Każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Dba o jego zdrowie i bezpieczeństwo, pilnuje odpowiedniej diety, uczy nawyku mycia rąk, wpaja zasady bezpiecznego zachowania na ulicy. Przestrzega przed rozmowami z nieznajomymi, pilnuje, aby w czasie jazdy na rowerze kask zawsze był na głowie. Można tak wymieniać bez końca, bo w życiu codziennym potencjalnych zagrożeń dla małego dziecka jest cała masa. Czasem jednak zdarza się, że ze zmęczenia czegoś nie dopatrzy, o czymś zapomni, jej nieprzemyślane zachowanie będzie w gruncie rzeczy ryzykowne dla dziecka. Oto pięć niebezpiecznych sytuacji, które zdarzają się wielu mamom, a które nie powinny mieć miejsca. Nie należy o tym zapomnieć.
Każdej mamie na pewno nie raz zdarzyła się sytuacja, kiedy postawiły gdzieś na chwilę wózek i zajęły się czymś innym: wypłatą pieniędzy z bankomatu, drobnymi zakupami w kiosku, odpakowaniem batonika dla starszego dziecka. Wózek w tym czasie stoczył się kawałek po nierównym chodniku. Gorzej byłoby, gdyby stoczył się na ulicę pod jadący samochód. Z takiego powodu lepiej zawsze blokować wózek, gdy jego uchwyt wypuszczamy z ręki. Najlepiej wyrobić sobie taki nawyk, nawet jeśli stajemy z dala od ulicy, schodów, czy innych potencjalnie niebezpiecznych miejsc. Blokujemy zawsze, bez wyjątku.
Jeśli jedziesz autem razem z dzieckiem, a ono zacznie marudzić z nudów lub dlatego, że wypadł mu smoczek lub zgubił grzechotkę, nie próbuj, prowadząc samochód, jednocześnie rozwiązywać tego problemu. To bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, ryzykowne nie tylko dla ciebie, ale i dla dziecka. To zrozumiałe, że chcesz, aby dziecko przestało płakać lub marudzić, ale w tym celu zatrzymaj się na chwilę, podaj dziecku to, czego potrzebuje i dopiero wróć do ruchu drogowego.
Często na ulicach widzi się sytuacje, gdy mama, prowadząc wózek, wyjeżdża nim na ulicę spomiędzy zaparkowanych aut. Nie upewnia się nawet, czy ulicą nie nadjeżdża auto, rowerzysta lub ktoś na hulajnodze. W takiej sytuacji sama też jest słabo widoczna dla kierowców. Warto o tym pamiętać, nawet gdy przechodzimy przez ulicę na przejściu dla pieszych i zielonym świetle. Nie brakuje w końcu brawurowych użytkowników drogi, tych, którzy siadają za kółkiem po alkoholu lub po prostu są kiepskimi kierowcami. Zawsze, przechodząc przez ulicę z wózkiem, powinnyśmy najpierw same wyjrzeć, czy nie grozi nam i dziecku niebezpieczeństwo.
Na rodzica pchającego przed sobą wózek, w przestrzeni miejskiej czeka cała masa przeszkód i niebezpieczeństw. Wysoki krawężnik, stromy podjazd dla wózków, dziury w chodniku, gałązka lub kamyk, który zablokuje koła, to tylko niektóre z nich. Gdy przypadkowo trafimy na większą nierówność w nawierzchni lub przez roztargnienie nie zauważymy schodka, krawężnika, korzenia drzewa, który przebił się przez chodnik, może się zdarzyć, że niezapięte dziecko, wypadnie z wózka, jak z katapulty. Lepiej więc zawsze zapinać swojego malucha, nawet jeśli marudzi, bo tego nie lubi. To dla jego dobra i bezpieczeństwa. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: Doświadczona niania o wypadaniu dzieci z wózków: Podnoście kółka do góry, żeby nie zrobić efektu katapulty
Wiele mam, podczas zakupów w markecie, rozglądając się po sklepowych półkach, zapomina, że ich dziecko z pozycji wózka, także może sięgnąć do regału. O ile, chwyci batonik lub paczkę cukierków, nie jest to problemem, ale dzieci potrafią też zrzucić duże i ciężkie produkty. Bardzo często na siebie. Niektóre mogą być ostre, inne szklane, łatwe do potłuczenia. Wtedy wypadek murowany. Dlatego właśnie, nawet w sklepie mama musi mieć oczy dookoła głowy. Jeśli więc planujemy zakupy z maluchem, warto zabrać ze sobą jakąś przekąskę lub zabawkę, która zajmie jego uwagę i rączki.