Powrót dzieci do szkół w czasach pandemii wzbudza wiele wątpliwości i pytań. Rodzice nie wiedzą, czy ich pociechy będą musiały pojawić się w placówkach, czy zostać w domach. Minister edukacji Dariusz Piontkowski już w czerwcu mówił, że chce, aby od nowego roku szkolnego uczniowie wrócili do szkół i do nauki prowadzonej w tradycyjny sposób. " Chcemy, aby uczniowie od września wrócili do tradycyjnej nauki w szkołach. Pracujemy nad przepisami, które zagwarantują bezpieczeństwo uczniów po powrocie do szkół" - dodał Piontkowski. MEN na swoim Twitterze dodało również słowa ministra, które brzmiały następująco: "Pracujemy nad odpowiednimi regulacjami prawnymi. Gdyby pojawiło się ognisko epidemii czy realne zagrożenie dla zdrowia uczniów i nauczycieli, chcemy, aby dyrektor, po zasięgnięciu opinii GIS mógł szybko zareagować. Ważna będzie również rola kuratora".
Parę dni temu Szef MEN w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział:
W pierwszej połowie sierpnia poinformujemy o tym, jakie będą przepisy i wytyczne dotyczące powrotu dzieci do szkół. Kończymy właśnie uzgodnienia z Głównym Inspektorem Sanitarnym. Wszystko będziemy próbowali w tych przepisach przewidzieć, także sytuacje, gdyby konieczny był powrót do nauki zdalnej.
Piontkowski w rozmowie dodał, że "Dyrektorzy nie zostaną pozostawieni sami sobie". Kontynuował swoją wypowiedź:
Jeszcze raz powtórzę: przewidujemy, że od września szkoły wrócą do stacjonarnej nauki. Natomiast musimy przewidzieć też sytuacje wyjątkowe. Są przepisy, które pozwalają na to, aby w tej chwili dyrektor szkoły w porozumieniu z organem prowadzącym mógł zawiesić funkcjonowanie szkoły w razie ewentualnego zagrożenia. Będą także przepisy, które doprecyzują, co dokładnie w tej sytuacji ma robić.
Minister zapewnił, że dyrektorzy z podejmowaniem decyzji nie zostaną sami. Będą w stałym kontakcie m.in. z inspekcją sanitarną. Dodał, że prosi o cierpliwość, ponieważ za kilka dni ministerstwo poinformuje o przepisach.