Walter Mischel, naukowiec ze Stanfordu, chciał zobaczyć reakcje dzieci z uniwersyteckiego przedszkola, gdy zaproponuje im słodycze. Zazwyczaj dawał maluchom właśnie pianki marshmellow, ale czasem także czekoladę czy zwykłe ciastka. Słodycze cały czas leżały na stole. Jedyne co musiały zrobić dzieci to zadzwonić do Mischela, który przychodził i dawał im odpowiednią ilość łakoci.
Jak dzieci radziły sobie z pokusą? Niektóre 4- i 6-latki wypełniały sobie czas do przyjścia naukowca. Były obserwowane. W tym czasie prowadziły same ze sobą monologi, tańczyły, kiwały się na krzesłach. Niekiedy bawiły się piankami, lizały je, wąchały. Próbowały nawet odwrócić swoją uwagę od słodyczy – na przykład chowając je sprzed oczu.
Serca wszystkich skradł chłopiec, który czekając na przekładane kremem ciasteczka bardzo ostrożnie rozchylił dwie warstwy, wylizał białe nadzienie i złożył ponownie ciastko. Był z siebie bardzo zadowolony i przy tym przekonany, że nikt nie zauważy jego podstępu. Podobno jeden z rektorów, który oglądał nagranie z malcem był gotowy dać mu stypendium, jak tylko podrośnie.
Druga grupa dzieci nie czekała na łakocie. Gdy naukowiec wychodził z pokoju, od razu łapała za słodycze.
Do badania wrócono po 12-14 latach. Przeanalizowano to, jak radzą sobie dzieci, które wzięły w nim udział. Okazało się, że różnice w panowaniu nad emocjami było mnóstwo. Te dzieci, które czekały na naukowca i wydzielone pianki wykazywały się opanowaniem, odnosili sukcesy, nie popadali w długi. Byli cierpliwi i gotowi stawić czoło problemom.
Natomiast dzieci, które od razu brały słodycze zdecydowanie gorzej radziły sobie w życiu. Dodatkowo były uparte, nieufne, pełne zazdrości i zawiści. Sprzyjało to agresywnym zachowaniom.
Wypróbujecie test pianki marshmellow w domu? W mediach społecznościowych jest bardzo popularny! Oczywiście pamiętajmy, że wyjątek potwierdza regułę! A to tylko badanie sprzed 60 lat.