Wizyty w przychodni to coś, za czym najmłodsi nie przepadają. Niestety, infekcje u dzieci sprawiają, że - chcąc nie chcąc - gościmy tam często. A i w poczekalni odsiedzimy swoje. W sezonie zazwyczaj jest jakieś opóźnienie. Raz krótsze, raz dłuższe, ale i tak nie obejdzie się bez pytań "długo jeszcze?". Przygotujcie się także na liczne "nudzę się". Co robić?
Gdy dziecko przychodzi do lekarza, warto aby miało ze sobą swoją ulubioną zabawkę lub książeczkę, umili to maluszkowi czas. W przychodni zwykle są kąciki dla najmłodszych, ale - zwłaszcza w sezonie infekcyjnym - na zabawkach mogą zostać zarazki od innych pacjentów
- mówi pediatra, dr Ewa Miśko-Wąsowska.
Przeziębienie i grypa to nie to samo. Wiesz, jak je od siebie odróżnić? Zobacz:
Często wydaje nam się, że w gabinecie nikogo nie ma albo wybiła godzina, na którą jesteśmy umówieni i chcemy odbyć wizytę "tu i teraz". Pediatra przypomina, że nie powinniśmy tego robić.
- Przed gabinetem poczekajmy na wezwanie lekarza. Pukając i zaglądając możemy rozpraszać uwagę, którą lekarz poświęca obecnemu pacjentowi.
Niektórzy obawiają się kontaktu z lekarzem, który w ciągu dnia "gości" wielu chorych. Upominają dzieci, gdy te chcą podać specjaliście rękę czy przybić piątkę.
- Możemy spokojnie przywitać się podając rękę - lekarz myje ręce przed i po badaniu - uspokaja dr Ewa Miśko-Wąsowska. - Mały pacjent może poczuć się ważniejszy, gdy pediatra przywita go w ten sposób.
Lubimy się sami leczyć. Wpisywanie objawów w wyszukiwarkę i sprawdzanie wyników, to coś, co robi wiele osób. A później przychodzimy do lekarza z gotową "diagnozą" i uważamy go za niekompetentnego, gdy mówi coś innego niż to, co przeczytaliśmy.
- Jeżeli mamy jakieś wątpliwości, np. z internetowych informacji, nie bójmy się pytać, lekarz pomoże nam je wyjaśnić. Lepiej przedyskutować problem, niż przyjść np. z listą badań do zlecenia - sugeruje dr Miśko-Wąsowska. - Pediatra ma indywidualne spojrzenie na nasze dziecko i może zlecić odpowiednie badania, które będą przydatne w postawieniu rozpoznania.
W szpitalnej rzeczywistości trudno się odnaleźć, a spędzanie całych dni na kilku metrach kwadratowych nie należy do najprzyjemniejszych. Jeśli jednak chcemy szybko opuścić oddział i nie "złapać" czegoś nowego, lepiej pogodzić się z izolacją. Dziecko nie powinno wychodzić z sali, jeśli nie ma takiej potrzeby (np. na pobranie krwi czy inne badania). Nie bratajmy się z innymi pacjentami (kontakty ograniczmy do tych, z którymi dzielimy salę), nie spacerujmy po korytarzach, zrezygnujmy ze świetlicy. To trudne, ale zadziała na naszą korzyść.
- Jeśli niestety trafimy z dzieckiem do szpitala starajmy się nie chodzić do sal innych chorych, zwłaszcza, gdy powodem hospitalizacji jest infekcja - radzi pediatra. - Zwiększa to ryzyko zakażenia pacjentów nową chorobą.