcy. A one chcą dłużej zostać w domu z dziećmi. Opieka dla dzieci w Zurychu jest bardzo droga. Niania to koszt ok. 140 złotych za godzinę, żłobek prywatny (bo te gminne często nie mają miejsc), to koszt około 400 złotych za dzień. Można też skorzystać z tzw. dziennej mamy - 60 złotych za godzinę, ale bardzo trudno znaleźć taką, która ma jeszcze czas.
Czy życie w Zurychu zmieniło się ze względu na epidemię?
Nie bardzo. Nie odczuwam tu jakichś specjalnych niedogodności związanych z epidemią. Gdy idę do sklepu lub na pocztę, muszę mieć maseczkę. Szwajcaria wprowadza zmiany wolno i bez paniki. Władze proszą o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa i dziękują za to. Przypominają, że to dla naszego wspólnego dobra. Kiedy na ulicy pojawia się większe skupisko ludzi, policjanci podchodzą i bardzo kulturalnie przypominają o wirusie, proszą o rozejście się. Sami policjanci noszą maski wszędzie. Nie ma mowy o panice. Gdy na zewnątrz jest ładna pogoda, owszem, jest trochę więcej ludzi na ulicach, ale i tak jest znacznie mniejszy ruch, Zurych jest przez to trochę pusty. W tym roku nie będzie kultowego świątecznego jarmarku na placu przed operą. Pierwszy raz od czasów wojny...
A co w Szwajcarii najbardziej cię irytuje?
Wkurza mnie poprawność polityczna Szwajcarów do bólu. I to, że kobiety tutaj są bardzo ograniczone. Muszą wybierać: praca lub rodzina. Nie wszystkie oczywiście są postawione przed takim wyborem, to też zależy od branży, w jakiej pracują, ale większość z nich. Bardzo trudno tu połączyć jedno z drugim. Mimo że poszczególne gminy zapewniają miejsca w żłobkach, żeby je dostać, nie można przekroczyć dość niskiego pułapu zarobków. W tym państwie stawia się też na przeciętność. Raczej nie można się wyróżniać, co widzę nawet w podejściu pań z przedszkola do mojego Antka. Szwajcaria ma bardzo dobry PR na świecie, w niektórych przypadkach zasłużony, ale żeby ją naprawdę poznać, trzeba tu zamieszkać. Wtedy bardzo szybko wyobrażenie kraju mlekiem i miodem płynącego zmienia się o 180 stopni. Narzekam? Być może trochę, ale taka jest moja perspektywa i moje oraz moich najbliższych doświadczenia, każdy ma inne...
'Jestem wdzięczna tu za bliskość wspaniałej natury'. Archiwum prywatne
Na przykład, teraz gdy od marca, kwietnia ludzie pracują w większości z domów, dzieci też mają część lekcji online. Moje znajome narzekają, że w takiej sytuacji rodziny zostały zostawione same sobie. Szwajcaria pod tym względem rzeczywiście nawaliła i mnóstwo sfrustrowanych rodziców daje temu upust w ankietach rozsyłanych pocztą.
Tęsknisz za Polską?
Bardzo. Nawet teraz, kiedy tak dużo się dzieje w kraju. A tu totalna nuda. Tęsknię za warszawskimi kinami - Kinoteką i Muranowem, za festiwalami filmowymi. Na pocieszenie mam tu jednak wspaniałą naturę: jezioro i rzekę w środku miasta, w których można się kąpać.
-
Wesela 2021 odbędą się? Niedzielski ma na to plan. "Jeżeli utrzymają się trendy, to myślę, że maj daje lepszą perspektywę"
-
Zapomnimy o 500 plus? Będzie Bezwarunkowy Dochód Podstawowy? To aż 1200 zł dla dorosłego, 600 zł dla każdego dziecka
-
Bliźniaczki syjamskie rozdzielono, gdy były niemowlętami. Dziś dziewczynki mają pięć lat
-
Rok szkolny 2020/21 - dni wolne i harmonogram egzaminów. Przed wakacjami istotne są dwa terminy
-
Kiedy otworzą przedszkola i żłobki? Rzecznik ministra zdrowia zdradził kolejność otwarcia placówek. To mają być "pierwsze kroki"
- Kto napisał "Balladynę"? Przed wami prosty quiz z lektur, wstyd nie mieć kompletu punktów
- Ile mleka powinno pić niemowlę i w jakich odstępach czasu?
- Cesarskie cięcie - 5 kłamstw, które o nim słyszałam [HISTORIE MAM]
- Mężczyźni na porodówce. Te zdjęcia pokazują ich prawdziwe reakcje
- Urodziła noworodka, który ważył 7 kg. Nosił ubrania przeznaczone dla niespełna rocznego dziecka