Nad łóżkiem powiesiła napis: Strefa bez karmienia piersią. Powód wyciska łzy z oczu

Amerykańska mama nie chciała bez końca tłumaczyć personelowi medycznemu, dlaczego nie karmi swojego nowo narodzonego dziecka piersią. Znalazła doskonały sposób, żeby rozwiązać ten problem. Już nikt więcej nie spytał.

Kiedy Meghan Koziel, Amerykanka z Pittsburgha zaszła w drugą ciążę, walkę z rakiem piersi miała już za sobą. Po chemioterapii i usunięciu części obu piersi (w tym sutków) mogła już śmiało mówić, że choroba należy do przeszłości i może jasno patrzeć w przyszłość swoją i swojej rodziny, która niebawem miała się powiększyć. Meghan jest energiczną i pogodną, osobą, która zaakceptowała zmiany w swoim ciele, które są skutkiem straszliwej choroby. Kiedy jechała do szpitala rodzić drugie dziecko, zabrała ze sobą nie tylko spakowaną walizkę z rzeczami dla siebie i noworodka.   

Meghan została mamą po częściowej mastektomii

Mimo że Amerykanka pogodziła się z efektami częściowej mastektomii, nie chciała bez końca tłumaczyć personelowi medycznemu, dlaczego nie karmi piersią swojego nowo narodzonego dziecka. Aby tego uniknąć, nad swoim szpitalnym łóżkiem powiesiła wykonany własnoręcznie plakat z napisem: "Strefa bez karmienia piersią. Chociaż karmienie piersią to bardzo szczególne zadanie, nie pytaj, dlaczego tego nie robię. Moje dziecko będzie karmione mlekiem modyfikowanym, co nie wpłynie na jej przyszłość."  

 

Amerykanka daje przykład innym mamom

Meghan aktywnie udziela się w mediach społecznościowych, przypominając kobietom o zagrożeniu nowotworem piersi i zachęcając je do regularnych badań. W ramach tej działalności udostępniła na swoim koncie na Instagramie zdjęcie ze szpitala z opisanym plakatem. Opatrzyła je komentarzem: "Proszę o uwagę! Mamy tu przyszłą mamusię, która miała raka piersi i mastektomię. Plakat został powieszony po to, żeby ludzie nie pytali, dlaczego nie karmię piersią swojego dziecka. Nie mam sutków, więc moje ciało nie jest w stanie wykarmić dziecka". Amerykanka dodała, że dzięki plakatowi wszystko jest dla niej prostsze. Nie musi niczego tłumaczyć lekarzom i pielęgniarkom, może skupić się na swoim dziecku

Pomysł Amerykanki wydaje się doskonałym wyjściem z trudnej sytuacji, w jakiej znajdują się inne kobiety, które z powodu choroby nie mogą karmić piersią. Może się sprawdzić także w Polsce, gdzie często pielęgniarkom brak wyczucia i empatii i bez zastanowienia nakłaniają młode mamy w mniej lub bardziej delikatny sposób do karmienia piersią. 

Zobacz wideo Poród. Gdy dziecko jest już na świecie
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.