Mama urodziła dziecko w toalecie. Poród pomagał odebrać dyspozytor

Mama z Australii nie spodziewała się, że sama będzie przyjmować poród. Miała telefoniczne wsparcie, ale zdana była tylko na siebie.

Mama odebrała swój poród

Sandra Rhodes, nauczycielka z Melbourne, poczuła się źle, gdy wróciła do domu z pracy. Nie sądziła jednak, że za chwilę urodzi dziecko - była w 34 tygodniu ciąży i właśnie rozpoczynała swój urlop macierzyński. Nie myślała, że poród właśnie się zaczął.

Nic nie wskazywało na to, że to się stanie. Wszystko potoczyło się bardzo szybko

- wspominała później podczas rozmowy z prowadzącymi program "Sunrise". Położyła się, aby sprawdzić, czy to pomoże uśmierzyć ból. Gdy tak się nie stało, zadzwoniła do męża. On doradził jej, by skontaktowała się z pogotowiem. Zapewne nie spodziewał się, że tak szybko zostanie tatą po raz trzeci - syn przyszedł na świat podczas krótkiej rozmowy z dyspozytorem.

Telefon balansował na mojej klatce piersiowej, więc miałam wolne ręce, aby się asekurować, a później złapać dziecko

- mówi Sandra Rhodes. Syna urodziła w toalecie, a zapis jej rozmowy z ratownikiem stał się częścią reportażu poświęconemu mamie, która - jak pisano - wzięła sprawy w swoje ręce. "Sądzę, że rodzę" - to początek wyjątkowej rozmowy. Ratownik dopytywał, czy kobieta czuje dziecko, wyznała, że czuje główkę. Wyobraźcie sobie, jak olbrzymią presję musiała czuć. Podczas porodu, gdy położna lub lekarz zachęcają mamę, aby dotknęła swoje dziecko, akcja porodowa nabiera tempa. Ta mama czuła, że jej syn niedługo będzie na świecie, ale była zdana na siebie. "Już jest" - przyznała po chwili dzielna mama.

 

Poród w toalecie

Kobieta urodziła błyskawicznie, gdy przyjechało pogotowie, było już po wszystkim. Ratownicy mogli sprawdzić, czy z dzieckiem i jego mamą wszystko jest w porządku, wykonać niezbędne procedury medyczne. Mąż Sandry także był w szoku, gdy dotarł do domu, a jego żona trzymała synka na rękach. Szczęśliwa mama wyznała, że w samotnym porodzie pomógł jej fakt, że ma już dwójkę dzieci. Zadziałał instynkt, pamiętała, co ma robić.

Myślę, że gdyby było inaczej, byłoby mi trudniej urodzić

- wyznała. Eli James, bo tak nazywa się syn pary, nie jest pierwszym dzieckiem, które kobieta urodziła przedwcześnie. Jej córka również urodziła się w 34 tygodniu, Sandrze odeszły wody, gdy była w pracy.

Jeśli będę w czwartej ciąży, szkolną salę chorych będzie trzeba przekształcić w salę porodową

- żartuje kobieta. Mama i syn czują się dobrze, to najważniejsze.

Zobacz wideo Dzieci, które przychodzą na świat przed czasem to wcześniaki. Nie są one po prostu mniejszą wersją dzieci, które urodziły się w terminie.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.