Grażyna Błęcka-Kolska wspomina ostatnie lata jako istny koszmar. W 2014 roku aktorka spowodowała wypadek samochodowy. Niefortunnie straciła panowanie, a auto prowadzone przez nią zboczyło z drogi i uderzyło w latarnię. Podczas podróży towarzyszyła jej 23-letnia córka Zuzanna, która z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala. Niestety w wyniku licznych poważnych powikłań nie udało się jej uratować. Jakiś czas temu aktorka udzieliła wywiadu głośnego wywiadu dla magazynu Well. Wspominała córka oraz opowiedziała jak radzi sobie po traumatycznym przeżyciu.
Córka Grażyny Błęckiej-Kolskiej i Jana Jakuba Kolskiego urodziła się w 1991 roku. Studiowała media współczesne na Uniwersytecie Westminister w Londynie. Magisterkę pisała na temat celebrytów i etyki pracy paparazzi. Była wszechstronnie uzdolniona - śpiewała, rysowała, nagrywała krótkie filmy. Jedną z jej pasji była fotografia. Trzymała się z dala od mediów. Nie chciała, aby postrzegano ją przez pryzmat popularnych rodziców. Niestety los nie był dla niej łaskawy. W wyniku tragicznego wypadku zmarła w 2014 roku.
Grażyna Błęcka-Kolska na wiele lat zniknęła ze świata mediów. Zawiesiła również swoją karierę aktorską. Bardzo długo nie mogła pogodzić się ze startą córki w tak przykrych okolicznościach. Gwiazda filmu "Kogel-Mogel" po rozwodzie z mężem postanowiła ułożyć swoje życie na nowo. Wówczas w rozmowie ze Zwierciadłem mówiła:
Uważam się za twardą zawodniczkę, bo znosiłam to, że mój mąż notorycznie się zakochiwał. Więc kiedy po raz kolejny powiedział mi, że się zakochał, wstałam i upadłam, znów wstałam i znów się przewróciłam. Mój organizm nie wytrzymał. A potem pomyślałam: Albo umrę, albo się rozwiodę.
Kobieta zdradziła, że media pisały o niej obraźliwe rzeczy. Często też dostawała wiadomości o okrutnych treściach. Nawet podczas mszy na cmentarzu, wszędzie byli paparazzi i dziennikarze. Aktorka w spokoju nie mogła pożegnać się z własnym dzieckiem. Po pogrzebie niewiele się zmieniło. Były sytuacje, że kobieta była oceniania po tym, co kupuje na obiad.
Jak krewetki, to jestem bogata i rozrzutna, jak ziemniaki - zaniedbana i nie mam co jeść. Przykre jest to, że nieszczęście dobrze się sprzedaje
- mówiła załamana gwiazda "Kogel-Mogel".
Najtrudniejszy okres w życiu mocno odcisnął się na życiu kobiety. Mimo to mogła liczyć na wsparcie najbliższych, choć sama uważała, że nie ma już żadnej rodziny.
Nie mam już żadnej rodziny. Wszyscy mi umarli. Jestem ostatnia z rodu
- twierdziła Błęcka-Kolska.
Kobieta cały czas wspomina swoją ukochaną córkę. Na jej cześć założyła fundację Fabryka Sensu, która wspiera uzdolnioną młodzież. Zorganizowała także wystawę niepublikowanych prac Zuzanny na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym T-Mobile Nowe Horyzonty. Zdradziła, że sama do tej pory nie była w stanie otworzyć wszystkich projektów córki. W rozmowie z Katarzyną Janowska wyznała, że przełomowym momentem w jej życiu był powrót do aktorstwa. Na ekrany powróciła w filmie "Ułaskawienie", który reżyserował jej były mąż, Jan Jakub Kolski. Za swoją rolę otrzymała nagrodę na festiwalu w Gdyni, którą zadedykowała Zuzannie.
"Ułaskawienie" to była dla mnie terapia i taki egoizm, że mogę swoją rozpacz i ból przekuć w emocję, że może ktoś zobaczy, ktoś się wzruszy, będzie bardziej uważny na codzienność. Moje dziecko było ze mną przez cały czas tego filmu
- dodaje aktorka.
Przeczytaj także: