Ola i Daniel polecieli do Dubaju ponad 6 lat temu. Wtedy jeszcze jako para. - Pojechaliśmy tam kompletnie w ciemno, bez żadnych kontraktów, z jedną walizką pełną letnich ubrań i swoim CV. Wiedzieliśmy tylko tyle, że to miasto, które dynamicznie się rozwija, również w branży filmowej (Ola zajmowała się produkcją filmową, Daniel jest operatorem), a deszcz pada tam dwa razy w roku - mówi Ola.
Byli pełni optymizmu, traktowali swój wyjazd jako chwilową przerwę, ciekawe doświadczenie. Zakładali, że zostaną w Dubaju rok, nabiorą innej perspektywy i wrócą do Polski. Zostali. Po dwóch latach postanowili się pobrać. - Życie pod jednym dachem z partnerem jest w Dubaju nielegalne. I o ile jeszcze na poziomie wspólnego wynajmowania mieszkania da się obejść prawo, a wielu najemców przymyka oko na brak aktu małżeńskiego, to już zajście w ciążę z mężczyzną, który nie jest twoim mężem, grozi więzieniem - dodaje Ola. Ślub i tak mieli w planach, ale z tego powodu postanowili go przyspieszyć. Powiało grozą, ale życie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jej zdaniem z horrorem nie ma nic wspólnego. Każdego roku Dubaj znajduje się w czołówce rankingów najbezpieczniejszych miast świata. - Ta statystyka to nie tylko liczby, przekłada się na realne życie - dodaje Ola.
W marcu 2017 roku Oli i Danielowi urodziła się córka, Apolonia. - Gdyby poród przypadł choćby miesiąc później, na pewno w miejscu urodzenia w paszporcie miałaby wpisaną Łódź - moje rodzinne miasto. Marzec to jeden z ostatnich miesięcy dobrej pogody w Dubaju - mówi Ola. Gdzieś na przełomie czerwca i lipca temperatura na termometrze zaczyna sięgać 40 stopni Celsjusza na wybrzeżu, na pustyni jeszcze więcej. Warto pamiętać, że Dubaj nie ma klimatu stricte pustynnego. Ze względu na sąsiedztwo Zatoki Perskiej, obok wysokich temperatur, charakteryzuje się w okresie letnim tropikalną wręcz wilgotnością powietrza. - Połączenie wilgoci i takiej temperatury jest na granicy wytrzymałości ludzkiego organizmu - mówi Ola. Od urodzenia Poli, na okres letni, Ola i Daniel zawsze starają się przylatywać do Polski. A kiedy w Polsce jest szaro i buro, w Dubaju jest piękna pogoda. - Takie "polskie lato". Moi rodzice śmieją się, że cyklicznie, co roku przywozimy pogodę i zabieramy ją z powrotem ze sobą - dodaje.
Zjednoczone Emiraty Arabskie nie są państwem opiekuńczym. Brak publicznej służby zdrowia czy szkolnictwa wynika z braku podatków. Pięcioprocentowy VAT od towarów i usług został wprowadzony dopiero w zeszłym roku. Podatek dochodowy nadal wynosi zero procent, ale państwo zarabia na ukrytych kosztach życia, takich jak na przykład obowiązkowa visa stałego pobytu odnawiana co trzy lata, czy opłaty za prowadzenie własnej działalności. Ubezpieczenie zdrowotne jest w Emiratach obowiązkowe. Firmy muszą zapewnić swoim pracownikom podstawowe prywatne ubezpieczenie medyczne. Zgodnie z prawem, w przypadku kobiet, ich pakiet zdrowotny musi pokrywać podstawowe koszty porodu, ale pracodawcy często obchodzą ten wymóg.
Wycena porodu uzależniona jest od danej kliniki i jej renomy. Poród siłami natury kosztuje w przeliczeniu mniej więcej 10 tysięcy złotych. Z kolei cesarskie cięcie, które jest liczone jak operacja - dwa razy tyle. Większość ubezpieczeń pokrywa poród bez komplikacji. Każda komplikacja, dodatkowe dni w szpitalu, generują kolejne bardzo wysokie koszty. Standardem jest osobny pokój dla rodzącej. Można też urodzić po królewsku, w szpitalnym apartamencie. Przykładowo czterodniowy pobyt w royal suite w przeciętnym szpitalu kosztuje w przeliczeniu 95 tysięcy złotych.
- Nasze ubezpieczenie zdrowotne, które pokrywało poród w małym szpitalu na drugim końcu miasta, jest jednym z tańszych. Gdyby w trakcie porodu coś poszło nie tak, gdybym musiała mieć cesarskie cięcie, ubezpieczenie by tego nie pokryło. Ale ostatecznie człowiek nie myśli o finansach i skupia się na cudzie narodzin - mówi Ola. Tymczasem szpitale skrupulatnie doliczają do rachunku wszystko, co nie wchodzi w skład ubezpieczenia, każdą nadprogramową wizytę lekarza przy łóżku. - Moja koleżanka zapłaciła dodatkowo odpowiednik tysiąca złotych za dzień korzystania z turystycznego łóżeczka dla dziecka - wspomina Ola. W Dubaju jednak to, na ile ludzie mogą sobie pozwolić i na jakim poziomie żyją zależy od ich pracowitości i wyrzeczeń. - Alergicznie reaguje się tu na komentarze, że komuś się w życiu udało, miał szczęście. Nie. To jest suma ciężkiej pracy i dobrych decyzji. Życie w Dubaju to nie los wygrany na loterii czy przypadek - twierdzi Ola.
Ola bardzo miło wspomina swój poród. Twierdzi, że nigdy nie była tak spokojna, jak po odejściu wód płodowych. Od momentu przyjęcia do szpitala do 24 godzin po porodzie, mieli z Danielem osobny pokój. - To duży komfort móc spać w jednym pomieszczeniu z mężem i dzieckiem zaraz po tak ekstremalnych przeżyciach - mówi Ola. Jeśli wszystko jest w normie, kobieta i noworodek już po dobie zostają wypisani do domu. - Tu widzę ogromną przewagę polskiej służby zdrowia nad tą w Dubaju. Według mnie w Emiratach brakuje wspaniałej instytucji, jaką jest położna środowiskowa, która odwiedza w domu świeżo upieczoną mamę i wspiera ją w tych trudnych pierwszych momentach, jest w stałym kontakcie telefonicznym. Ja zostałam sama z Polą i moją intuicją - wspomina.
W Dubaju nie ma rocznego urlopu macierzyńskiego, a oficjalne zwolnienie z pracy obejmuje tylko czas połogu. - Jeśli nie chcesz zrezygnować ze swojej kariery zawodowej to po sześciu tygodniach musisz wrócić do pracy. Chyba że umówisz się z pracodawcą inaczej, ale to są rzadkie przypadki. Dlatego właśnie na tutejszych placach zabaw spotyka się głównie dzieci z nianiami. Te są z reguły z Filipin, Malezji i francuskojęzycznych państw Afryki - mówi Ola. Chciała jak najdłużej zostać z Polą w domu, więc musiała się zwolnić z pracy. Miała taką możliwość dzięki mężowi, który przejął cały ciężar utrzymania rodziny i robi to do dziś.
Jedną z rzeczy, która najmilej zaskoczyła Olę jako młodą mamę, jest stosunek społeczeństwa do dzieci. W islamie bezbronny noworodek jest uznawany za niezwykle podatny na działania szkodliwych mocy. Pozostaje zatem pod szczególną ochroną dorosłych objawiającą się m.in. pod postacią amuletów wieszanych na wózkach. U muzułmanów dziecko to przede wszystkim szczęście i dar boży. - Dzieci są tu traktowane wyjątkowo, co widać po prostu w codziennym życiu, tym jak są witane na ulicach czy w restauracjach - dodaje Ola.
Arabki karmią piersią dzieci zwykle do drugiego roku życia. Jest to preferowany okres karmienia, który jest zresztą zawarty w Koranie. W Dubaju można karmić w ten sposób dzieci w miejscach publicznych. - Oczywiście wypada się przy tym zakryć jakąś chustą czy pieluszką, ale nikt nie zwróci ci uwagi, jeśli karmisz dyskretnie, bez nakrycia. W mieście zresztą pełno jest publicznych, zadbanych toalet i miejsc specjalnie wydzielonych dla kobiet, gdzie w spokoju można nakarmić i przewinąć dziecko - mówi Ola. Prawo pracy gwarantuje przerwy na karmienie, a pracodawca ma obowiązek zapewnić młodej mamie specjalne miejsce na ten czas.
Dziś Pola ma 3,5 roku, do południa jest w przedszkolu, jej mama myśli o powrocie do pracy. - Mam wrażenie, że Polki, gdziekolwiek by żyły, czy to w wieżowcu w Dubaju, w domu na Grenlandii, czy bloku na Woli, mają genetycznie zaprogramowany typ matki polki siłaczki, która jedną ręką robi obiad, drugą buja wózek, a nogą dopycha pranie w pralce. Od kobiet żyjących tutaj uczę się proszenia o pomoc, bo gdy jest się matką, to żaden wstyd powiedzieć sobie na chwilę: "Stop. Nie daję rady. Muszę odpocząć" - dodaje Ola.