Troll parenting. "Większość rodziców wie, co jest dobre dla dziecka. Jest jednak grupa, która tego nie czuje"

- Większość rodziców wie intuicyjnie, co jest dobre dla dziecka. Jest jednak pewna grupa, która z różnych powodów tego nie czuje albo, co gorsze, realizuje własne 'interesy', posługując się wizerunkiem pociechy - psycholożka Sylwia Sitkowska opowiedziała nam o skutkach troll parentingu.

Aleksandra Szarpak, edziecko.pl: Widziałaś filmiki w sieci, na których widać, jak rodzice ośmieszają swoje pociechy? Np. na jednym z nich mama oblewa swoje dziecko mlekiem. Po co dorośli to robią? 

Sylwia Sitkowska: Zacznijmy od tego, że nie każdy dorosły powinien być rodzicem. Gdy chcesz przeprowadzić adopcję, przechodzisz szereg kursów i szkoleń, natomiast gdy poczniesz i urodzisz dziecko, automatycznie stajesz się jego opiekunem, czasami bez bazowej wiedzy na temat rodzicielstwa. Większość rodziców wie intuicyjnie, co jest dobre dla dziecka. Jest jednak pewna grupa, która z różnych powodów tego nie czuje albo, co gorsze, realizuje własne 'interesy', posługując się wizerunkiem pociechy. Zdaje się, że autorka tego filmu należy do tej drugiej grupy.

Takie zachowanie rodziców możemy określić jako troll parenting?

Tak. Troll parenting to zjawisko, w którym rodzice rozpowszechniają kompromitujące czy ośmieszające treści dotyczące dziecka.

To może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka?

Rodzic jest po to, aby chronić swoją pociechę, dlatego uważam, że takie zachowanie jest wyjątkowo szkodliwe dla dziecka. Jeśli nie może ono zaufać rodzicowi, to komu ma ufać? Takie doświadczenie, może mieć długofalowe skutki - np. nawracającą emocję upokorzenia, lęk czy obniżone poczucie własnej wartości.

Zakładam, że część rodziców zamieszcza tego typu filmiki, gdyż faktycznie jakieś zachowanie dziecka ich rozbawiło i chcieliby się tym podzielić, w tak zwanej 'dobrej wierze', ale, przed 'puszczeniem nagrania w świat', zachęcam do zadania sobie kilku pytań: Czy gdybym to ja był głównym bohaterem filmu, to chciałbym, aby on znalazł się w sieci? Czy będzie coś dobrego z tego, że umieszczę ten film w sieci? Jak będzie się czuło moje dziecko, gdy za parę lat (albo parę chwil) zobaczy ten film? Co chcę osiągnąć przez umieszczenie tego filmu?

Są jeszcze jakieś formy ośmieszania dzieci przez rodziców? 

Dorośli czasami np. w ramach zabawnych anegdotek opowiadają na imprezach rodzinnych historie, które wprawiają w zakłopotanie. Pytanie: Po co? Jeśli chcą opowiedzieć coś zabawnego, niech przygotują sobie kilka kawałów lub anegdot, z których będą mogli śmiać się wszyscy i nie będą one kosztem kogoś.

Pamiętaj, że dla swojego dziecka, jesteś największym gwarantem poczucia bezpieczeństwa - nie psuj tego.

A czy w ogóle powinniśmy udostępniać jakiekolwiek zdjęcia lub nagrania swoich dzieci w mediach społecznościowych?

Dzieci nie są naszą własnością, dlatego ostrożnie dysponowałabym ich wizerunkiem. Skąd wiadomo, czy moje, małe jeszcze dziecko, w ogóle będzie chciało funkcjonować w mediach społecznościowych? Dzisiaj konto na Facebooku czy Instagramie to norma, ale tendencje się zmieniają, już w tej chwili coraz więcej osób dba o prywatność. Nie wiemy, czy dziecko nie będzie wolało nie zamieszczać informacji o sobie, swoich zdjęć itp. Robiąc to za niego, ograniczamy jego prawo zdecydowania o tym, bo nawet jeśli kiedyś będzie chciało 'zniknąć' z sieci, pewne treści o nim pozostaną tam dostępne bezpowrotnie.

Jesteś mamą. Nie masz ochoty czasem podzielić się ze światem zdjęciami swoich dzieci?

Tak, sama mam trójkę dzieci. Uważam, że są przecudowne i są momenty, w których kusi mnie, aby podzielić się jakimś wyjątkowo słodkim zdjęciem. Mimo to nie daję sobie sama do tego prawa. Kiedyś same zdecydują, czy chcą upowszechniać swój wizerunek. Mój prawie 13-letni syn jasno mówi, że nie chce, aby zdjęcia, na którym widać jego twarz, pojawiały się na moim profilu społecznościowym i ja to szanuję.

Nie twierdzę, że to jedyna słuszna droga, i nie zamierzam oceniać rodziców, którzy zamieszczają zdjęcia swoich dzieci, gdyż każdy ma swoje życie, kontekst, sytuacje, na podstawie których podejmuje decyzje. Gorąco jednak namawiam, aby zdjęcia, które publikujemy, nie stawiały w złym świetle naszych pociech. To nie będzie dla nich dobre.

Sylwia Sitkowska jest psycholożką, psychoterapeutką, nauczycielką akademicką, współautorką książki „Niekochalni” oraz mamą trojga dzieci. 

Zobacz wideo Co robić, gdy jesteś świadkiem przemocy wobec dzieci?
Więcej o:
Copyright © Agora SA