Zabieg Credego wykonuje się od razu po przyjściu na świat dziecka. Został wprowadzony w 1993 roku do standardów opieki okołoporodowej i zostają poddane mu noworodki zarówno urodzone naturalnie, jak i przez cesarskie cięcie.
Zabieg Credego zapobiega rzeżączkowemu zapaleniu spojówek. Do zakażenia dwoinką rzeżączki może dojść podczas porodu. U noworodka może dojść do ostrego ropnego zapalenia spojówek. A w konsekwencji nawet wywołać ślepotę.
Rzeżączkowe zapalenie spojówek ma bardzo charakterystyczne objawy. Najpierw pojawia się ropna wydzielina, niekiedy zabarwiona krwią. Jeżeli nie zostanie podjęte leczenie, rogówka zacznie niszczeć. Dziecko może stracić wzrok.
Zabieg Credego nie jest skomplikowany. Polega na podaniu jednej kropli roztworu azotanu srebra albo tetracykliny, erytromycyny lub roztworu powidonu-jodyny. Co ważne, po wykonaniu zabiegu nie wolno przemywać oczu solą fizjologiczną. Zazwyczaj personel medyczny używa dwóch substancji. Azotan działa bowiem tylko na bakterie, więc połączenie z 1 proc. tetracykliną lub erytromycyną w maści 0,5 proc., które zawierają antybiotyk, mają większe spectrum działania.
Wiele osób obawia się jednak powikłań po zabiegu Credego. Może pojawić się jednak tylko podrażnienie spojówek. Mija ono samo i nie wymaga leczenia. Dopiero kiedy utrzymuje się dłużej, lekarze zalecają przemywać oczy dziecka wodą lub rumiankiem.
Do bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło w 2018 roku w Szpitalu Specjalistycznym Św. Zofii w Warszawie. Rodzice noworodka nie wyrazili zgody na podanie dziecku witaminy K, zaszczepienia go przeciwko gruźlicy oraz WZW B, pobranie obowiązkowych testów przesiewowych w kierunku wrodzonych chorób metabolicznych oraz właśnie wykonanie zabiegu Credego. Chcieli natychmiast zabrać dziecko do domu.
Dyrektor szpitala nie zwlekał z decyzją, wystąpił o sądowe rozpatrzenie sprawy. Sąd Rodzinny w trybie natychmiastowym wydał decyzję o zatrzymaniu dziecka w szpitalu i poddaniu go wszelkim koniecznym procedurom medycznym.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT: Odmówili zaszczepienia noworodka. Szpital na Woli zagroził im sądem