Anna Dereszowska o chorobie córki: Do chwili diagnozy nie miałam pojęcia, że dzieci też mogą na to chorować

"Sygnałem alarmowym powinna być nadmierna senność, stany depresyjne, niechęć do podejmowania działań, do tego stopnia, że nie chce się rano wstać z łóżka" - Anna Dereszowska chorobę Hashimoto poznała od podszewki. Choruje na nią od kilkunastu lat. Okazało się, że cierpi na nią także jej 12-letnia córka Lenka. O życiu z chorobą autoimmunologiczną aktorka opowiedziała nam w naszym cyku "Mamy Moc".

Mama to ktoś, kto trwa przy dziecku niezależnie od tego, co przyniesie los. To ktoś, kto potrafi łączyć obowiązki rodzinne i zawodowe - czasem takie, które wydają się niemożliwe do połączenia. To ktoś, kto w trudnej sytuacji potrafi znaleźć drogę wyjścia, a przynajmniej walczy do końca, żeby tę drogę odszukać. Dlatego to właśnie matkom i ich sile poświęcamy nasz cykl artykułów pod hasłem "Mamy moc". Czytajcie nas co środę o 19.00 na Gazeta.pl!

Sylwia Borowska: Wydawałoby się, że choroba Hashimoto dotyczy dorosłych kobiet. Musiała panią zaskoczyć taka diagnoza u córki. Ile Lena ma lat?

Dwanaście. Do chwili jej diagnozy nie miałam pojęcia, że dzieci też mogą chorować na hashimoto. Lenka była ze mną na badaniu USG tarczycy. Od kilku lat jestem pod opieką endokrynologa i przyjmuję leki, bo ja choruję na hashimoto. Po skończonym badaniu pani doktor nagle zaproponowała: "A może, Lenko, sprawdźmy przy okazji również twoją tarczycę? Czy przypadkiem nie odziedziczyłaś po mamie tylko urody". I bach! Okazało się, że jej tarczyca jest również pomniejszona. Choroba Hashimoto jest chorobą autoimmunologiczną, która zaczyna się od stanu zapalnego, a potem - kolokwialnie rzecz ujmując - organizm sam "zjada" swoją tarczycę. Dlatego robi się ona coraz mniejsza i przestaje dostarczać potrzebne organizmowi hormony.

Kiedy ją zdiagnozowano u pani?

Kilka miesięcy po porodzie Leny i również przez przypadek. Kiedy skończyłam karmić Lenę piersią, jeden z lekarzy zasugerował, że skoro dobiegam już trzydziestki i urodziłam pierwsze dziecko, może warto przyjrzeć się mojej gospodarce hormonalnej. Poradził, żebym zrobiła profilaktycznie badania TSH. Warto przy okazji wspomnieć, że kobiety chorujące na hashimoto mogą mieć trudności z zajściem lub utrzymaniem ciąży. Z tym nie miałam problemu i nie zauważyłam u siebie żadnych innych objawów choroby. Potem, gdy wyszło to z badań, zaczęłam się zastanawiać i zauważyłam, że np. faktycznie miałam przesuszoną skórę, ale nie wiązałam tego z hashimoto.

Czego jeszcze pani nie zauważyła u siebie?

Sygnałem alarmowym powinna być nadmierna senność, stany depresyjne, niechęć do podejmowania działań, do tego stopnia, że nie chce się rano wstać z łóżka. Człowiek czuje się ogólnie zmęczony i bez siły, choć nie ma powodów do zmęczenia. Wiele osób zauważa też przyrost wagi, mimo reżimu żywieniowego. Jedzą skromnie, stosują nawet specjalne diety, ćwiczą, a ich waga nie tylko nie spada, ale wręcz rośnie.

 

U dzieci podobnie?

Dzieci z hashimoto nie rosną, są małe, drobne i mają problem z nauką. Z trudem mogą się skupić. Na szczęście Lenka uczy się dobrze i jest wysoka jak na swój wiek. Złapałyśmy jej chorobę we wczesnym stadium. Nie miała żadnych widocznych objawów.

Jak wygląda leczenie w przypadku dziecka?

Podobnie, jak u dorosłych. Choroby Hashimoto nie da się wyleczyć, można jedynie powstrzymać dalszy proces niszczenia tarczycy. Nie da się cofnąć, czyli w pełni odbudować tego, co już zostało zniszczone. Dlatego wczesne rozpoznanie jest kluczowe. Można stosować jedynie leczenie objawowe, czyli podaje się hormony, których brakuje, aby tarczyca funkcjonowała prawidłowo. W Polsce jest niewielu endokrynologów dziecięcych, dlatego terminy wizyt są odlegle. Ponadto w okresie dojrzewania dzieci często mają zaburzenia hormonalne, co jest w zupełności naturalne i po pewnym czasie wszystko może się unormować. Natomiast jeśli doszło już do "nadgryzienia" tarczycy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w dorosłym życiu dziecko będzie musiało dalej przyjmować hormony. Teraz co trzy miesiące musimy pobierać krew i oznaczać poziom hormonów ft3 i ft4, również przeciwciał, a także poziom witaminy D.

Podobne badania wykonują dorośli, bo na ich podstawie dobiera się odpowiednią dawkę hormonów. Te dawki mogą być niestandardowe, ja na przykład przyjmuję w tygodniu 88 jednostek eutyroxu, a w weekend 100 jednostek. Mam specjalne pudełeczka na każdy dzień, żeby się nie pomylić i nie zapomnieć. Kiedy jednak zdarzy mi się zapomnieć, organizm daje mi sygnały, poznaję to po spadku siły. Czuję się wtedy tak, jakbym nie wypiła porannej kawy.

Oswoiła się pani już z tą chorobą?

Jestem dzieckiem lekarzy, którzy na wszystko zalecali ibuprom (śmiech), ale z drugiej strony żadna choroba nie była w naszym domu tematem tabu. Rozumiem, co znaczy choroba przewlekła. Trzeba być pod stałą opieką lekarza, a nie rozpaczać. Jestem z tym pogodzona. Lęk pojawił się u mnie niedawno, gdy wybuchła pandemia i zaczęłam się zastanawiać, co będzie, jeśli zamkną fabryki, które produkują mój lek? A jeśli go zabraknie? Pierwsze więc, co zrobiłam to zaopatrzyłam się w dodatkowe recepty i kupiłam leki. W przypadku tych leków nie można jednak robić zapasów na długo, bo mają określony okres przydatności.

Czy są jakieś alternatywne metody leczenia hashimoto?

Dużo na ten temat czytam. Rozmawiam też ze znajomymi i patrząc na to, jak ścisłą dietę stosują i ile przyjmują suplementów, witamin i minerałów dochodzę do wniosku, że jestem leniem, który woli połknąć jedną tabletkę dziennie. Być może nie jest to właściwa droga. Jednak metody alternatywne lepiej sprawdzają się we wczesnych stadiach choroby, a nie kiedy tarczyca jest już poważnie "nagryziona". Tak jak już wspominałam, tarczycy nie da się odbudować, nie da się przeszczepić, choć można bez niej żyć, ale wtedy trzeba koniecznie brać hormony.

Zobacz wideo Jak pracuje tarczyca?

Ponoć leczenie wspiera odpowiednia dieta?

Ponieważ wciąż nie wiadomo do końca, co powoduje chorobę Hashimoto, mówi się o tym, że być może ma ona związek z nietolerancją organizmu na gluten czy laktozę. Wiele osób trzyma więc ścisłą dietę – zero glutenu, laktozy, a nawet mięsa. Znam ludzi, których wyniki dzięki takiej diecie się poprawiły, ale byli na początku drogi. Od pewnego czasu staram się również stosować taką dietę, ale nie nazwałabym jej ścisłą.

No bo jak odmówić dziecku chleba lub ciasteczka?

No właśnie! Sama zaczęłam piec w domu chleb bez glutenu, ale jest druga strona medalu – ten chleb jest ciężki, mokry i niestety bardzo kaloryczny! Staramy się unikać z córką laktozy i cukru. Nie zawsze się to udaje. Postawiłam też na bardzo aktywny styl życia. Dużo się ruszamy na świeżym powietrzu, nawet jeśli pogoda jest niesprzyjająca. Nam to w ogóle nie przeszkadza. Jeździmy na rowerach, gramy w siatkówkę i we frisbee. Teraz, kiedy zamknięto teatry, mam wolne weekendy i mogę spędzać je z rodziną. Uciekamy wtedy na Warmię. Co jest jeszcze ważne? Choroby autoimmunologiczne, jak hashimoto, lubią występować w parach. Jeśli ktoś choruje na hashimoto, powinien sprawdzić, czy przypadkiem nie cierpi na coś jeszcze, na przykład toczeń. Nasz organizm broni się, jakby nie wiedział do końca przed czym.

Kiedyś o chorobie Hashimoto mówiło się niewiele. Dziś coraz więcej - także znanych osób wyznaje, że ma problemy z tarczycą. Jak myślisz dlaczego?

W Polsce jest duży "wysyp" chorych na hashimoto kobiet. I nie tylko kobiet, bo i u mężczyzn też się ją diagnozuje tylko rzadziej. Hashimoto zaliczana jest również do chorób cywilizacyjnych. Osoby podatne na stres, nie radzące sobie z nim, częściej zapadają na choroby autoimmunologiczne. Był taki moment, że wszędzie trąbiono o hashimoto, dzięki czemu przebiła się do ogólnej świadomości. I dobrze! Wiele osób nawet odetchnęło z ulgą, kiedy u nich ją zdiagnozowano. Wcześniej myśleli, że coś z nimi jest nie tak, bo wiecznie czują się zmęczeni, przygnębieni i bez sił. Okazało się jednak, że nie mają "doła", tylko problem z tarczycą.

Wszystkie nasze teksty z cyklu Mamy Moc znajdziesz tutaj.

Więcej o:
Copyright © Agora SA