Pani Malwina po raz pierwszy miała zostać mamą. Zdecydowała się wybrać prywatną wyszkowską klinikę Gin Medicus. Była przekonana, że lekarze będą w stanie zapewnić jej odpowiedni komfort. Ciąża przebiegała zgodnie z planem, lecz przed samym rozwiązaniem pojawiły się komplikacje. Lekarze postanowili zrobić cesarskie cięcie.
Pani Malwina swoją historię opowiedziała w programie "Uwaga" emitowanym w stacji TVN. Po porodzie czuła się źle i nie była w stanie sama zajmować się dzieckiem. "To najgorsze dni w jej życiu" - wspominała. Lekarze nie byli w stanie stwierdzić, dlaczego stan kobiety jest wciąż niestabilny. Pacjentka została wypisana do domu z gorączką i bólem brzucha. Pomóc miały przepisane antybiotyki.
Doktor prowadzący ciążę przekonywał, żeby brać antybiotyki i ból przejdzie samoistnie. Zapewniał, że nie potrzeba wykonywać USG, a wysoką temperaturę zbijać jedynie proszkami. O sączącej się ropie z rany mówił, że jest to normalne po cesarskim cięciu. Później było już tylko gorzej, bo ból był nie do wytrzymania.
Wstałam, postawiłam nogę i nagle coś pękło. Pouczyłam ulgę. Widziałam sześć strumieni, zaczęłam krzyczeć, że pękłam. Moja mama łapała ropę w miskę, tyle tego było
- opowiadała pani Malwina.
Trzymając gazik, zauważyłem, że coś podobnego do chusty jest w brzuchu. Przeraziłem się, jak to możliwe. Później okazało się, że to była półmetrowa chusta chirurgiczna
- dodał mąż pani Malwiny, pan Damian Salwin.
Po pęknięciu rany kobieta trafiła do Szpitala Powiatowego w Wyszkowie, gdzie lekarze odkryli, że w brzuchu kobiety znajduje się chusta. Chirurg, który zajął się panią Malwiną stwierdził, że w swojej karierze nigdy czegoś takiego nie spotkał. Kobieta relacjonuje:
Chirurg zrobił wielkie oczy, spojrzał na pielęgniarkę i powiedział, że czego takiego w swojej karierze jeszcze nie widział. Powiedział, że da mi znieczulenie i szybko to zoperują
Kobieta dostała znieczulenie i już po dwóch godzinach chusta została usunięta z brzucha.
Na pracę wyszkowskiej kliniki żaliły się w programie "Uwaga" także inne pacjentki. Przedstawiono m.in. historię Magdaleny Kunasz z Wyszkowa, która została wypisana do domu po cesarskim cięciu z uszkodzonym jelitem.
Nie czułam się dobrze, miałam ostre bóle brzucha. Zanim wyszłam ze szpitala, pięć razy wracałam na łóżko. Nie dawałam rady, kręciło mi się w głowie. Przetrzymałam dobę w domu i następnego dnia podobno do córki powiedziałam, że chyba umieram. Przyjechała karetka
- tłumaczy.
Lekarze ze szpitala myśleli, że wdała się infekcja bakteryjna. Po wykonaniu zdjęć rentgenowskich potwierdziły się przypuszczenia o zapaleniu otrzewnej. Podczas cesarki w prywatnej klinice doszło do przecięcia jelita. Pani Magdalena została zoperowana, ponieważ jej życiu zagrażało niebezpieczeństwo.
Klinika Gin Medicus reklamuje się w Wyszkowie jako "placówka bez bólu". Świadectwa ciężarnych są skrajnie inne. Sprawą kobiety, u której wykryto w brzuchu chustę zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Pułtusku. Prowadzi niezależne postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. Gdyby ropień pękł w brzuchu to kobieta zmarłaby w ciągu kilku minut. Jest to cud, że żyje. Matka pokrzywdzonej Pani Malwiny dodaje:
W ubiegłym tygodniu dostałam pismo od prawników doktora z wyszkowskiej kliniki, że mam się powstrzymać od udzielania jakichkolwiek informacji, wypowiadania się na portalach społecznościowych i środkach masowego przekazu. Mam milczeć
Lekarz, który prowadził ciążę jest jednocześnie szefem prywatnej kliniki. Dziennikarze TVN próbowali nawiązać z nim kontakt. W placówce otrzymali komunikat:
Przykro mi, ale pan doktor nie wyjdzie do państwa
Lekarze kliniki odmówili rozmów przed kamerą. Placówka wystosowała oświadczenie, w którym zostały podważone zarzuty pacjentki. My także próbowaliśmy skontaktować się z kliniką Gin Medicus z Wyszkowa, niestety bezskutecznie. Jeśli tylko uda nam się uzyskać odpowiedź, natychmiast ją opublikujemy.
Przeczytaj także: