"Dzieci potrzebują do szczęścia głównie bliskości rodziców, bycia z nimi w relacji, wspólnego robienia rzeczy, które sprawiają wam przyjemność. Niekoniecznie all inclusive na greckiej wyspie. Jeszcze kiedyś pojedziecie gdzieś daleko. Na razie macie okazję, by pobyć ze sobą… blisko" - mogliśmy przeczytać w tekście Joanny Szulc "Sama mama na wakacjach". Dzieci naprawdę nie potrzebują wymyślnych wakacji. I nie ma tu znaczenia, czy są z pełnej rodziny, czy wychowuje je tylko jeden rodzic.
Urlop to czas, kiedy w końcu możemy być razem. Tyle że nie myślimy o tym, kiedy planujemy wakacje. Wtedy zastanawiamy się raczej, gdzie pojechać, aby móc odpocząć. Odpocząć, czytaj: żeby jak najmniej zajmować się dziećmi. Szukamy miejsc, w których jest jak najwięcej atrakcji, w których animacje są od świtu do zmierzchu. Wieczorem jakoś sobie poradzimy - dzieci szybko zasną, zmęczone wypełnionym po brzegi grafikiem zajęć. Damy radę.
Syn koleżanki rozpaczał, gdy rodzice chcieli go zabrać z działki, na której był razem z dziadkami. Mówił, że wcale nie chce jechać z rodzicami na wakacje, że woli, aby oni przyjechali do niego. Wizja całych dni spędzanych na brzegu basenu, choćby w najpiękniejszym miejscu, wcale mu się nie podobała.
Dla niego większą atrakcją było chodzenie po mokrej trawie, zakładanie hodowli ślimaków i pilnowanie, aby ogórki dobrze rosły. To właśnie to, co mógł robić właściwie pod domem, wydawało mu się o wiele lepsze, niż całe to all inclusive, którym tak bardzo nęcili go rodzice.
Dorośli chcą pokazywać dzieciom świat, dawać im to, czego sami nie mieli. Nie myślą o tym, że to, co sami robili w dzieciństwie, byłoby dla nich lepsze. Przecież najlepsze wakacje nie muszą być tymi, na które wydamy mnóstwo pieniędzy, które zaplanujemy z rocznym wyprzedzeniem. Jeśli urlopu nie będziemy spędzać z nosem w telefonie, jeśli wolny czas naprawdę poświęcimy dziecku, to właśnie będą dla niego najlepsze wakacje.
O tym, jak bardzo - często nieświadomie - ograniczamy dzieci, pisaliśmy w tekście "Jak mam ubić śmietanę, skoro nie pozwalasz mi trzymać miksera?". Przeglądamy listę umiejętności, które powinien opanować siedmiolatek . Chcemy, aby było "szybciej" i "lepiej", a zapominamy o tych podstawowych umiejętnościach. A uważne rodzicielstwo to - cóż - coś, nad czym warto się pochylić.
Życie uległo ogromnemu przyśpieszeniu, głównym problemem jest brak czasu, również dla własnego dziecka. Ta lista pokazuje, jak wartościowe i znaczące jest wykonywanie różnych czynności razem z dzieckiem czy też ich wspólna nauka. Czas spędzony na uczeniu się tych umiejętności jest niezwykle cenny i nie da się go niczym innym zastąpić. Istotne jest uważne, kreatywne bycie z dzieckiem, słuchanie i obserwowanie siebie nawzajem
- mówiła nam psycholog kliniczny Katarzyna Sarnicka.
A może to ty zostaniesz animatorem? Nie musisz ubierać się w strój księżniczki, robić olbrzymich baniek i i tańczyć do piosenek z trzema słowami na krzyż. Po prostu bądź. Przygotuj jedzenie, zabierzcie rowery, jedźcie na wycieczkę. Zróbcie piknik, rozmawiajcie. Kiedy ostatnio patrzyłeś w niebo i mówiłeś, co przypominają ci chmury? Kiedy ostatnio puszczałeś "kaczki"? Kiedy robiłeś coś, nie zerkając co chwilę w telefon?
Od pewnego czasu swój renesans przeżywają również ogródki działkowe. Chociaż wielu osobom wciąż kojarzą się głównie z rencistami i emerytami, to na Rodos (jak bywają nazywane ROD, czyli rodzinne ogródki działkowe) pojawia się coraz więcej młodych ludzi. To nie tylko bliscy starszych działkowiczów, którzy odwiedzają krewnych, ale i ci, którzy postanowili kupić własną działkę. Dla dzieci to idealne miejsce - mają na własność nie tylko piaskownicę, lecz także możliwość zdobywania wielu cennych doświadczeń. Tu mogą chodzić po błocie, zjeść truskawkę prosto z krzaka, umyć się w misce. I wiecie co? Fakt, że poszły spać z brudnym stopami, będą wspominać o wiele dłużej, niż ekskluzywną wycieczkę.
Wielu moich znajomych wakacje spędzało u dziadków na wsi. To właśnie stamtąd mają najwięcej wspomnień. Ja - która na wieś nie jeździłam - czułam się stratna, nie wiedząc do końca, o czym mówią. I tak nie było najgorzej, bo pączki z błota i zupy z kwiatów robiłam na działce. Dziś wiele dzieci nie ma i tego. Zamiast tego pozują podczas przejażdżki na słoniu.