Zaraziła się koronawirusem po porodzie i przez 100 dni przebywała w szpitalu. Tak powitała ją rodzina

Reyna Lopez w czerwcu trafiła do szpitala z powodu infekcji COVID-19. Kobieta dwa miesiące wcześniej urodziła syna.

Dwa miesiące po tym, jak na świat przyszedł jej najmłodszy syn, Reyna Lopez trafiła do szpitala. Kobieta zaraziła się koronawirusem i wymagała hospitalizacji. Chociaż zarówno najmłodszy syn, jak i mąż Lopez zostali zdiagnozowani pozytywnie, to właśnie u niej infekcja przebiegała najbardziej agresywnie. Młoda mama przez 100 dni musiała przebywać w szpitalu, nie mając kontaktu ze swoimi dziećmi. Dopiero pod koniec października wróciła do domu i dwojga synów, lecz wciąż nie spotkała niemowlęcia. Sześciomiesięczny Noah przebywa obecnie u jej teściowej.

Najchętniej wymazałabym ten okres z pamięci. To było bardzo trudne, czuję się, jakbym straciła mnóstwo czasu. Dzieci są teraz takie duże

- mówiła w "Good Morning America".

Młoda mama spędziła 100 dni w szpitalu

Reyna Lopez z powodu trudności w oddychaniu musiała zostać podłączona do respiratora. Natomiast jej mąż i najmłodszy syn przechodzili chorobę w domu. 

To było straszne. Byłem odizolowany z dwumiesięcznym dzieckiem. Nie mogłem się zbliżyć do córek, ani porozmawiać z Reyną

- opowiadał później mężczyzna. Łączył się z żoną na rozmowy wideo, żeby w ten sposób porozmawiać o córkach i zapytać lekarzy o wyniki jej badań. 

Dzwoniłem po sześć razy dziennie, tylko po to, żeby usłyszeć, że nic się nie zmieniło i wciąż jest bardzo chora. To było bardzo rozczarowujące

- dodał. Po raz pierwszy mógł odwiedzić żonę w sierpniu, kiedy wynik testu na obecność koronawirusa wyszedł negatywny. Mimo to kobieta była zbyt słaba, żeby powrócić do domu. Wymagała kolejnych miesięcy opieki lekarskiej. Wciąż pamięta, gdy pierwszy raz od miesięcy się do niego uśmiechnęła. To było w połowie września.

Pielęgniarka mówiła mi daty, a ja powtarzałam jej, że przecież jest czerwiec. Czułam się, jakbym przespała zaledwie jedną noc. Przez długi czas nie mogłam uwierzyć w to, że jest już wrzesień

- wspominała Reyna Lopez. Kobieta, choć przebywa już w domu, nadal odbywa leczenie. Wymaga rehabilitacji, aby ponownie zacząć chodzić i swobodnie mówić. 

Teraz córki nie odstępują mnie na krok. Gdy tylko mnie nie widzą, zaczynają martwić się, że coś poszło nie tak, że znów nie wrócę do domu

- mówiła w "Good morning America". Wirus wywrócił życie całej rodziny do góry nogami. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA