Maciej Dowbor to tata dwóch córek. Wyznaje, że nie ma lekko. "A wystarczyłoby, żeby zaledwie jeden X stał się Y"

Maciej Dowbor to tata, który na Instagramie dzieli się kadrami z codziennego życia. Dziennikarz w zabawny sposób opisał, jak to jest być tatą dziewczynek. Widać, że zabawa z córkami trochę go wymęczyła.

Maciej Dowbor to tata o wielu twarzach. Na Instagramie widzimy go żartującego z żony, biegającego, przygotowującego się do wystąpień, ale i takiego w domowym wydaniu. Ostatnio pokazał, jak wygląda po zabawie z córkami (10-letnią Janiną i roczną Heleną). Wózek, Elsy w różnych rozmiarach, maska nurkowa na głowie. Widać, że się działo.

A wystarczyłoby, żeby zaledwie jeden X stał się Y i teraz zamiast Elsy, lalek, wózków miałbym w rękach plastikowy karabin i jakiegoś Supermana czy innego Batmana

- napisał na Instagramie.

 

Nie jest łatwo

Wchodzenie w role, mówienie na głosy, czesanie włosów, herbatki na niby - możemy sobie tylko wyobrażać, jakie zabawy proponują dziennikarzowi córki. Nic dziwnego, że we wpisie dodał, że "ojcowie córek nie mają lekko". W końcu muszą odnaleźć się w sytuacjach, w których nie zawsze czują się komfortowo. Jednak to dzięki córkom ojcowie mogą doświadczać wyjątkowych rzeczy. Kto wie, czy z synami mógłby się stać królową Arendelle? Maciej Dowbor może i jest wymęczony, ale jednak przyznaje, że "ma tę moc". A na następne spotkanie z Elsą, warto zaprosić i jakiegoś superbohatera.

Wiemy, jak wygląda bycie tatą oczami Macieja Dowbora. A co jego żona mówi o macierzyństwie? Zobaczcie:

Zobacz wideo

Najważniejsza jest dobra zabawa

Wpis dziennikarza doczekał się mnóstwa komentarzy. Są i takie z sugestiami, aby postarał się o syna, jednak zdecydowana większość, zachęcona tym, co napisał Maciej Dowbor, opisuje swoją rzeczywistość. Komentują matki synów, które mają już dość "chłopięcych zabaw" i ojcowie córek, którzy z zazdrością patrzą na kolegów wychowujących synów.

Ile ja bym dała, żeby choć raz pobawić się lalkami! A tak to tylko Spidermany, Ironmany i inne Hulki.
Jako ojca dwóch córek najbardziej mnie boli, gdy koledzy z pracy idą ze swoimi chłopakami do kina na Avengers, a ja na słonika Dumbo. Ale też bym się nie zamienił.
Moja córka jest na etapie lekarza, prawdziwy stetoskop, fartuch, strzykawka. Zgadnij kto jest jej ulubionym pacjentem... Chciała skalpel i tu się waham.

Narzekający czy nie, doskonale bawią się ze swoimi dziećmi. Ojcowie szaleją z córkami, mamy z synami. Są szczęśliwi, a to najważniejsze.

Więcej o:
Copyright © Agora SA