Nazwano ją "leniwą matką", bo dała dzieciom tablet. Jak przeczytajcie jej odpowiedź, już nigdy nie skrytykujecie mamy

Pewna mama z Australii usłyszała za plecami, że jest "leniwą matką". Dlaczego? Bo dała swojemu dziecku iPada. Bardzo ją ten komentarz zdenerwował, więc umieściła na swoim Facebooku wpis cytowany przez media parentingowe na całym świecie. Warto jednak o nim mówić, nie dlatego, że rodzice rzadko przyznają się do wspierania swoich metod wychowawczych smartfonem. Warto, by apel do wszystkich "życzliwych", przeczytał każdy, kto kiedyś głośno skrytykował drugiego rodzica.

Mama dała dzieciom iPada. O zgrozo!

Dajecie dzieciom smartfony, tablety, laptopy? Ja, choć unikam tego jak ognia, to przyznaję bez bicia, że są takie sytuacje, gdy choćby się bardzo chciało - inaczej się nie da (gdyby nie "Świnka Peppa", moje dziecko chodziłoby z paznokciami do pasa, bo nie dałoby sobie ich obciąć). Być może taką właśnie sytuacją była ta, w której znalazła się Laura Mazza, blogerka i mama. Była razem ze swoim trojgiem dzieci na przyjęciu. Zbierali się już do wyjścia, ale jeden z maluchów marudził i ciągle nie był gotowy, by iść do domu. Aby zająć czymś pozostałą dwójkę i oszczędzić jej stresów, mama włączyła im na iPadzie filmiki. Zobaczyła to "życzliwa" kobieta i teatralnym szeptem rzuciła komentarz, który bardzo zabolał i zdenerwował Mazzę.

"Nigdy nie dałabym iPada dziecku, moim zdaniem to po prostu leniwe rodzicielstwo" - powiedziała to cicho, ale nie na tyle, bym nie mogła tego usłyszeć. Już otworzyłam usta, by powiedzieć jej, że wcale nie jestem leniwa i by spadała, ale zamiast tego uśmiechnęłam się i spytałam:
"Czemu uważasz, że jestem leniwa?". Będąc w lekkim szoku, odpowiedziała mi: "Otóż dziś ludzie zamiast robić cokolwiek czy rozmawiać, siedzą z nosami w telefonach. Opiekunowie nie opiekują się już dziećmi, tylko dają im ogłupiające urządzenia, z których nie uczą się niczego. Nie dorastają normalnie".
Wtedy znów spytałam: "Więc ty swoim dzieciom nie dawałaś iPadów?". "Nie, za moich czasów ich nie było. Dzieci bawiły się na dworze z kuzynami albo ich ciocie czytały im, gdy ja byłam zajęta pozostałymi dziećmi"

- opisała sytuację na FB Laura Mazza. 

Dziecko w świecie technologii

Mazza, gdy tylko jej oponentka skończyła mówić, sama pokusiła się o krótką przemowę. Zreferowała ją w dalszej części wpisu. Jak pisze mama-blogerka, ona sama pochodzi z pokolenia, na którego oczach technologia stopniowo wkraczała do naszego życia. Od telefonów z obrotowym cyferblatem, po smartfony zastępujące portfel, dowód osobisty, kalendarz, notatnik, telewizor etc. Świat zmienił się diametralnie, a jej zadaniem - jako rodzica - jest pokazać, jak się w tej rzeczywistości poruszać. 

To przerażające czasy. Obecnie rodzic musi nauczyć dziecko, jak żyć w tym nowym świecie, choć sam nie ma żadnego wsparcia - nie ma cioć i wujków pod jednym dachem. Nie ma wielkiej wioski, która pomagała wychować dzieci. Internet stał się tą wioską. Czasem bardzo okrutną . (...) Sama ciągle się jej uczę, a w perspektywie mam wizję, że nigdy nie dojdę do perfekcji

- pisze mama trojga dzieci to, co miała powiedzieć krytykującej ją kobiecie na przyjęciu. 

Mazza zwraca uwagę, że dzisiejsze standardy rodzicielstwa nijak mają się do tych sprzed kilku dekad.  

Ty mogłaś dmuchnąć dziecku dymem w twarz i kazać mu przynieść piwo - nie spotkałyby cię za to żadne konsekwencje. Ja natomiast, jeśli pozwoliłabym swoim dzieciom włóczyć się samotnie po dworze - tak jak to dawniej bywało - zaraz zostałabym nagrana na komórkę i grożono by mi zgłoszeniem do opieki społecznej. 

Dziecko a technologia - jakie są zalety

Swój wpis australijska mama kończy, podkreślając zalety technologii. Dzięki niej jej dzieci mają kontakt z babcią, która mieszka na innym kontynencie, może im powiedzieć dobranoc i opowiedzieć bajkę, jeśli musi dłużej zostać w pracy. Mogą wreszcie nauczyć się wielu rzeczy, nawet dobrych manier np. z piosenek, które puszcza im podczas gotowania obiadu. 

Do zalet technologii, które nie zostały wspomniane przez blogerkę, można też dodać tę, przez którą rodzice najchętniej dają dziecku iPada czy komórkę, a o której niechętnie się mówi - bajka na smartfonie to kilka minut ciszy i spokoju. Mazza dała dzieciom tablet, by móc w spokoju i szybko przygotować do wyjścia trzecie dziecko. Czy to był zły pomysł? Cóż, na pewno skuteczny i na pewno prosty.

Zobacz w naszym wideo, dlaczego tablety i smartfony nie są odpowiednie dla dzieci:

Zobacz wideo

Choć sama bardzo dbam o to, by moje dziecko nie oglądało bajek czy filmików na komórce czy telewizorze, to jednak TAK, czasem też mu na to pozwalałam. Czy jestem z tego dumna? Nie, wiem, że nie jest to zdrowe, ale z drugiej strony nie wiem, jak inaczej mogłabym podać mu lekarstwo czy obciąć paznokcie. 

Choć "Psi patrol" i "Świnka Peppa" działają cuda, to jednak dane są bezlitosne. Niebieskie światło ekranów ma katastrofalny wpływ na dziecięcy mózg. WHO zaleca, by przed ukończeniem dwóch lat dziecko w ogóle nie miało kontaktu z urządzeniami ekranowymi. Potem może być to maksymalnie 15 min dzienne. Dla przedszkolaka ten czas rośnie do 30 min, natomiast do dwóch godzin dziennie mogą mieć z nimi kontakt dzieci w wieku wczesnoszkolnym. 

Mamo nie krytykuj mamy

Dawanie dzieciom tabletów - owszem - jest pójściem na łatwiznę. Widząc jednak obrazek: dziecko z tabletem, nie wiemy, jaka jest jego historia. Może mama już zwyczajnie nie miała siły, może była chora, załamana, przytłoczona na tyle, że potrzebowała pięciu minut siły i spokoju, by znów z uśmiechem bawić się dzieckiem.

Laura Mazza pewnie mogłaby znaleźć inny sposób, by zająć pozostałą dwójkę swoich dzieci, gdy przygotowywała do wyjścia trzecie. W inny sposób - co według mnie jest ważniejsze - mogłaby się zachować również owa "życzliwa" pani tak skora do wygłaszania opinii. 

Za każdym razem, gdy krytykujesz mnie jako matkę, deprecjonujesz, wygłaszasz złośliwe uwagi, niszczysz moją pewność siebie. Niszczysz wioskę, którą ja stanowię dla swojego dziecka. Jeśli nie wspierasz rodzica w jego lękach, zmaganiach, wyborach, to na pewno nie wspierasz też dziecka. Nasze pokolenie ma dość słuchania ciągłej krytyki. Może zamiast mówić, jakim jestem złym rodzicem, bo nie wychowuję dziecka, tak jak kiedyś, znalazłabyś sposób, by mnie wesprzeć lub mi pomóc?

- pyta retorycznie Mazza.

Dlaczego jednak ten wpis jest ważny? Nie zmienił mojego podejścia do tabletów i smartfonów. Niebieskie światło ekranów ma zły wpływ na dziecko i nie jest to dobra zabawka. Co jednak ten wpis może zmienić i liczę na to, że to zrobi, to podejście osób trzecich, które pozwalają sobie na krytykę rodziców. Jeśli pani z wpisu Laury Mazzy nie podobało się, że dzieci siedzą z tabletem, mogła przecież zapytać, czy mogłaby spróbować zabawić je w inny sposób. Tak, "Psi patrol" to wychowawcza łatwizna i mam nadzieję, że większość rodziców zdaje sobie z tego sprawę. Każdy jednak czasem potrzebuje, żeby na te pięć minut stało się w życiu łatwiej. Ale pomóc w tym może nie tylko smartfon, a każdy z nas. Bo przecież, czy nie byłoby łatwiej, gdyby matka zamiast usłyszeć "robisz to źle", zostałaby zapytana "chyba masz problem, może mogę jakoś pomóc?". 

Więcej o:
Copyright © Agora SA