Progeria (inaczej "przedwczesna starość") to bardzo rzadko występujące schorzenie genetyczne, które powoduje przedwczesne starzenie się organizmu. Osoby, które na nie cierpią, zwykle dożywają trzynastego roku życia, chociaż zdarzają się wyjątki. Choroba jest dość słabo zbadana właśnie ze względu na rzadkość występowania. Obecnie na całym świecie żyje ok. 180 osób z progerią. Pierwsze objawy choroby pojawiają się najczęściej u dwulatków, ale mogą także wystąpić dużo później. Należą do nich m.in.: zaburzenia przyrostu masy ciała, łysienie, pojawiają się zmarszczki. O chorych na progerię, którzy osiągnęli wiek pięciu lat, mówi się, że mają 40-50 lat. Z kolei, gdy obchodzą trzynaste urodziny, to tak, jakby mieli 104-130 lat. Nie da się ich wyleczyć, zwykle umierają na choroby układu krążenia.
Jest najstarszą żyjącą osobą z tą chorobą. Cierpiał na nią także jej brat Chad (oboje odziedziczyli chorobę po matce), który zmarł kilka lat temu. Tiffany o swojej chorobie dowiedziała się dość późno, bo w wieku 15 lat. Właśnie dzięki Chadowi, który poddał się badaniom genetycznym, bo starał się o dziecko i postanowił się przebadać, żeby dowiedzieć się, czy wszystko jest z nim w porządku. Nie było.
Była niska, to fakt, mierzyła zaledwie 130 cm, ale kiedy niedługo po 20. urodzinach zaczęła łysieć i tracić zęby, lekarz na serio zaczął się zastanawiać, co właściwie się dzieje z jego pacjentką. Wszystko wyjaśniły wyniki badań Chada. Tiffany jest przez lekarzy określana jako "anomalia medyczna". Twierdzi, że żyje tak długo, bo o siebie dba - uprawia jogę i pilnuje zdrowej diety. Jest świadoma swojej choroby i tego, że starzeje się w ekspresowym tempie, więc stara się każdy dzień przeżywać w możliwie najlepszy sposób.