Szkoła wprowadziła karę za spóźnianie się przy odbieraniu dzieci. Kwota niewielka, ale rodziców zezłościła

A gdyby tak karać rodziców, którzy zbyt późno przychodzą odebrać swoje dziecko ze szkoły? Na taki pomysł wpadła jedna z podstawówek w Wielkiej Brytanii. Co na to sami zainteresowani? Nie kryją oburzenia.

Szkoła będzie karać za spóźnienia... rodziców!

Walkę spóźnialskim rodzicom wypowiedziała szkoła w angielskim mieście Gravesend, w hrabstwie Kent. Władze placówki postanowiły, że za każde pięć minut spóźnienia rodzic będzie musiał zapłacić jeden funt. Jak to wygląda w praktyce? Lekcje w angielskiej podstawówce kończą się o 15.30, rodzic ma potem 10 min, aby pojawić się po swoje dziecko. Jeśli tego nie zrobi i np. spóźni się pół godziny, będzie musiał zapłacić sześć funtów. 

Rodzice reagują

Pomysł kar finansowych większości rodziców wydał się niedorzeczny i oburzający. Ich zdaniem uderzy zwłaszcza w najbiedniejsze rodziny.

Byliśmy zszokowani i przerażeni, gdy otrzymaliśmy powiadomienie ze szkoły. Gravesend jest ubogim regionem i kary odczuje wielu mieszkańców. Czasem trudno dojechać jest na czas, bo wiele szkół kończy lekcje w podobnym czasie 

- cytuje wypowiedzi rodziców portal Yahoo!.

Rodzice mają żal do władz placówki, że na pierwszym miejscu stawia chęć zarabiania pieniędzy, a nie dobro wspólnoty. Jak twierdzą, niedawno pozwalano dzieciom czekać na rodziców w bibliotece. Teraz jednak ma być zamknięta z powodu remontu. Placówka kilka lat temu zamknęła też świetlicę, tłumacząc się brakami finansowymi. 

Szkoła odpowiada rodzicom

Choć wydawać by się mogło, że szkoła jako koronnego argumentu za wprowadzeniem kar finansowych dla spóźnialskich użyje troski o dobro dziecka, to jednak wcale tak nie było. Dyrekcja placówki przekonuje w oświadczeniu dla mediów, że kierowały nimi kwestie finansowe.

Bardzo często dzieje się tak, że rodzice nie pojawiali się w szkole nawet o 16.00, czyli pół godziny po zakończeniu zajęć. Jeśli rodzic się spóźnia, placówka musi zapłacić nadgodziny nauczycielom, którzy zostają, by przypilnować dzieci. Szkoła nie jest w stanie pokryć takich wydatków bez nadszarpnięcia budżetu

- tłumaczy w rozmowie z cytowanym już portalem dyrektor szkoły Denise Gibbs-Naguar.

Dyrektor podkreśla też, że długie oczekiwanie na opiekuna nie wpływa korzystnie na dziecko. 

Jak wynika z naszych obserwacji, dzieci, które często odbierane są po czasie, stają się nerwowe. Rośnie w nich poczucie lęku i stresu. Zwyczajnie martwią się o rodzica, bo nie wiedzą, co się z nim dzieje. 

Szkolne wydatki często nadwyrężają rodzinny budżet. Jak zaoszczędzić na szkolnej wyprawce? Sprawdź nasze wideo:

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.