Kamila, mama ze Szwajcarii: Wszelkie papiery i zgody wypełniałam między skurczami

Mąż Kamili wyjechał do pracy w Szwajcarii. Po dwóch latach rozłąki Kamila dołączyła do niego i zdecydowali się założyć tam rodzinę. Jak wygląda macierzyństwo w szwajcarskich realiach i czym różni się od tego w polskiej rzeczywistości?

Dagmara Dąbek: Jak znalazłaś się w Szwajcarii?

Kamila: Moja historia jest dość typowa. Pojechałam za mężem, który pierwszy wyjechał, bo dostał propozycję pracy. Po dwóch latach rozłąki dołączyłam do niego, bo chcieliśmy być razem i myśleliśmy o założeniu rodziny. I tak, po rozważeniu wszystkich za i przeciw, trafiłam do Szwajcarii na stałe.

Jak długo tam mieszkacie?

Razem w Szwajcarii, w niewielkiej miejscowości w okolicach Zurychu, mieszkamy już pięć lat.

Jakie przywileje dla kobiet w ciąży istnieją w Szwajcarii?

Prawne przywileje dla kobiet w ciąży to temat rzeka, bo w Szwajcarii dużo zależy też od tego, w jakim kantonie się mieszka - a jest ich 26. Oczywiście są przepisy na poziomie federalnym, na które można się powołać, jeżeli pracodawca, pomimo zgłoszonej ciąży, się do nich nie stosuje. Te zapisy wymuszają na pracodawcy dostosowanie trybu pracy do stanu zaawansowania ciąży, w zależności od wykonywanego zawodu.

A przywileje kulturowe?

Nie znam żadnych szczególnych. Generalna zasada w Szwajcarii jest taka, że ciąża to nie choroba. Nie spotkałam się, będąc tutaj w ciąży, ani z zachowaniami aroganckimi, ani z przesadną adoracją - szczególnym traktowaniem w przestrzeni publicznej w związku z moim brzemiennym stanem. Niemniej, uprzejmość w stosunku do kobiet w ciąży jest tu na porządku dziennym.

W Szwajcarii rodzi się w szpitalu? Czy popularne są doule?

Możliwe są różne opcje - poród w szpitalu, poród domowy oraz rodzenie w tzw. Domu Porodowym. Oczywiście poród domowy wymaga wcześniejszego zgłoszenia i odpowiedniego przygotowania. Ja mam takie doświadczenie, że mogłam zdecydować. Wybrałam poród w szpitalu. Jeżeli zaś chodzi o doule, to nie znam statystyk ich popularności w Szwajcarii, ale oczywiście istnieje możliwość skorzystania z ich usług. Nie znam nikogo, kto korzystałby z usług douli w Szwajcarii.

Jak wygląda prowadzenie ciąży? Kto pokrywa te koszty?

W Szwajcarii ubezpieczenie zdrowotne jest obowiązkowe, ale składki odprowadza się samemu, zapisując się do jednej z licznych na rynku firm, tzw. KrankenKasse (Kasy Chorych). Ja mam tzw. ubezpieczenie podstawowe w konkretnej firmie ubezpieczeniowej, gdzie odprowadzam swoje składki. Każda taka firma, oprócz odgórnie/federalnie ustalonych zasad, ma również swoje indywidualne przepisy, oferty i pakiety usług. Ja prowadziłam swoją ciążę we Frauen Klinik w szpitalu, w którym postanowiłam urodzić. Mój lekarz prowadził moją kartę ciąży i była ona w systemie komputerowym, co bardzo ułatwiało komunikację w momencie, gdy korzystałam z usług innych lekarzy, np. endokrynologa czy diabetologa.

Czyli obowiązuje karta prowadzenia ciąży? Zawsze trzeba ją mieć przy sobie, tak jak w Polsce?

Nie musiałam mieć jej przy sobie, miałam tylko dokument wielkości wizytówki, z podstawowymi informacjami personalnymi i grupą krwi oraz swoją kartę ubezpieczeniową. Wizyty kontrolne w moim przypadku odbywały się co trzy-cztery tygodnie lub częściej, łącznie z USG. Od początku ciąży wszelkie badania podstawowe i dodatkowe, czy potrzebne interwencje innych lekarzy związane z ciążą, były pokrywane przez mojego ubezpieczyciela. Tak zwane "oficjalne zakończenie ciąży" kończy się obowiązkową wizytą kontrolną kobiety po okresie połogu, ok. osiem tygodni po porodzie.

Jak wyglądał twój poród?

Miałam tzw. poród spontaniczny, na dwa dni przed wizytą, na której miałam ustalać plan i szczegóły porodu terminowego; miał nastąpić za kolejne cztery tygodnie. Nie było problemu z przyjęciem nas na porodówkę w trybie natychmiastowym. Piszę "nas", bo przez cały czas towarzyszył mi mąż.

Miałam to szczęście, że akurat tego dnia moja lekarka prowadząca ciążę miała dyżur w klinice i gdy zobaczyła w systemie, że zostałam przyjęta na porodówkę, to przyszła, aby nam towarzyszyć i odebrać poród. Rodziłam w asyście męża, lekarza i położnej. Wszelkie papiery i zgody w związku z wcześniejszym rozwiązaniem z pomocą położnej i męża wypełniałam między skurczami. To nie było łatwe, ale cierpliwość i pełne zrozumienie ze strony personelu medycznego pozwoliło dokonać formalności na czas.

Jesteś zadowolona z opieki, którą miałaś w szpitalu?

Jestem bardzo zadowolona z opieki, jaką otrzymałam w szpitalu w tym ważnym dniu. Nasz pokój porodowy był komfortowy, czysty i schludny - z prywatną łazienką i dodatkową leżanką dla osoby towarzyszącej rodzącej kobiecie. Mogłam skorzystać ze środków przeciwbólowych, które były w ofercie szpitala - od gazu rozweselającego, przez wchodzenie do wanny z wodą, do epiduralu. Podczas całej akcji porodowej czułam pełne wsparcie ze strony mojego lekarza i położnej, łącznie z zachętami do wyrażania bólu/wysiłku krzykiem - o ile mogło mi to pomóc urodzić.

Po porodzie i pierwszych chwilach z naszą córką (kontaktu skóra do skóry) oraz niezbędnych pomiarach przyszedł czas na posiłek. Zaproponowano nam dwudaniową kolację - dla mnie i dla męża. To była bardzo stosowna propozycja. Około cztery godziny po porodzie zostałam przewieziona wraz z córką na oddział poporodowy, do dwuosobowego pokoju. Nie chodzi mi tu o wystawianie laurki szwajcarskiej służbie zdrowia, choć moim zdaniem zasługuje na nią, zwłaszcza w temacie opieki prenatalnej i okołoporodowej. Mam świadomość, że co człowiek to historia, nie zawsze szczęśliwa. Moja akurat jest taka i bardzo się z tego cieszę.

Dwudaniowa kolacja dla ciebie i męża to nieco inny standard niż w polskich szpitalach. Jak zatem wyglądają posiłki szpitalne?

Były trzy posiłki podstawowe. Śniadanie w formie szwedzkiego stołu (do wyboru na ciepło i na zimno i zawsze pyszny, świeży chleb), obiad i kolację wybierałam z menu, do wyboru zawsze były dwie z pięciu pozycji z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb - jak alergie pokarmowe lub posiłki bezmięsne - dostarczane do pokoju. Patrząc na skład talerza, z całą pewnością były to dania pełnowartościowe, odżywcze i co ważne - smaczne.

Co wybraliście z mężem na pierwszy posiłek po porodzie?

Ja nie pamiętałam, co to było poza faktem, że mi smakowało. Zjadłam wszystko, a położna przeprosiła mnie, że nie było wyboru z menu, bo było już ok. godziny 20 i została tylko jedna opcja. Za to mój mąż pamięta! Na kolację poporodową zaserwowano nam zupę krem ze szparagów i pieczeń z indyka w jakimś lekkim sosie z brokułami z pary i gotowanymi ziemniakami. Nic wykwintnego, ale było bardzo smaczne.

Ile przebywa się w szpitalu po porodzie?

W ramach mojego ubezpieczenia zdrowotnego przysługiwało mi pięć dni w szpitalu po porodzie, o ile nie byłoby innych wskazań. Moja lekarka wręcz zachęcała mnie do pozostania na cały ten okres w szpitalu, argumentując, że jest to bardzo dobra opcja na odpoczynek poporodowy, zwłaszcza przy pierwszym dziecku. I ja się z tym w zupełności zgadzam.

Jak jest tam z opieką okołoporodową? Czy jest dostępna opieka laktacyjna, urofizjologiczna, rehabilitacja?

Mogłam liczyć na całodobową pomoc położnych zarówno dla mnie, jak i dla dziecka. Podobnie, jak na wsparcie laktacyjne i każde inne potrzebne kobiecie na tamten moment. Położne bardzo chętnie udzielały instruktażu zarówno z zakresu "obsługi" noworodka (zmiana pieluszek, pielęgnacja maluszka, pierwsza kąpiel itp.), jak i tematów związanych z dbałością o siebie w tym ważnym i często niełatwym okresie. Mój mąż mógł być z nami w godzinach od 6 do 23 i również uczestniczyć w instruktażach.

Po wyjściu ze szpitala, już w domu, można liczyć na wsparcie położnej środowiskowej, tzw. Hebamme. Przy mojej opcji ubezpieczenia było to 17 wizyt domowych. Do obowiązków takiej osoby należy doglądanie zarówno mamy w połogu, jak i noworodka. Jest to szerokie spektrum pomocy. Od porad: jak sobie radzić z bólami brzucha u maluszka, jak pielęgnować, karmić, poprzez wędzidełko, masaż, pomiar maluszka i sprawdzanie, czy przybiera prawidłowo na wadze, do wsparcia merytorycznego i fizycznego mamie w połogu i badanie stanu obkurczania się macicy. W razie jakichkolwiek nieprawidłowości taka położna kieruje rodziców do "odpowiednich drzwi", gdzie znajdą konieczną pomoc.

Zwolnienie w czasie ciąży jest płatne? Kiedy można iść na zwolnienie?

Zwolnienia z pracy wystawia lekarz ginekolog prowadzący ciążę, jeżeli są ku temu wskazania medyczne, najlepiej udokumentowane. Nie jest to sprawa powszechna. W Szwajcarii pracuje się w ciąży do końca. Kobieta, która idzie na zwolnienie, dostaje 80 proc. pensji. Istnieją także zwolnienia np. 20, 30 czy 50 proc., w zależności od sytuacji zdrowotnej czy rodzaju wykonywanej pracy.

A urlop macierzyński, wychowawczy i ojcowski. Istnieją?

Urlop macierzyński też istnieje. Jego długość zależy od kantonu, w którym się pracuje. I tak np. w kantonie Zurichu urlop macierzyński trwa ok. 14 tygodni płatnych 80 proc., jest możliwość przedłużenia takiego urlopu o kolejne dwa tygodnie, ale już bezpłatnie. W porównaniu do Polski jest to dość krótki okres. Urlop wychowawczy jako taki nie istnieje, w związku z tym kobiety bardzo często przechodzą na niepełny wymiar etatu w pracy.

Jeśli chodzi o urlop ojcowski, to do niedawna nie istniało coś takiego. Mężczyźnie przysługiwał ok. jeden-dwa dni (w zależności od kantonu) z okazji narodzin dziecka i tyle. Jednak wiele firm, często zagranicznych, wprowadziło urlopy ojcowskie na własną rękę. Mój mąż miał na przykład dwa tygodnie takiego urlopu od swojego pracodawcy. Jednak warto dodać, że niedawno odbyło się w Szwajcarii referendum m.in. w sprawie urlopu ojcowskiego i Szwajcarzy zagłosowali ZA wprowadzeniem takiego rozwiązania. Ustawa w tej kwestii ma wejść w życie od 1 stycznia 2021 roku i będzie to 10 dni roboczych przy pełnym wymiarze pracy. Urlop ojcowski należy zrealizować do sześciu miesięcy po narodzinach dziecka, w innym wypadku przepadnie.

W Szwajcarii istnieją jakieś świadczenia dla mam i rodzin? Może jakiś odpowiednik becikowego?

Zacznę od tego, że Szwajcaria to nie jest kraj socjalny. Istnieją oczywiście różne formy wsparcia finansowego rodzin, ale są bardzo zróżnicowane w zależności od kantonu czy konkretnej sytuacji rodziny. I tak np. becikowe (jednorazowo) jest wypłacane tylko w niektórych kantonach i jego wysokość również jest regulowana na poziomie kantonalnym. Dodatek macierzyński na dziecko funkcjonuje w każdym kantonie i jego wysokość jest również zależna od kantonu, w którym się pracuje.

Czy są jakieś świadczenia, których nie ma w Polsce?

W Polsce nie ma Tagesmutter. Z instytucją Tagesmutter (dziennej mamy) spotkałam się dopiero w Szwajcarii. Jest to miejsce, gdzie można oddać dziecko na kilka godzin. Taka "mama" ma zazwyczaj kilkoro obcych dzieci pod opieką oraz swoje, a koszt takiej opieki jest uzależniony od sytuacji finansowej rodziny.

Jak wygląda sytuacja ze żłobkami i przedszkolami? Każde dziecko ma miejsce w państwowym żłobku i w państwowym przedszkolu?

Żłobki są prywatne i dość drogie, średni koszt żłobka za miesiąc wynosi 2000-3000 CHF (8520 - 12780 zł) - ceny są zależne od kantonu, miasta, gminy. Nie ma żłobków państwowych, mimo to dziecko należy zapisać czasem z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem - my naszą córkę zapisywaliśmy na początku maja tego roku, aby mogła zacząć uczęszczać do krippe (żłobek) od października.

Edukacja bezpłatna zaczyna się po ukończeniu czwartego roku życia dziecka, kiedy idzie ono do obowiązkowego przedszkola. Dzieci z reguły dostają odgórny przydział, do którego przedszkola będą uczęszczać. Najczęściej chodzi o to, aby dziecko miało placówkę jak najbliżej domu. Państwo wychodzi z założenia, że skoro decydujesz się na dziecko, to cię na nie po prostu stać. Czasem można usłyszeć czy przeczytać komentarze, że Szwajcaria to nie jest kraj prorodzinny. Jeżeli potraktujemy prorodzinność jako system rozwiązań wspierających powrót do pracy, kontynuowanie kariery, dalszy rozwój, to ja się z tym stwierdzeniem zgadzam.

Kamila, mama, która mieszka w Szwajcarii
Kamila, mama, która mieszka w Szwajcarii archiwum prywatne Kamili

A jak w Szwajcarii wygląda infrastruktura dla mam - kawiarnie, klubiki, place zabaw, hotele z salami zabaw, animacje w restauracjach? 

Czy dużo lepiej, to trudno mi określić. Myślę, że podobnie. Są tu kawiarnie, kluby rodzicielskie w gminach, place zabaw (otwarte i zamknięte), hotele kidsfriendli, restauracje kidsfriendli, szlaki górskie kidsfriendli itd., itp. Polska jest o wiele większym krajem i ma takich atrakcji na pewno więcej. Z tego, co zauważyłam, w Polsce są bardziej "wypasione" place rozrywki, zwłaszcza nowe lub po rewitalizacji, ale w Szwajcarii są z pewnością czystsze - mówię w odniesieniu do otwartych, publicznych placów zabaw (np. nie ma niedopałków papierosów, szkła i innych śmieci, czy psich kup). Ale nie chcę wystawiać jednoznacznej oceny, bo uważam, że w każdym kraju znajdziemy coś, co jest lepsze albo gorsze. Nie ma co generalizować.

Często podróżujesz z dzieckiem do Polski? Czego ci tam brakuje teraz, jako mamie dwulatki?

Bywam w Polsce z rodziną raz czy dwa razy do roku. Zawsze jest to "tour de Pologne", bo staramy się wszystkich bliskich odwiedzić. Bliscy - rodzina i przyjaciele... Tego mi bardzo brakuje jako mamie na emigracji.

Wychowanie dziecka w Szwajcarii i w Polsce - widzisz jakieś różnice?

Nigdy nie miałam okazji być mamą w Polsce, więc skupię się na moich doświadczeniach stąd, gdzie mieszkam. W Szwajcarii jest zwyczaj niewtrącania się w życie innym ludziom. Nigdy nie spotkałam się z uwagami dotyczącymi mojej osoby jako matki lub mojego dziecka. Robisz, co uważasz za słuszne i dobre dla ciebie i twojego dziecka. Tutaj to normalne, że dzieci nie są tylko uśmiechniętymi, grzecznymi, słodkimi małymi ludźmi. Mają prawo do swojej emocjonalności, do lepszego czy gorszego dnia i ich matki również. Temat karmienia piersią nie istnieje, bo jest to rzecz naturalna, więc nie wzbudza żadnej sensacji widok karmiącej kobiety w przestrzeni publicznej. Ja się czasem śmieję, że szwajcarskie dzieci poznasz też po tym, że nie są ubrane zimą na cebulę, są brudne i szczęśliwe! Kontakt z zarazkami jest ważny dla mikrobiomu i Szwajcarzy to szanują. Spędzanie czasu na wolnym powietrzu, wśród przyrody też jest elementem tutejszego wychowania dzieci. Wiele szlaków górskich jest przystosowanych do wycieczek rodzin z dziećmi w różnym wieku, w tym do wózków typu gondola czy spacerowe (oczywiście dobrze jest mieć wtedy wózek "terenowy"). Bardzo popularnym widokiem jest dziecko w plecaku trekkingowym. Duży nacisk stawia się na samodzielność dzieci. Dzieci przedszkolne są uczone poruszania się po swojej miejscowości, przechodzenia przez drogę na pasach. W szkołach są zajęcia z gotowania, szycia i innych codziennych umiejętności. W Szwajcarii istnieje dość duże zaufanie społeczne, dzieci na drodze, przy drodze, dziecko w potrzebie to "świętość".

Mówicie z mężem do Mili po polsku, ale uczycie języka obowiązującego w Szwajcarii, aby mogła porozumiewać się z otoczeniem?

Nasza córka na razie zna język polski jako język ojczysty i takiego języka używamy w domu. Ponieważ dopiero co zaczęła uczęszczać do krippe, to tam uczy się powoli schwyzertuutsch. W przedszkolach dzieci uczą się dialektu kantonu, w którym mieszkają - w naszym przypadku jest to Zurich, więc obowiązuje schwyzertuutsch. Języka niemieckiego dzieci uczą się od szkoły podstawowej. W przypadku rodzin ekspackich, takich jak nasza, w domu dziecko obcuje z językiem ojczystym rodziców, a w placówkach edukacyjnych ma język czy dialekt obowiązujący w kraju i regionie, w którym mieszka. Pozwala to w przyszłości władać dwoma językami w równym stopniu. Oczywiście mam świadomość, że z naszej strony, jako rodziców, będzie to wymagać dużo pracy, zwłaszcza w kontekście języka polskiego, ale jesteśmy dobrej myśli.

Więcej o: