O Marcinie Białym i jego niezwykle wzruszającym i wymownym udziale w proteście pisaliśmy TU.
Marcin Biały: Czułem smutek, niedowierzanie, złość. Okazało się, ze w naszym kraju jeden człowiek może zabrać kobiecie wybór, który ma ogromny wpływ na jej życie. Ale i życie jej bliskich. Prezes Trybunału Konstytucyjnego - kobieta, mężczyźni orzekający pozwalający na krzywdzenie kobiet ... Nierealne, a jednak.
Tak, polityką interesujemy się z żoną od lat, zawsze dyskutujemy o codziennych „zmaganiach” rządu. Uwielbiamy to. Zazwyczaj zgadzamy się w sprawach politycznych. Tak, jak teraz.
Dzień przed protestem przygotowywaliśmy tablice, zastanawialiśmy nad hasłami. Zapisywaliśmy wszystkie na kartce, żeby później wybrać te najlepsze. Hasło wymyśliła żona, a ja bez zastanowienia umieściłem je na swojej tablicy. Wiedziałem, że będę trzymał na rękach córkę.
Często zabieramy ze sobą córkę w różne miejsca, dlatego nie widzieliśmy problemu, żeby wziąć ja również tym razem. Marsz w Sanoku, mimo początkowych obaw, przebiegał w pokojowej atmosferze. Lili jest jeszcze mała, wiemy, że i tak nie będzie nic pamiętała, ale dzięki zdjęciom będzie wiedzieć, że zawsze walczyliśmy o wybór dla niej.
Mamy osiemnastoletniego syna oraz dwuipółletnią córkę. Nie planujemy, ale też nie wykluczamy powiększenia rodziny. Sytuację, o którą Pani pyta, trzeba przeżyć, żeby móc wypowiedzieć się na ten temat. Moim zdaniem nie da się tego sobie wyobrazić. Dlatego właśnie tak ważny jest wybór. Nie można mówić, że na pewno zrobiłoby się, tak czy inaczej...
Strajki są bardzo ważne, ponieważ pokazują rządzącym, że muszą się liczyć z suwerenem. A co ten konkretnie zmieni, to dopiero czas pokaże. Jeśli chodzi o postulaty, to podpisujemy się pod nimi obiema rękami i jeżeli uda się je wywalczyć, to Polska będzie piękną krainą. To jest nasza wspólna walka, nie pozwólmy krzywdzić naszych kobiet, panowie!