Katarzyna Kucewicz, psycholożka: Trauma jest silnym wstrząsem emocjonalnym, który związany jest z przeżyciem bardzo silnego stresu na skutek doświadczenia sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia - swojego bądź innych. Wyróżniamy 'traumy przez duże T', czyli ciężkie jednorazowe wydarzenia, które wywołują niepohamowane nerwy - takie jak np. atak terrorystyczny. Mamy też 'traumy przez małe T', czyli sytuacje stresujące rozciągające się w czasie. Taką traumą może być przemoc domowa.
Traumy z dzieciństwa mają bardzo duży wpływ na nasze funkcjonowanie, na sposób, w jaki wchodzimy w relacje oraz na naszą samoocenę. Na skutek ciężkich przeżyć wykształcają się w nas nieadaptacyjne schematy zachowań, które kiedyś w dzieciństwie służyły do tego, by przetrwać, a teraz są już nieprzystosowawcze. Na przykład dziecko doświadczające przemocy, może wykształcić w sobie schemat przymilania się do rodzica-sprawcy, by uniknąć krzywdzenia i ranienia. W dorosłości podobnie traktuje raniących ich partnerów, zamiast na przykład postawić im granice.
W dzieciństwie moich pacjentów pojawiają się różne, czasem makabryczne wątki jak alkoholizm rodziców, molestowanie przez jednego z nich, znalezienie rodzica martwego, powieszonego na pasku od spodni albo historie o tym, jak dzieckiem manipulowano w wojence z mężem, nastawiano przeciwko drugiemu rodzicowi. Bardzo często przewijającym się wątkiem jest fatalne odnoszenie się rodziców do dzieci - dziś moich dorosłych pacjentów.
Często słyszę, że rodzice wyszydzali, dogryzali dzieciom, obarczali je winą za całe zło tego świata, stawiali nierealistyczne wymagania, np. bili pasem, bo dziecko dostało czwórkę albo spóźniło się kwadrans, wracając ze szkoły albo zostało okradzione - za to tez można oberwać od rodzica. Czasem, jak słyszę historie z dzieciństwa innych, to myślę sobie, że niektórzy ludzie naprawdę nie powinni mieć dzieci.
To, co ma wpływ na nasze funkcjonowanie w relacjach to nie tylko sposób, w jaki rodzice odnosili się do nas, ale i jak traktowali siebie nawzajem. Napatrzenie się na upokorzenia, zdrady czy agresywną dominację jednego nad drugim kształtuje u dziecka wypaczony obraz tego, czym jest relacja partnerska i miłość. Dziecko uczy się na przykład, że związek to łzy i cierpienie i w dorosłości może w następstwie wykazywać szereg zachowań unikających albo sabotujących relacje. Może też nieświadomie dążyć do powielenia wzorca z domu, który dobrze zna. Wtedy samo staje się oprawcą, osobą zdradzającą.
Tak, choć zaburzenia osobowości to nie tylko kwestia doświadczeń, lecz także osobistych cech charakteru i temperamentu człowieka. Niemniej trudne relacje i tragiczne przeżycia w dzieciństwie często w taki sposób odciskają na nas swoje piętno. Chodzi tu o niezdrową dawkę stresu, niepewności, lęku. Bardzo ważna w mojej pracy zawodowej jest koncepcja stylów przywiązania mówiąca o tym, jak dużą rolę w kształtowaniu naszego "ja", odgrywa to, czy rodzice byli bezpiecznie blisko nas, czy na przykład mieli w sobie ambiwalencję i raz byli, a potem znikali. Styl przywiązania odbija się potem na naszych związkach. Jeśli rodzic unikał to i my unikamy, jeśli tworzył z nami taką właśnie ambiwalentną więź to i nasze związki tak wyglądają.
Psychoterapię i to - specjalistyczną. Sama prowadzę terapie w oparciu o schematy. Jest ona dedykowana najbardziej tym 'traumom przez małe t', wyrządzanym przez niefrasobliwych rodziców. Jeśli doświadczyliśmy 'traumy T' możemy spróbować też EMDR, specjalistycznej terapii traumy, rekomendowanej na całym świecie jako ta najbardziej skuteczna w leczeniu tak silnych urazów.