Jes Hogan to mama szóstki dzieci, mieszkająca w stanie Kansas. Jej ostatnie dziecko przyszło na świat w 2017 roku i był to jej najbardziej niezwykły poród. Kiedy Jes poczuła, że zaczyna rodzić, od razu udała się z mężem do szpitala. Żadne z nich nie spodziewało się, jak szybko potoczy się cała akcja.
Zadzwoniłam do szpitala i powiedziałam im, że jesteśmy już w drodze. Odeszły mi wtedy wody i czułam, że dziecko urodzi się szybko. Nie byłam pewna czy zdążymy dojechać na czas. Mąż cały czas mnie wspierał i trzymał mnie za rękę. Dawał mi znać jak daleko jesteśmy od szpitala i zachęcał mnie, żebym wytrzymała. Ciągle powtarzał, że zdążymy
Kiedy dotarli do szpitala, Jes nie mogła już samodzielnie wyjść z samochodu. Z pomocą męża i fotografki porodowej, Tammy Karin, udało jej się bezpiecznie wyjść i dojść do recepcji.
Udało mi się wejść przez drzwi i do drugiego korytarza, który na szczęście nie był z wykładziny, jak ten poprzedni. Pamiętam, że powiedziałam coś w stylu: "o matko, już jest". Wtedy zaczęłam zdejmować spodnie, bo czułam jak moje ciało wypychało główkę dziecka. Spojrzałam tylko na męża i kazałam mu łapać chłopca. Bez żadnego zawahania, to właśnie zrobił i poczułam, że cała główka już wyszła. Wtedy nadeszła pielęgniarka. Od tamtego momentu wszystko pamiętam jak za mgłą.
Tammy Karin, to fotografka specjalizująca się w sesjach rodzinnych i porodowych. Na swojej stronie Little Leapling Photography, udostępniła całą historię porodu Jes. Ludzie byli pełni podziwu dla mamy, a zdjęcia szybko stały się viralem.
Świetna robota, gratuluję
Wow, kobiety są naprawdę niesamowite.
Jess mówi, że nie żałuje, że musiała rodzić w tak niekomfortowych i niecodziennych warunkach:
To był mój najbardziej szalony, ale jednocześnie najbardziej idealny poród. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale skończyło się bez żadnych interwencji i ze zdrowym, ślicznym dzieckiem. To był piękny moment