Szkoła pobierała odciski palców od dzieci. Urząd Ochrony Danych Osobowych nałożył karę

Szkoła Podstawowa nr 2 w Gdańsku pobierała od uczniów odciski palców i gromadziła dane biometryczne dzieci. Prezes UODO nałożył karę na placówkę o wysokości 20 tysięcy złotych.

Przed wejściem do szkolnej stołówki w Szkole Podstawowej nr 2 w Gdańsku postawiono biometryczny czytnik linii papilarnych. Czytnik na celu miał weryfikację, które dziecko uiściło opłatę za posiłek w danym dniu. Z rozwiązania zaproponowanego przez szkołę korzystało 680 uczniów od 1 kwietnia 2015 roku.

Działania szkoły

Jak uważa prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO), procedura wprowadzona przez szkołę jest nie zgodna z RODO. Pozyskiwanie i przetwarzanie danych biometrycznych odbywało się na podstawie pisemnej zgody rodziców lub opiekunów dziecka. Jan Nowak prezes UODO, aby uzasadnić swoją decyzję, powołał się na art. 9 ust. 1 RODO, który brzmi następująco:

 Zgoda opiekuna prawnego nie może być przesłanką legalizującą przetwarzanie danych biometrycznych. Zabrania się przetwarzania danych osobowych ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub światopoglądowe, przynależność do związków zawodowych oraz przetwarzania danych genetycznych, danych biometrycznych w celu jednoznacznego zidentyfikowania osoby fizycznej lub danych dotyczących zdrowia, seksualności lub orientacji seksualnej tej osoby.
Zobacz wideo Jakie są największe problemy polskiego systemu edukacji?

Komentarz prezesa UODO na temat działań szkoły

Prezes nałożył na placówkę karę spełniającą funkcję represyjną o wysokości 20 tysięcy złotych. Nałożona została za naruszenie przez szkołę przepisów RODO. Dyrekcja szkoły została również zobowiązana do usunięcia danych osobowych z bazy i zmiany sposoby weryfikacji dzieci wchodzących na teren stołówki. Prezes stwierdził, iż dyrekcja mogła znaleźć inne rozwiązanie, które nie naruszałoby prywatności uczniów. Wyjaśnił: "Z uwagi na unikalność i stałość danych biometrycznych, przekładających się na ich niezmienności w czasie, wykorzystywanie danych biometrycznych powinno odbywać się ze szczególną ostrożnością i rozwagą". Prezes Nowak dopatrzył się również innych nieprawidłowości. Uznał, że niesprawiedliwe jest wpuszczanie na stołówkę jako pierwszych dzieci, które korzystają z identyfikacji biometrycznej. Prezes dodał:

Należy wskazać, że ewentualny wyciek danych biometrycznych skutkował będzie dużym ryzykiem naruszenia praw i wolności osób fizycznych. Odnosi się to w sposób szczególny do danych biometrycznych dzieci, podjęcie decyzji o udostępnieniu tego rodzaju danych dziecka przez opiekunów prawnych oraz ich ewentualny wyciek nie będzie możliwy do odwrócenia w czasie, nawet po osiągnięciu przez dziecko pełnoletności.

Odpowiedź dyrektorki szkoły

Marlena Grzelak, dyrektorka szkoły podstawowej nr 2 w Gdańsku nie zgodziła się z decyzją Prezesa Nowaka. Postanowiła złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Biuro prasowe Urzędu Miasta Gdańsk, które dyrektorka poprosiła o opinię w sprawie, potwierdziło, że decyzja o weryfikacji poprzez biometryczny czytnik linii papilarnych była konieczna. Ze szkolnej stołówki korzystała duża liczba uczniów. Czytnik ułatwił sprawne wchodzenie na stołówkę. Metodę czytnika zaproponowali rodzice. Wcześniej w szkole był system z wchodzeniem za pomocą kart. Dzieci odbijały przy wejściu specjalne karty. Niestety to się nie sprawdziło, ponieważ dzieci je gubiły. Dyrektorka szkoły zapewniła, że wgląd do danych miał tylko administrator systemu oraz intendent.

Więcej o:
Copyright © Agora SA