Myka Stauffer i jej mąż James prowadzą parentingowy kanał na You Tube. Tydzień temu opublikowali film, na którym przyznali, że zdecydowali się znaleźć nową rodzinę dla 4-letniego chłopca Huxleya, którego adoptowali w Chinach trzy lata temu. Tak o tej decyzji opowiadała youtuberka:
Potrzebował więcej. Każdy kawałek mojego ciała pragnie, aby Huxley dalej był z nami. W każdej minucie starałam się, jak mogłam. Czy czuję, że zawiodłam jako matka? Na 500 procent
Para tłumaczy w wideo, że nie byli świadomi chorób, jakie Huxley miał. Chłopiec jest autystyczny, ma uraz mózgu i związane z tym liczne zaburzenia, wywołane udarem, który przeszedł w łonie matki. Myka twierdziła, że została zmuszona do podjęcia tej trudnej decyzji, ponieważ nie mogła zapewnić odpowiedniej opieki chłopcu. Dodała, że sam powiedział jej, że woli inną rodzinę, czym ściągnęła na siebie jeszcze więcej krytyki - Huxley ma zaburzenia mowy i nie formułuje zdań. Myka opowiedziała też, że w domu działy się "straszne rzeczy", które oddziaływały na czwórkę ich biologicznych dzieci - Kovę, Jakę, Radleya i Onyx:
Jeśli mimo całej pomocy, takie rzeczy przytrafiają się moim biologicznym dzieciom, to nie mamy wyboru
Myka Stauffer opisała, jak wyglądał proces znalezienia drugiego domu dla dziecka w komentarzu na Twitterze. Według niej było kilka spotkań z rodziną, która chciała zająć się dzieckiem. Huxley podczas nich więcej uczuć okazywał właśnie im. To - według niej - był znak, że wybiera inną rodzinę. Cały proces był od początku ustalony i konsultowany z prawnikami pary.
Od czasu opublikowania wideo z obserwowania kanału pary na Instagramie zrezygnowało ponad 200 tysięcy fanów. Z Myką współpracę zerwały liczne marki lifestylowe, w tym aktorka Kate Hudson, która posiada firmę strojów sportowych - Fabletics. Obserwatorzy zauważyli, że z Instagrama zostały usunięte wszystkie zdjęcia Staufferów z Huxleyem, a zostały tylko te z ich biologicznymi dziećmi.
Utrata followersów i intratnych kontraktów to nie jedyne problemy Myki Stauffer. Do biura szeryfa Ohio napłynęły liczne zgłoszenia z prośbami, żeby sprawdzić, czy dziecko jest bezpieczne, a proces adopcji był legalny. Tracy Whited, rzeczniczka prasowa biura szeryfa, zapewniła, że dziecko nie jest uznane za zaginione, ale "różne agencje starają się je odnaleźć". Ze względu na śledztwo nie może ujawnić szczegółów. Dodała, że władze będą się kontaktować z innymi dziećmi Staufferów.
Myka Stauffer jeszcze nie odniosła się do tych doniesień.